Rozdział 4: Lato

709 58 14
                                    

W skrócie: Daliśmy sobie z tym radę, prawda?

Draco,

Wiem, że nie mogę sobie realnie wyobrazić, jak czujesz się w Azkabanie. Wiem, że tak naprawdę nie jestem w stanie pomóc, nie w chwili takiej jak ta, gdzie gdybyśmy mogli się spotkać i o tym porozmawiać, czuję, że mogłabym zrobić więcej, żebyś zrozumiał, jak szczerze mi przykro. Nie wiem jak sobie radzisz w takich sytuacjach, bo wcześniej nie byliśmy przyjaciółmi. Nie wiem, czy jesteś typem osoby, która potrzebuje rozmowy, czy kimś, kto potrzebuje przestrzeni, czy jeszcze kimś, kto rzuca wyczarowanymi kanarkami w głowę Rona Weasleya (ja raz tak zrobiłam). Ale ponieważ próbowałam napisać kilka różnych listów i tak naprawdę nie możesz na mnie krzyczeć z miejsca, w którym jesteś, jedyne, co przychodzi mi do głowy, to dać Ci więcej przestrzeni. Muszę przyznać, że mam ochotę wysłać Ci tysiąc listów, wszystkie z napisem "przepraszam", ale nie chcę ciągle pisać, jeśli sobie tego nie życzysz. Więc tak bardzo jak mnie to boli, zmuszam się do zaprzestania.

Pozostawiam to w Twojej gestii. Ale chcę, żebyś wiedział, że będę za tobą tęsknić, jeśli to już koniec.

-Hermiona

**

Hermiono,

Nie przestawaj pisać. Będę odpisywać.

Opowiedz mi historię z kanarkami.

-Draco

***

Draco,

Nie masz pojęcia, jak się ucieszyłam, gdy zobaczyłam twój list!

Kanarki... cóż, to było na szóstym roku po meczu Gryffindor kontra Slytherin. Ron i ja skakaliśmy wokół siebie prawdopodobnie od lat i byłam pewna, że jesteśmy na dobrej drodze, by w końcu wszystko sobie poukładać. Ale wtedy, na imprezie z okazji zwycięstwa, Ron porwał w ramiona Lavender Brown i obściskiwał ją na oczach całego domu. Pomyślałam wtedy, że źle odczytałam sytuację i zrobiłam z siebie idiotkę. Byłam zażenowana faktem, że zabolało mnie to tak bardzo, kiedy on wyraźnie nie miał z tego powodu żadnych skrupułów i nie chciałam zostać i tego oglądać, więc poszłam do pustej klasy i wyczarowałam kilka kanarków, żeby poczuć się lepiej. Harry poszedł za mną, żeby sprawdzić, czy wszystko w porządku. Było to urocze, próbował mnie pocieszyć. To Harry, on zwykle jest dobry w takich rzeczach.

Cóż, nie minęło kilka minut, a Ron i Lavender przyszli szukać miejsca, gdzie mogliby się pomigdalić w większej prywatności i wpadli prosto do pokoju, w którym byłam. Był to okropny i wyjątkowo niezręczny moment, a potem Ron jeszcze pogorszył sprawę, zupełnie mnie ignorując i rozmawiając tylko z Harrym. Ja tracąc nad sobą panowanie, rzuciłam w niego kanarkami, wyszłam i zostawiłam go w takim stanie. Harry mi później powiedział, że został mocno zadziobany i podrapany, a Lavender przez całe wieki była z tego powodu dla mnie niezłą cipą. Nie była to najbardziej dojrzała rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłam, ale miałam złamane serce i byłam młoda, a to naprawdę wszystko, co w tym było.

-Hermiona

***

Hermiono,

Kiedyś, zanim Pansy i ja faktycznie się umawialiśmy, po domu Slytherinu rozeszła się plotka, że całowałem się z Daphne Greengrass w dormitorium. Nie wiem skąd się to wzięło i dlaczego, ale nie była to prawda, byłem już wtedy całkiem stracony dla Pansy, ale oczywiście ona się o tym dowiedziała i bardzo się wkurzyła. Przeklęła mnie na łyso. Pozbawiła mnie włosów. I moich brwi. Poszedłem do Madam Pomfrey we łzach (tak, tak, zawsze byłem troszkę próżny, shh), pomogła mi je wydłużyć, a ponieważ Pansy zrobiła to w niedzielny poranek, miałem takie szczęście, że nikt oprócz moich przyjaciół nie widział mnie w takim stanie. Myślę, że preferowałbym kanarki.

Dopóki Atrament Nie Wyschnie | Until the Ink Runs DryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz