Niesamowity Atrament (Część 2)

930 55 6
                                    

Lipiec

Hermiona leżała twarzą w dół na pościeli, mając na sobie tylko majtki przy otwartym oknie, a jej włosy ułożone były na poduszkach nad jej głową, tak by nie dotykały jej skóry. W jednej ręce trzymała różdżkę, w drugiej kartkę papieru złożoną w harmonijkę. Wentylator na szafce nocnej Draco był wycelowany w łóżko, powiewając delikatną bryzą na jej skórę, gdy obracał się tam i z powrotem.

Na zewnątrz panował upał, a zaklęcia kontrolujące temperaturę ją zawiodły. Mruknęła niezadowolona.

Z oddali usłyszała, jak drzwi frontowe otwierają się i zamykają. Kilka chwil później znajomy śmiech Draco dobiegł zza drzwi. Odwróciła głowę i zobaczyła, że ​​uśmiecha się do niej szeroko. - Ładny widok.

- Topię się - zaprotestowała.

- Tajemnica została rozwiązana - kontynuował, siadając po jej stronie łóżka i sięgając nad nią. Nie mogąc zostawić jej włosów w spokoju, obracał kosmyki między palcami, śmiejąc się z niej. - Nie ma nic złego w twoich zaklęciach.

- Są okropne, w ogóle nie działają - burknęła.

- Działają doskonale - odparł Draco. Przesunął palcem po jej udzie. - Po prostu nie jesteś ciepłolubną osobą.

- Wiem o tym - jęknęła Hermiona.

- A może... - Draco urwał w zamyśleniu, a potem wyciągnął różdżkę, machając nią w powietrzu nad Hermioną. Po chwili ciszy pisnęła i podparła się na jednym ramieniu, odwracając się, by spojrzeć dokładnie, co się stało.

- Draco! Łóżko będzie przez to mokre! - zaprotestowała, choć jej twarz rozjaśniła się w szerokim uśmiechu, gdy przekręciła się całkowicie i patrzyła, jak wyczarowany śnieg ląduje na jej skórze.

- Po to właśnie są różdżki - mruknął, pochylając się i całując ją. W ciągu kilku chwil radosny nastrój zniknął, gdy przesunął dłonią wzdłuż jej boku. Jej ręce powędrowały do ​​jego paska, rozpinając go i powoli przeciągając przez szlufki, finalnie zrzucając go poza krawędź łóżka. Gdy zaczęła rozpinać guziki jego koszuli, Draco składał pocałunki wzdłuż jej szczęki i gardła, skupiając się na miejscu na jej ramieniu, które zawsze wywoływało u niej zadowolone pomruki. Pomógł jej z koszulą, podnosząc się na kolanach, by ją zdjąć i odrzucić na bok, po czym wrócił do niej, tym razem umieszczając swoje usta na jej klatce. Umieszczał mokre pocałunki wzdłuż jej piersi, zanim chwycił w usta jej stojący sutek.

- Och, Draco - wyszeptała, a on uśmiechnął się przy jej skórze. Śnieg wciąż padał, a niektóre płatki wczepiły mu się we włosy. Zerknęła na niego spod przymkniętych powiek, a on napotkał jej spojrzenie swoimi przenikliwymi srebrzystoszarymi tęczówkami.

- Wróciłem do domu - zaczął, mówiąc między pocałunkami, kontynuując swoją leniwą ścieżkę w dół jej ciała. - i znalazłem moją dziewczynę - pocałował ją w biodro. - mającą na sobie tylko jej koronkowe - pocałował jej drugie biodro. - lawendowe figi.

- Mm - mruknęła, przygryzając dolną wargę z niecierpliwością, gdy jego palce zahaczyły o jej majtki i ściągnęły je w dół jej nóg. Jego pocałunki pojawiły się ponownie w okolicach ​jej pępka, gdy jego palce ściskały wewnętrzną stronę jej ud. Opuściła nogi, a on usadowił się między nimi. Drażniącymi pocałunkami całował wewnętrzną stronę jej ud, coraz bliżej cipki, aż zaczęła wić się niecierpliwie.

- Tak cholernie piękna - powiedział, a potem zaczął jej smakować. Przeciwstawne doznania, które odczuwała, były intensywne: ciepło między jej nogami, rozkoszny dotyk jego ust na niej, chłód jego wyczarowanego śniegu padającego na jej skórę, powietrze oscylującego wentylatora poruszające topniejące płatki śniegu. Wepchnęła dłoń w swoje włosy, zaciskając palce wokół ich garści i jęknęła głośno, gdy Draco lizał ją z zaangażowaniem. Dodał do tego palce, wsuwając dwa w jej żar. Kiedy przybliżał ją coraz bardziej na krawędź, wsunęła drugą rękę w jego włosy, zyskując radosne warknięcie na swojej skórze.

Dopóki Atrament Nie Wyschnie | Until the Ink Runs DryTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon