𝐾𝑎𝑘𝑎𝑠ℎ𝑖 𝐻𝑎𝑡𝑎𝑘𝑒 | 𝑆𝑤𝑒𝑒𝑡 𝑙𝑖𝑒

323 19 3
                                    

Kakashi Hatake

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Kakashi Hatake

"Dzisiaj zgubiłem się na drodze życia."


═════ ✥.❖.✥ ═════


Ostrzeżenie: zawiera lekkie treści 18+


Głowę spoczywającą na puchowej poduszce, odwróciłam w stronę uchylonej ramy okna. Przedostające się przez nią rześkie nocne powietrze, łagodnie muskało moją twarz. Z utęsknieniem wodziłam po rozgwieżdżonym sklepieniu. Każda, nawet najdrobniejsza z tych gwiazd, co noc lśni jasnym blaskiem. A razem tworzą przenigdy niekończący się świetlisty ocean.

Odkąd tylko pamiętam, byłam nimi oczarowana. Jako dziecko niecierpliwie wyczekiwałam nadejścia nocy, by móc ponownie je ujrzeć. Te, z tej odległości, niewielkie ciałka niebieskie wprawiały mnie w istny zachwyt. Wówczas wodziłam po nich palcem, kreśląc na niebie najróżniejsze konstelacje.

I choć teraz nie jestem już małą dziewczynką, nadal uważam je za najprawdziwszy cud, jaki tylko został nam podarowany przez bogów. Ich położenie ani na moment się nie zmieniło, a jednak mam wrażenie, że z obecnej pozycji wydają się tak odległe. Przez myśl przeszło mi jedno pytanie.

„Czy kiedykolwiek uda mi się je dogonić?"

Wreszcie swoje spojrzenie utkwiłam na kulistym księżycu. Łuna srebrzystego światła wpadła wprost do sypialni, bezpośrednio na jego nagi tors. Uwydatniając przy tym każdy najmniejszy ruch jego wytrenowanych przez lata mięśni. Lubieżne jęki i stękania były wszystkim, co zalewało sypialnię. Z sekundy na sekundę stawały się głośniejsze i częstsze, a nasze gorące oddechy mieszały się ze sobą. Wszystkie te dźwięki, tworzyły swoją własną, niebywałą melodię. Melodię, która jak tylko docierała do moich uszu, rozpływała się w zakamarkach zamglonego umysłu.

Oczami wyobraźni stąpałam po cienkiej, linii wyznaczającą granicę pomiędzy niebywałą przyjemnością a nieznośnym drętwieniem. Czy było ono spowodowane kłującym poczuciem winy, które kiełkowało w moim umyśle? Czy też niewyobrażalną przyjemnością, która falami zalewała moje ciało? Tego nie byłam pewna, ale jedno stało się jasne. Za mocno przechyliłam się w jedną stronę i tak stopniowo zaczęłam spadać, w niekończącą się otchłań. Dłońmi desperacko próbowałam chwytać się czegokolwiek, ale jedyne co napotkałam to gęste jak smoła cienie.

Niewyobrażalną ciemność tego miejsca próbowała rozświetlić, malutka gwiazdka. Jednakże była sama. Samiusieńka. Przebiegłe cienie niemalże od razu ruszyły w jej stronę, oplatając ją swoimi mackami. Ciałko niebieskie próbowało się bronić, wykrzesując z siebie wszystkie świetlne iskry. Niestety to nie wystarczyło, mrok wygrał, tym samym pochłaniając ją dogłębnie, gasząc jej wewnętrzny blask już na wieki.

Błoga rozkosz, rozlewająca się po moim ciele, przywróciła mnie do rzeczywistości. Miękko przymknęłam powieki, a zebrane w kącikach oczu łzy spłynęły po zarumienionych policzkach, zostawiając na nich mokre ślady. Materac ugiął się pod jego ciężarem i mimo ogarniającego mnie zmęczenia, uchyliłam odrobinę powieki, by zapamiętać ten widok. Pierwszą rzeczą, jaka rzuciła mi się w oczy były jego roztrzepane srebrne włosy, które niedbale otulały jego zarumienioną twarz. Ciepło bijące z naszych rozgrzanych ciał było wszystkim, co teraz czułam. Przeszło mi przez myśl, że chciałabym, by już zawsze tak było. Sennie przymknęłam oczy, chcąc jak najdłużej chłonąć ten moment bliskości.

Po odzyskaniu sił zdałam sobie sprawę, że miejsce obok mnie jest już dawno puste i zimne. Ugryzłam wewnętrzną stronę policzka, by zagłuszyć w ten sposób ból, jaki zalał moje serce. Ostrożnie podniosłam się do siadu, kurczowo trzymając się satynowej kołdry. Śledziłam uważnie e/c tęczówkami jak pośród bałaganu, który narobiliśmy, szuka reszty swoich ubrań. Wbiłam palce w przyjemny materiał, ściskając go z całej siły.

Za każdym razem miałam nieodpartą nadzieję, której trzymałam się jak głupia, że następnym razem będzie inaczej. Łudziłam się, że może tym razem zostanie do rana. A gdy wzejdą pierwsze promienie, słońca ujrzę go przy moim boku, śniącego spokojne sny.

— Może zostaniesz na noc? — wymamrotałam.

Rozum będąc, tym mądrzejszym doradcą wiedział, że to niemożliwe, do spełnienia życzenie naiwnej gwiazdki. Ale to serce, będące prowodyrem uczuć nakazywało mi próbować, nie bacząc na to, ile razy poniosłam porażkę. Nawet na mnie nie spoglądając, Kakashi odnalazł koszulę, która zapewne była pomięta. Zgrabnie założył ją, poprawiając gdzieniegdzie wymięcia. I dopiero teraz obdarzył mnie beztroskim spojrzeniem swoich popielatych oczu.

— Lalka, urocza jesteś — zachichotał — wiesz przecież, że nie mogę dłużej zostać. Ale dzięki za dziś, było cudownie jak zawsze zresztą.

Nie mogę sobie przypomnieć, kiedy to wszystko zaczęło tak wyglądać? Cholerny Kakashi Hatake, przystojny młody mężczyzna, który z niewiadomych przyczyn zawrócił mi w głowie. Na moich ustach zagościł gorzki grymas niezadowolenia. Spojrzenie, którym jeszcze chwilę temu go obejmowałam, przeniosłam na podłogę, nie chcąc na niego patrzeć. Ale jeszcze bardziej nie chciałam patrzeć na samą siebie.

Niespiesznym krokiem podszedł do łóżka i musnął palcami mój policzek. Kreślił na nim przeróżne wzory, a pod jego niedbałym działaniem, miejsca których dotykał, płonęły. W końcu zahaczył o pasmo moich h/c włosów, owijając je sobie wokół palca. Trwało to niedługą chwilę i kosmyk swobodnie opadł, wracając na swoje miejsce. Uniosłam niepewnie oczy, by zastać go w pełnym ubraniu. Gotowego do opuszczenia mnie.

— Ta buźka jest za ładna, by się dąsać. Następnym razem zostanę, obiecuję.

I z tą pustą obietnicą odszedł jak zawsze. Zamknął za sobą drzwi, a jego oddalające się kroki nieznacznie cichły, niknąc gdzieś w oddali. Chcąc, choć odrobinę wyciszyć wypełniającą mnie rozpacz, ponownie zwróciłam spojrzenie w kierunku gwiazd. Wydawało mi się, że mnie wołają, a ich niebiański blask spływa, wprost na mnie czyniąc ze mnie jedną z nich. Powoli wyciągnęłam w ich stronę dłoń, chcąc je dogonić, aby się z nimi zrównać, lecz w połowie się zawahałam.

— Czy to możliwe, że któregoś dnia naprawdę mogłabym być jak one? — słowa samoistnie wylały się ze mnie, szukając swojego ujścia.

I właśnie teraz do mnie dotarła, bolesna prawda, która ukazała mi widok na ponurą rzeczywistości, w jakiej się znajdowałam. Cofnęłam dłoń, a ta bezwładnie opadła tuż przy moim boku. Z moich ust wybrzmiał żałosny śmiech, który został wzniesiony przez chłodny wiatr, który postanowił o sobie przypomnieć. Nigdy nie mogłabym się z nimi równać. Nie z gwiazdami. A to dlatego, że wszystko to było niczym innym jak słodkim kłamstwem.

═════ ✥.❖.✥ ═════


A czy wy lubicie oglądać gwiazdy?


Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
𝐍𝐀𝐑𝐔𝐓𝐎 𝐎𝐍𝐄 𝐒𝐇𝐎𝐓𝐒Where stories live. Discover now