Rozdział 10: Nowy rok

748 47 9
                                    

W skrócie: Przez kaprysy Wizengamotu...

Draco,

Harry mnie zaskoczył. Zadał mi tysiąc pytań, a potem wyśmiał mnie bezlitośnie za pisanie listów miłosnych do Azkabanu, dzięki czemu wiem, że nic mu nie jest. Milczałby, gdyby się zdenerwował. Ginny nazywa mnie teraz Jane Austen i mogę winić za to tylko siebie. Zmusiłam ją do obejrzenia ze mną tego miniserialu z Colinem Firthem, kiedy ostatnio go emitowali, więc już wcześniej dokuczała mi na temat moich mugolskich romansideł. Teraz wie, że sama wdałam się w średniowieczne listowne amory. Jest nie do zniesienia. Obydwoje uważają, że Ron przyjmie tę wiadomość jak cios w twarz, gdy więcej osób się dowie i chyba się z nimi zgadzam. Martwi mnie to, bo dopiero co zaczęliśmy zachowywać się wobec siebie normalnie i jestem pewna, że to wszystko przepadnie. Ale jeśli muszę przejść przez to z Ronem jeszcze raz, to trudno. Będę już mieć kolejny przykład na to, że mogę przetrwać bez niego długi okres czasu.

To takie małostkowe z mojej strony. Nie powinnam wspominać czasów wojny, już mu to wybaczyłam. Lata temu. Po prostu robię się defensywna, bo wiem, że on źle zniesie naszą relację. Naprawdę chcę, żeby moi przyjaciele dali Ci przynajmniej szansę. To chyba nic złego, prosić ich, by starali się poznać Cię teraz na nowo, zamiast kierować się wspomnieniami ze szkoły? Minęły lata i wszyscy przeszliśmy przez piekło. Ty najbardziej ze wszystkich.

Harry będzie Aurorem przypisanym do twojej rozprawy. Nie musiałam go nawet o to błagać, choć byłam na to przygotowana. Chyba mógł wyczytać to z mojej twarzy, bo sam to zaproponował. Właściwie nie wiem, ile czasu minie, zanim w końcu ustalą Twój termin. Podałam Ci wszystkie informacje w moim ostatnim liście częściowo dlatego, że temat się pojawił - nie chciałam zapomnieć tego, co przekazali mi Theo i Pansy. Ale fakt, że ponownie czytasz listy, rzeczywiście przeszedł mi przez myśl. W przypadku Theo ociągali się tygodniami, a potem nagle utknęłam w Ministerstwie na całe dwa tygodnie z tak małym wyprzedzeniem, że musiałam zażądać przerwy na powrót do domu i zabranie Krzywołapa do Harry'ego i Ginny, by nie głodował pod moją nieobecność. Chcę, żebyś miał wszystkie informacje z wyprzedzeniem i myślę, że sprawy mogą wkrótce ruszyć z miejsca.

Nie zwariowałam, ale myślę, że ten komentarz o drzwiach Pansy i Theo mógł się zrodzić z paranoicznej samoobrony. W końcu kończą mi się dołki, które ktoś może pode mną kopać. W końcu staniesz przede mną, a moje serce może całkiem wyrwać się z piersi. Jestem przez to bardzo nerwowa. Mieszkanie nie było tak czyste od czasu mojej pierwszej przeprowadzki. Co jeśli tu dotrzesz i nie będziesz mógł znieść tej rzeczywistości?

Uznałam, że masz rację i zaczarowałam moje drzwi wejściowe. A potem zaczarowałam też drzwi Pansy i Theo. Nie chcę ich wpędzić w kłopoty, więc po prostu sprawiłam, że nie da się ich zniszczyć. Mogłam to zrobić także u siebie, ale wtedy wpadłam na lepszy pomysł. Jeśli ktoś spróbuje zdewastować moje drzwi, pojawi im się to samo w formie wysypki na piersi. Jeśli chcą, żeby na moich drzwiach widniał napis "pieprz się dziwko Śmierciożercy", to czeka ich niezła niespodzianka, kiedy następnym razem zdejmą koszulę. Twoje wspomnienie Marietty podsunęło mi ten pomysł. Może to trochę za dużo, ale jeśli są gotowi zdemolować czyjeś drzwi wejściowe nienawistnymi bzdurami, to zasłużyli na nieprzyjemne swędzenie.

Możesz wierzyć lub nie, Tracey Davis załatwiła sobie pracę u George'a w Magicznych Dowcipach Weasleyów. Najwyraźniej ma talent do przekonywania dzieci, że nie mogą żyć bez jakiegokolwiek produktu, który w danej chwili trzyma w ręku i jest świetna w interesach. George bardzo ją lubi. Dowiedziałam się też co u Adriana. Chciał się przenieść do Stanów, ale Ministerstwo nie pozwoliło mu na opuszczenie kraju do końca jego okresu próbnego, więc w międzyczasie załatwił sobie pracę jako kierownik klubu w Portree. Przezabawne, dowiedziałam się o tym od Rona, który najwyraźniej (w końcu) uznał, że niekoniecznie złym było wydostanie "typów takich jak Adrian" z Azkabanu. Jak widać wystarczy, że Ron będzie pod wrażeniem tego, jak składasz jego cholerną koszulkę przed meczem. Nadal nie usłyszałam przeprosin za "współpracownika", ale nie sądzę, że on w ogóle o tym pamięta, mimo że ja nie potrafię zapomnieć. Może po prostu łatwiej będzie uznać to za stare dzieje, nawet jeśli w ogóle tego nie przegadaliśmy.

Dopóki Atrament Nie Wyschnie | Until the Ink Runs DryWhere stories live. Discover now