4. big problem

2.9K 164 325
                                    

Song: rheehab - i think it's love

FELIX POV.

Ledwo się obudziłem, od razu zacząłem żałować nagłego wylewu emocji przy moim 'wychowawcy'. Bałem się iść do szkoły. Obawiałem się konfrontacji z nim. Czułem się tak jakby zobaczył mnie nago. W głębi serca naprawdę miałem ochotę mu się zwierzyć, sprawiał wrażenie godnego zaufania. Niezadowolony zwlokłem się z łóżka, szybko ubierając mundurek. To będzie ciężki dzień.

Stałem pod salą czekając na pierwszą lekcję. Znudzony wpatrywałem się w telefon. Po chwili przede mną stanęła irytująca wiewiórka, jednak udawałem, że nie widzę.

- No hej kumplu, widzę, że mnie widzisz. - rzucił, a ja przewróciłem oczami, mimo iż w środku cieszyłem się na jego widok.

- Spostrzegawczy jesteś. - burknąłem.

- Mój znajomy student robi dzisiaj imprezę, idziesz ze mną? - zapytał z nadzieją.

- Po co?

- Najebać się. - od razu odpowiedział, a dla mnie to było satysfakcjonujące i wystarczające.

- Niech będzie, podaj mi twój numer to się dogadamy. - rzuciłem, po czym zapisałem podyktowany ciąg liczb w smarfonie.

Nie chodziłem na imprezy i nie lubiłem tego infantylnego trybu życia, aczkolwiek opcja opicia się i na chwilę odcięcia od problemów była kusząca.

Lekcje minęły dość sprawnie, czekały mnie tylko zajęcia z brunetem. Stresowałem się, czułem, że pewna granica została przkroczona poprzedniego dnia. Co chwilę pocierałem spocone dłonie siedząc na swoim stałym miejscu w pracowni malarskiej. W końcu wszedł do sali, a serce chciało mi wyskoczyć z piersi. Brązowy sweter i zwykle jeansy, a wyglądał tak obłędnie. Odszukał mnie wzrokiem i posłał lekki uśmiech, nie umiałem się wysilić na odpowiedzenie tym samym. Po prostu patrzyłem. Odłożył swoje rzeczy, po czym oparł się o biurko.

- Dzisiaj namalujcie smutek. - zakomunikował szybko, po czym usiadł na fotelu, przyglądając się każdemu z osobna.

Spojrzałem na płótno, zaczęło mnie paraliżować. Zamknąłem oczy starając się uspokoić. Zacząłem sobie wyobrażać wczorajsze popołudnie. Tylko ja i Hyunjin. On mnie nie ocenia, on sprawia, że czuje się komfortowo. Z takim nastawieniem rozpocząłem pracę. Od początku wiedziałem co chce namalować. Sunąłem pędzlem po materiale tworząc coraz to nowsze niebieskie łuny. Zatracałem się w emocjach. Czas dobiegł końca, a moje dzieło było zapełnione, tak samo jak moje oczy łzami. Podszedł do mnie, nawet nie zwróciłem uwagi, że sala była już pusta. Kucnął przede mną.

- Robisz postępy Yongbok. - usłyszałem jego przyjemny głos, chociaż chciałem żeby to było niedosłyszenie. Czułem jak grunt osuwa mi się pod nogami. Dlaczego Hwang? Dlaczego cały czas popełniasz błędy, a ja nie potrafię w głębi się o nie gniewać...

- Nie mów tak do mnie. - warknąłem, gwałtownie wstając. Nagły przypływ adrenaliny dał się we znaki.

- Jak? Yongbok? Przecież to twoje koreańskie imię. - powiedział nieprzejęty.

- Nie bez powodu zostało legalnie zmienione na Felix. Grzebałeś w moich dokumentach?! - byłem wściekły. Nie dość, że malowanie przykrości było dla mnie trudne to wyjechał z imieniem, którego szczerze nienawidziłem.

𝕺𝖚𝖗 𝖆𝖗𝖙 || hyunlixWhere stories live. Discover now