𝐷𝑒𝑖𝑑𝑎𝑟𝑎 | 𝐻𝑎𝑛𝑎ℎ𝑎𝑘𝑖 𝑑𝑖𝑠𝑒𝑎𝑠𝑒

81 8 7
                                    

𝔻𝕖𝕚𝕕𝕒𝕣𝕒

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

𝔻𝕖𝕚𝕕𝕒𝕣𝕒

„Sztuka nigdy nie umrze... nawet jeśli ja sam jestem martwy."

───── ❀✿❀─────


Wiem, że Tobi był partnerem Deidary dopiero po śmierci Sasoriego, ale na potrzebę tego one shot'a to zmieniłam. Uznałam, że będzie on kimś w rodzaju wsparcia, tak by nie plątać za bardzo w fabule.

Słowa: 2041 (to miał być krótki rozdział)

Ostrzeżenie: drobne przekleństwa, krew, opis śmierci



───── ❝ 𝐇𝐚𝐧𝐚𝐡𝐚𝐤𝐢 ❞ ─────

˚ ༘✶ ⋆。˚ ⁀➷   fikcyjna choroba, w której osoba z nieodwzajemnioną miłość kaszle płatkami kwiatów, aż do śmierci lub gdy jej uczucie zostanie odwzajemnione.




„Nie teraz, proszę" — jak mantrę powtarzała pewna h/c dziewczyna.

Starała się w dalszym ciągu utrzymywać kamienny wyraz twarzy w taki sposób, by nikt niczego nie zauważył. Zacisnęła pięść pod długim rękawem płaszcza tak mocno, że pobielały ją knykcie. Chciała w ten sposób odwrócić swoją uwagę. Ciągle powtarzając, by wytrzymać jeszcze trochę.

— Jeśli nie ma żadnych pytań, spotkanie uważam za skończone. Wiecie co macie robić — jego pozbawiony uczuć ton głosu był w tej chwili wybawieniem dla Y/N.

Razem z innymi członkami Akatsuki, ruszyła ku wyjściu z pokoju, którego używają do wspólnych spotkań. Jednak nie wszyscy mieli taki zamiar.

— Dlaczego do kurwy nędzy muszę być w parze z tym starym dziadem?! Przecież on się kurwa zaraz rozpadnie! — wykrzykiwał Hidan. Nie krył, swojej złości rzucając coraz to więcej wyzwisk. Domagał się zmiany partnera, podważając tym samym decyzję samego boga.

Pain wyraźnie podirytowany hałasem, który sprawiał Jashinista, uniósł, rękę mamrocząc pod nosem shinra tensei. W jednej chwili usłyszeli coś w rodzaju skrzeku, który został stłumiony przez huk. Powstało niemałe wgniecenie w ścianie. Jęknął głośno, wygrzebując się powoli ze środka. A gdyby tego było, mało kilka skał odłamało się, spadając na Hidana. Nie szczędził sobie przy tym większej ilości wulgaryzmów.

W tym momencie dało się usłyszeć kilka szyderstw ze strony niektórych członków.

— Idę o zakład, że w jego mózgu nie ma ani jednej szarej komórki — kąśliwa uwaga rzucona przez Kisame nie została zignorowana przez Sasoriego.

— Zastanawiałbym się, czy on w ogóle go posiada — odparł lalkarz.

Kisame zarechotał, na tę odpowiedź udając się do dalszej części ich kryjówki. Natomiast Kakuzu warknął, wiedząc, że trzeba będzie naprawić wyrządzone szkody, co wiąże się z niepotrzebnym wydaniem pieniędzy. W tej chwili myślał tylko o tym, jaką śmiercią powinien umrzeć jego nowy partner.

Zapewne Y/N również nie zostawiłaby tego bez komentarza. Miałaby powód, by później dokuczać Hidanowi przy każdej możliwej okazji. Jednak dziś musiała odpuścić. Już dłużej nie mogła tego znieść. Ignorując pozostałych, udała się czym prędzej do swojego pokoju, który był tuż za rogiem. Zamykając starannie drzwi tak, by nikt jej nie przeszkodził, udała się do łaźnianego pomieszczenia.

Nie wytrzymując dłużej, upadła na posadzkę przed wanienką pochylając nad nią głowę. Znajoma fala bólu znowu targnęła jej ciałem. Zacisnęła mocno powieki, w których zebrały się łzy. Zaczęły, spływać po jej zaczerwienionych policzkach. Poczuła w ustach metaliczny smak krwi, który przyprawiał ją o mdłości. Starała się kaszleć tak cicho, jak to możliwe. Tak by nikogo nie zaalarmować. Aczkolwiek było to utrudnione przez potworny ból, jaki zadawały jej korzenie kwiatów. Czuła jak pędy stopniowo zaczynają się, rozrastać w jej ciele oplatając się ciasno wokół żeber. Wykrzywiła się w grymasie, miała wrażenie, że zaraz zostaną połamane. Długo nie wytrzymała i zwymiotowała. Roślina postanowiła ulżyć jej w cierpieniu. Przynajmniej na razie i poluźniła uścisk, dając jej chwilową ulgę. Zajęło jej to trochę, ale uchyliła powieki. By lepiej widzieć, przetarła, rękawem płaszcza oczy pozbywając się resztek łez.

𝐍𝐀𝐑𝐔𝐓𝐎 𝐎𝐍𝐄 𝐒𝐇𝐎𝐓𝐒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz