37 «Hipoalergiczna krew»

1.6K 313 211
                                    

wesołych bibołajek! — wika

Poza wymianą kilku słów milczeli niemal całą drogę do szpitala

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Poza wymianą kilku słów milczeli niemal całą drogę do szpitala. Gdy Joonki w końcu wyszedł z łazienki, udał się do niej ponownie, wyciągnąwszy z torby czyste bokserki i spodnie. Kipiał zażenowaniem. Hanjae zdążył przez ten czas zahamować krwawienie, opatrzeć ranę i ponownie założyć T-shirt oraz bluzę, a potem po prostu czekał na młodszego, przysiadłszy na brzegu łóżka. Joonki był mu ogromnie wdzięczny za brak jakichkolwiek komentarzy.

Nie udało im się dotrzeć na dwunastą, ale na szczęście nie był to żaden problem. Najpierw czekali razem na korytarzu, a potem Hanjae został zaproszony do odpowiedniego gabinetu i wtedy Joonki został na jakiś czas sam.

Wreszcie miał chwilę, by przemyśleć to i owo. Uważał to za dziwne, że już któryś raz miał tak duży spadek energii i że remedium okazała się krew jego chłopaka. Czy to możliwe, że naprawdę się od niej uzależnił? Ale jak i dlaczego? I czy już zawsze, gdy będzie kosztował jego krwi, skończy się to niechcianym wzwodem? To też go intrygowało, a przede wszystkim po prostu zawstydzało. Obawiał się, że w którymś momencie Hanjae uzna go za zbyt dużego dziwaka i przestanie się do niego odzywać.

Kiedy minęło ponad dwadzieścia minut, zaczął się niecierpliwić. Wiercił się na niezbyt wygodnym krześle, bez przerwy zerkając na drzwi, za którymi zniknął Hanjae. Czas wydłużył się do pół godziny i Joonki miał już zapukać do gabinetu, gdy czerwonowłosy wreszcie wyszedł na korytarz. Był nieco bledszy niż zwykle, a do wampira podszedł powolnym krokiem. Usiadł obok, wypuszczając powietrze ze świstem.

— Musimy tu jeszcze trochę posiedzieć — oznajmił, przymykając oczy.

— Wszystko w porządku? — spytał zatroskany Joonki. Dotknął jego ramienia. — Słabo ci?

— Odrobinę — odparł Hanjae. — Zaraz mi się polepszy, tylko muszę odpocząć.

— Och... Okej. Przynieść ci wody?

— Nie trzeba.

— To może coś słodkiego?

— Tyle wystarczy — mruknął Hanjae, oparłszy głowę o ramię Joonkiego. Wampir musiał powstrzymać się przed wierceniem się, co w jego przypadku było niezwykle trudne. Czasami zachowywał się, jakby żarł ecstasy na śniadanie. — Ukłucie igłą było dużo mniejsze niż twoje ugryzienie, a z jakiegoś powodu krew nie chciała przestać ze mnie lecieć.

— Och... — Wampir poczuł się zmieszany. Posmutniał. — Czy to nie dziwne?

Hanjae odmruknął ciche „mhmm", ale nic więcej już nie powiedział. Chyba naprawdę był zmęczony, więc Joonki postanowił dać mu spokój i cierpliwie czekał, użyczając mu swojego ramienia. Dopiero po pół godziny starszy stwierdził, że odzyskał siły i może wstać. Z uśmiechem chwycił dłoń wampira, którą trzymał przez całą drogę do dormitorium.

BIBOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz