Rozdział 8: Renowacje

597 51 5
                                    

W skrócie: Jak się okazuje, mogą poznawać nie tylko siebie.

Hermiono,

Twoja sugestia, że mogłabyś stanąć nago na środku pubu i cytować sprośną literaturę, wywołała u mnie napad szczerego śmiechu i również nie był to jakiś wyszukany śmiech, raczej błazeński, dziecięcy rechot. Więc później przez dobre 5 minut wszyscy w pobliżu się ze mnie nabijali, zanim wrócili do swojej nędzy. Umbridge mnie przez Ciebie wyśmiała. Co ja muszę przez Ciebie znosić.

Cieszę się, że nie podpaliłaś tego listu. Czuję w nim, jak bardzo Ci na mnie zależy, co wychodzi na dobre, bo nie chciałbym, żeby to było jednostronne, a Ty naprawdę wiele dla mnie znaczysz. I zrobiłaś to tak pięknie, z kwiatami. Cieszy mnie, że pomyślałaś o mojej mamie.

Dobrze słyszeć, że inni potrafią po tym wszystkim się odnaleźć. Martwię się o Astorię. Kiedy o niej myślę, wciąż widzę w głowie małą trzecioroczną, trudno uwierzyć, że w ogóle przez to wszystko przeszła. Właściwie to doprowadza mnie to do szału. Wszyscy tak ciężko pracowaliśmy, żeby ją chronić, a teraz ona i tak jest tak samo popierdolona jak reszta z nas, bo Ministerstwo postanowiło po prostu traktować nas wszystkich jednakowo ze względu na nasze nazwiska, bez żadnych wyjątków. Pieprzony absurd.

Żałuję, że Potter kiedykolwiek nauczył się tego zaklęcia, bo pozostawiło ono blizny. Moja klatka piersiowa wygląda jak mapa do zaginionego miasta czy coś takiego, a mam też jedną bliznę po lewej stronie szczęki. Ta konkretna najbardziej mnie denerwowała, szczególnie w szkole. Inne przynajmniej mogłem zakryć. Jestem pewien, że nad okiem zrobi mi się kolejna, tam gdzie mam to rozcięcie. Co prawda, rana się goi, ale nie sądzę, że pozostawienie jej samej sobie dobrze się skończy. Doprowadza mnie do szału, że stłumili tu naszą magię. Chociaż to chyba dobrze, że nie możemy wdawać się w bezróżdżkowe pojedynki z ludźmi z celi obok. Z drugiej strony, nie musiałbym słuchać, jak Dolores, kurwa, Umbridge, wydusza z siebie kolejne błędnie zapamiętane dziecięce rymowanki, gdyby facet z naprzeciwka miał możliwość ją uciszyć. Właśnie dziś rano mężczyzna w celi pomiędzy nami powiedział jej, żeby przestała nieustannie paplać i dała nam choć raz w swoim nieszczęśliwym życiu trochę spokoju, a wtedy strażnik po drugiej stronie powiedział głośno "słuchaj, słuchaj", co bardzo ją uraziło. Mimo że jest to czasem zabawne, to też nic się nie zmienia. To ten sam strażnik. Od lat mamy tego samego dupka. Jego jedyną zaletą jest to, że tak jak my nie lubi Umbridge (czy ktokolwiek w historii świata kiedykolwiek lubił tę kobietę?) i z jakiegoś powodu zdecydował, że wyśmiewanie jej jest zabawniejsze niż rzucanie w nią klątwami.

Zostawiłem adwokatowi Theo sześć wspomnień. Pięć z nich dotyczy wyłącznie Theo, ale okazuje się, że miałem jedno, które powinno mu pomóc, a jesteś w nim także Ty. Jest to wspomnienie z klasy eliksirów na szóstym roku. Kłóciłaś się z Potterem, a Theo próbował mnie wyciągnąć ze spirali rozpaczy. Jestem pewien, że je zobaczysz. Adwokat Theo powiedział, że prawdopodobnie nie będzie mógł wykorzystać wszystkich sześciu, ale że wszyscy będziecie je uważnie oceniać. Próbowałem dać mu wspomnienia, które pokazują, jak bardzo Theo nie jest podobny do swojego pieprzonego ojca. Nie powinno go tu być. Powinien być we Włoszech z Blaise'em, żyjąc spokojnie w winnicy. Theo dobrze by sobie radził z nie rzucaniem się w oczy. Tymczasem, w mojej głowie Blaise już na wpół oszalał z powodu śmiertelnej niekompatybilności z pojęciem "nie wychylania się". Naprawdę nie masz pojęcia, jak bardzo mnie to bawi. Chciałbym, żeby istniał sposób, by móc Ci to wystarczająco zobrazować. Adwokat Theo wyczyścił mnie też trochę szybkim "chłoszczyść", gdy strażnik nie patrzył. Mógłbym pocałować tego człowieka. Nadal oddałbym rękę, żeby wykąpać się w prawdziwym mydle i gorącej wodzie, ale przynajmniej teraz moja szyja nie jest pokryta własną zaschniętą krwią. Dziękuję Ci też za przysłanie nowych skarpetek. Nie potrafię nawet określić, co to za kolor. Są brązowe czy pomarańczowe? Przypominają mi dziwną, starą rdzę.

Dopóki Atrament Nie Wyschnie | Until the Ink Runs DryWhere stories live. Discover now