Rozdział 22 - W miarę normalnie.

51 2 3
                                    

Obudziłaś się przed Peterem, wstałaś i poszłaś się ubrać. Starasz się na razie nie używać mocy, nawet przestałaś lewitować w nocy. Ubrałaś się w wygodne czarne dresy, szary obcisły top i oczywiście, fioletową bluzę z kapturem. Podeszłaś do jeszcze śpiącego Petera i pocałowałaś go w czoło. Wyglądał na wykończonego, pomyślałaś że pewnie nie mógł spać kiedy Chris cię więził. Miałaś rację. Dalej czułaś że powinnaś jeść, więc poszłaś do kuchni i zaczęłaś robić wszystkim naleśniki. Reszta jeszcze spała, pewnie też byli wykończeni po tym wszystkim. Przypomniało ci się jak jeszcze na twojej ziemi, w ośrodku robiliście z Peterem naleśniki. Jaki w tedy był beztroski, a teraz jak się o ciebie martwił. Zatęskniłaś za życiem przed wypadkiem, za przyjaciółmi których zostawiłaś, za rodziną z którą się bardzo dawno nie wiedziałaś. Przestałaś smażyć naleśniki i usiadłaś na krześle przy stole. Chwilę tak siedziałaś, nagle do kuchni wszedł Thor. Przypomniałaś sobie że Thor, jakoś tak po 2 filmie, w dniu twojego porwania musiał pilnie wylecieć do Azgardu.
Zaraz za nim wszedł...

Ty:
Loki?

Thor:
Ty go znasz?

Ty:
Tak, jedna z bardziej lubianych postaci Marvela w moim wymiarze.

Thor:
Marvela?

Ty:
A no tak, wy przecież nie wiecie co to jest. Wytłumaczę później.

Loki:
Bardziej lubianych? Widzisz bracie, jestem sławny nawet w innym wszechświecie.

Ty:
Thor jest od ciebie popularniejszy, a z tobą robią więcej memów.

Thor się zaśmiał, a Loki spojrzał na ciebie wzrokiem mówiącym " serio?". Też się zaczęłaś śmiać.

Loki:
Słodko wyglądasz kiedy się śmiejesz.

Momentalnie nastała cisza. Poczułaś się trochę niezręcznie, po minie Thora można było zobaczyć że on też.

Thor:
Dobra dosyć tego, jesteś tu żeby nam pomóc a nie żeby odpoczywać.

Thor gdzieś poszedł, a Loki puścił ci oczko i poszedł za nim.

Ty:
Wariat.

Powiedziałaś to z żartobliwy uśmiechem. Wróciłaś do robienia naleśników. Kiedy skończyłaś Avengers krzątali się już po wierzy.

Ty:
Zrobiłam naleśniki!!

Położyłaś talerze na stole, a na środku wielką górę naleśników. Obok jeszcze kilka dżemów i sok pomarańczowy. Usiadłaś i zaczęłaś jeść, nie minęła chwila, a na krześle obok ciebie pojawił się Loki. Wziął jednego placka i posmarował go dżemem.

Ty:
Co ty tu robisz?

Loki:
Jem, nie widać?

Ty:
Miałeś pomóc w czymś Thorowi.

Loki:
Miałem.

Po chwili do kuchni wbiega Thor.

Thor:
Tu jesteś, szukam cię!

Loki:
O wilku mowa. Nie denerwuj się tak, braciszku, przyszdlem zjeść śniadanie.

Ty:
Siadaj Thor, jak zjecie śniadanie, to skończycie swoje sprawy.

Thor:
Dobrze.

Po kilku minutach przyszedł Steve.

Steve:
Poranne bieganie beż ciebie Xy, to nie to samo.

Ty:
Nie przyzwyczajaj się, niedługo wrócę do treningów.

Po chwili dosiedli się do was wszyscy. Po posiłku Wanda I Vision uparli się, że posprzątają kuchnie. A ty poszłaś do swojego pokoju. Wzięłaś jakąś książkę i zaczęłaś czytać. Po jakiś 40 minutach do pokoju wszedł Tony.

Tony:
Jak się czujesz?

Ty:
Dobrze, wiesz że już nie musisz się o mnie martwić?

Tony:
Wiem, ale...

Ty:
Nie martw się. Masz jakiś projekt?

Tony:
No, tak szczerze to staram się użyć tej nano technologii w swojej zbroi, ale mi nie idzie.

Ty:
Pomogę ci.

Tony:
No dobra, ale nikomu nie mów.

Zaśmiałaś sie.

Ty:
Jasne.

Poszliście do pracowni I pracowaliście nad zbroją około 4 godzin. Umieściliście cząsteczki w reaktorze łukowym Tonego.

Ty:
Dobra, chyba gotowe. Wypróbuj.

Tony dwa razy dotknął urządzenia i na nim pojawiła się zbroja.

Ty:
Działa?

Tony:
Działa, ale tylko dzięki tobie.

Ty:
Nie tylko.

Tony:
Może jazda próbna?

Ty:
Jasne.

Poszliście z Tonym przed wierzę. Złapałaś go od tyłu za szyję, a on zaczął lecieć. To było nieziemskie uczucie, właśnie zorientowałaś się że jeszcze nigdy tak nie robiłaś, a przecież umiesz latać. Po kilku minutach lotu wylądowaliście na dachu wierzy.

Ty:
To było nieziemskie!

Tony:
Też się tak czułem jak leciałem pierwszy raz.

Tony zdjął zbroję.

Ty:
I teraz masz ją że sobą zawsze.

Poszliście do kuchni, gdzie Steve i Thor robili obiad.

Ty:
Co tu się stało?!

Pomieszczenie wyglądało jakby przeszło tu tornado.

Thor:
Robimy spagetti.

Ty:
Ale na suficie?!

Steve:
To się wyklepie.

Ty:
Pomóc wam?

Thor:
Jak chcesz.

Pomogłaś im robić obiad i posprzątałaś mocami sufit. Tony spojrzał się na ciebie trochę zdenerwowany.

Tony:
Miałaś na razie nie używać mocy.

Ty:
Wiem, ale czuję się o wiele lepiej.

Tony:
Dobra, ale nie za dużo.

Wieczorem przyszłaś do Petera.

Ty:
Hej, może mały seansik.

Pokazałaś mu czipsy i cole.

Peter:
Zawsze.

Poszliście do twojego pokoju i włączyliście film. Po chwili Peter się nią ciebie spojrzał, a ty na niego. Zbliżyliście się do siebie i zaczęliście się całować.

Peter:
Bardzo mi ciebie brakowało.

Ty:
Mi ciebie też.

(Nie)życie w AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz