𝑂𝑏𝑖𝑡𝑜 𝑈𝑐ℎ𝑖ℎ𝑎 | 𝐷𝑎𝑛𝑐𝑖𝑛𝑔 𝑤𝑖𝑡ℎ 𝑡ℎ𝑒 𝑑𝑒𝑣𝑖𝑙

238 13 3
                                    

༄ 𝑂𝑏𝑖𝑡𝑜 𝑈𝑐ℎ𝑖ℎ𝑎 ༄

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

༄ 𝑂𝑏𝑖𝑡𝑜 𝑈𝑐ℎ𝑖ℎ𝑎 ༄

"𝖳𝖾𝗇 ś𝗐𝗂𝖺𝗍 𝗃𝖾𝗌𝗍 𝖼𝖺ł𝗄𝗈𝗐𝗂𝖼𝗂𝖾 𝖻𝖾𝗓𝗐𝖺𝗋𝗍𝗈ś𝖼𝗂𝗈𝗐𝗒. 𝖭𝗂𝖾 𝗆𝖺 𝗐 𝗇𝗂𝗆 𝗇𝗂𝖼 𝗉𝗋ó𝖼𝗓 𝗇ę𝖽𝗓𝗒"


─────•◈•─────

edycja: 17.04.2023r

─────•◈•─────


Byłam taka naiwna — wychrypiałam.

Te trzy bolesne słowa odcisnęły na mnie piętno, krążąc nieustannie w moim umyśle. Uświadomiłam sobie tragiczną sytuację, w której się znalazłam i gorzki chichot porażki opuścił moje usta. Wraz z nim wydostały się ciepłe strużki krwi, które spływały w dół szyi, barwiąc przy tym moje ubranie.

Ostry brzdęk, zardzewiałych krat oznajmił jego przybycie. Atmosfera, jaka zapanowała w lochu, natychmiast przybrała formę lodowatego chłodu. Jego powolne, ciężkie kroki, boleśnie dźwięczały w moich uszach. Z trudem uniosłam głowę i swoje zmęczone e/c oczy zawiesiłam na jego pomarańczowej masce. Przez panującą ciemność, doskonałe widziałam, jak jego sharingan, lśni głębokim szkarłatem. Choć teraz jego spojrzenie tonie w morzu pogardy, to wciąż z jakiegoś powodu uwielbiałam te fascynujące oczy.

Jednocześnie są pięknym darem i okropnym przekleństwem.

Myślami wróciłam do dnia, kiedy ujrzałam go po raz pierwszy. Cała jego postać usłana była ogromem tajemnic, których nie miał zamiaru wyjawiać. I właśnie to przyciągnęło mnie do niego. Niemożność odszyfrowania tego człowieka, który twierdził, że jest nikim ważnym. Różne oblicza, którymi się posługiwał, opanował do perfekcji, tworząc nieskończony miraż obłudy. A melodyjne słowa wypływające z jego ust były niczym innym jak zwykłymi kłamstwami. Jednak swoim harmonijnym brzmieniem działały na mnie niczym magiczne zaklęcia. Gdy widział, że wpadłam w zastawioną przez niego pułapkę, stopniowo zacieśniał, swoją klatkę, karmiąc mnie większą ilością oszustw.

Przypomniał diabła w przebraniu anioła.

Pewnej bezksiężycowej nocy, gdy niebo spowite było ogromem chmur, pod osłoną mroku na własne oczy ujrzałam, do czego jest zdolny. Wówczas po raz pierwszy na jego krystalicznym obrazie pojawiła się szpetna rysa, skrzętnie niszcząc jego czysty wizerunek. To, co zrobił, było okrutne, pozbawione jakichkolwiek morałów, przeczące temu, w co zawsze tak głęboko wierzyłam. Ale w tamtym momencie niczym się od niego nie różniłam. Bowiem uznałam sama przed sobą, że to jednie wykreowana iluzja, w ten sposób uciszałam narastające we mnie poczucie winy i wyrzuty sumienia. Choć moje wysiłki przynosiły chwilową ulgę, gdy zapadała noc, ich zakrwawione twarze nawiedzały mnie w koszmarach. Błagali mnie o pomoc, w końcu byli tylko niewinnymi ludźmi, a ja nie mogłam zrobić nic innego jak tylko patrzeć na konsekwencje moich ślepych działań.

W końcu klatka zatrzasnęła się na stałe i byłam dla niego nikim innym jak posłuszną marionetką. Całkowicie pod jego władzą i kontrolą. Upływ czasu spowodował, że urodziwy mur zbudowany z jego pięknych kłamstw, zaczął pękać, obnażając w ten sposób okrutną prawdę, która się za nim kryła. Na moje nieszczęście znajdowałam się w potrzasku, nie miałam żadnych możliwości i było za późno, bym mogła cokolwiek zrobić.

Właśnie w ten sposób, trafiłam tutaj, bo postanowiłam igrać z diabłem i uwolnić się z jego piekielnych objęć, jak widać na próżno. Krew nie przestawała wypływać z powstałych ran, tworząc wokół mnie ogromną szkarłatną kałużę. Zmęczenie dawało mi się we znaki, a ja nie próbowałam tego ukrywać, na mojej skroni pojawiły się kropelki potu. Czułam, że koniec zbliża się nieubłaganie, a słone łzy bezwstydnie spływały po moich policzkach, mieszając się z zaschniętymi plamami krwi.

— Czy mogłabym ujrzeć twoją twarz? — zapytałam niemalże bezgłośnie — nie martw się i tak umrę, zabiorę twój sekret ze sobą do grobu.

Zapewne w jego oczach musiałam wyglądać naprawdę żałośnie. Po tym pytaniu kilka minut upłynęło w zatrważającej ciszy. Przeklęłam swoją głupotę i z wycieńczenia zawiesiłam nisko głowę, zaciskając ciężkie powieki. Moje brudne h/c włosy opadły na moją twarz, lekko ją zasłaniając. Czułam, jak siły życiowe stopniowo zaczynały opuszczać moje ciało. Przeszło mi przez myśl, że moje życie od początku było żałosne i równie żałośnie dobiegnie końca.

Leniwie podszedł do mnie, zmniejszając tym samym odległość, jaka nas dzieliła, z powodu bólu rozchodzącego się po moim ciele nie czułam strachu przed tym, co miało nadejść. Był na tyle blisko, że czułam jego okropny zapach. Pachniał jak śmierć, ponury żniwiarz, który odbiera ludzkie życia z taką łatwością, jakby były dla niego niczym znaczącym. Szorstkimi palcami, agresywnie, chwycił mój podbródek, ściskając go na tyle mocno, bym nie mogła odwrócić. Niespiesznie nachylił się do mojego ucha, a ja z trudem przełknęłam ślinę.

— Od samego początku byłaś nic niewartym pionkiem, wykorzystanym do osiągnięcia moich celów — lodowaty ton jego głosu, dotarł do każdej możliwej komórki w moim ciele — choć muszę przyznać, że jesteś odważna, prosząc mnie o to, w twojej sytuacji.

Odsunął się, na nieznaczną bym na niego spojrzała. W ułamku sekundy w jego prawej ręce pojawił się metalowy pręt. Dotknął nim mój policzek, a jego zimno rozeszło się po ciele, wywołując gęsią skórkę.

— Jednak wiesz co? Nie jesteś tego godna — zachichotał mrocznie. 

Przesunął pręt w kierunku mojego serca i chwilę potem poczułam rozrywający ból, jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłam. Nie mogłam go znieść i w agonii upadłam na twardą, kamienną posadzkę. Łańcuchy oplatające moje i tak już poranione nadgarstki przysporzył mi jeszcze więcej cierpienia, a krew przelewała się w szybkim tempie. Przed zamknięciem powiek, dostrzegłam, że niczym niewzruszony opuszczał pomieszczenie. Jak gdyby nic się nie stało. Za nim zapadłam w wieczny sen, pomyślałam o tym, że swój ostatni taniec zatańczyłam z diabłem.


─────•◈•─────

𝐍𝐀𝐑𝐔𝐓𝐎 𝐎𝐍𝐄 𝐒𝐇𝐎𝐓𝐒Where stories live. Discover now