miłej lektury, bibole! — wika
Joonki, który wybrał się do łazienki jako drugi, gdy tylko zauważył, że Hanjae już śpi, starał się jak najciszej zamknąć za sobą drzwi, a potem, równie cicho, podszedł do łóżka. Dochodziła dopiero trzecia w nocy, a on znów był pełen energii. Powróciwszy wspomnieniami do miłosnych uniesień sprzed godziny, miał ochotę wyleźć na korytarz i przebiec się sprintem w tą i z powrotem. Potrząsnął jednak głową. Nie powinien był o tym myśleć, jeśli nie chciał, aby świeżo założona bielizna powtórzyła żywot poprzedniej.
Ach, musiał coś ze sobą zrobić... Ostatecznie wyszedł w kapciach i piżamie z pokoju, kierując się do lobby, przez które do tej pory jedynie przechodził. Po drodze kupił sobie zimny napój, do którego wsypał podwójną dawkę roślinnej hemoglobiny i dobrze wymieszał suplement słomką. Napisał także do Sooah i Sanghyuna, proponując im, aby do niego dołączyli, jednak przyjaciele okazali się niestety zajęci.
Chcąc nie chcąc, fluidy myśli Joonkiego wciąż uciekały w tę samą stronę, a wyobraźnia kreowała obrazy siedzącego na nim Hanjae, bez koszulki i z krwią ściekającą z ugryzienia na szyi, poruszającego biodrami w sposób, który doprowadził wampira do najczystszej ekstazy. Przyłożył chłodny napój do zarumienionych policzków — raz jednego, raz drugiego, przy okazji wachlując się dłonią.
W dupę Draculi! — krzyczał w myślach, nie potrafiąc się uspokoić. Miał nadzieję, że nie tylko jemu się podobało, nie zdążył o to zapytać. Po wszystkim on i Hanjae praktycznie ze sobą nie rozmawiali, jedynie się ze sobą przytulali, gładząc się wzajemnie po zroszonych potem plecach. Potem, być może kwadrans lub dwa później, czerwonowłosy podniósł się z kolan Joonkiego i oznajmił cicho, że idzie do łazienki. Spędził w niej prawie godzinę, aż Joonki się niecierpliwił, bo sam marzył o prysznicu.
Aby zająć czymś głowę, wampir postanowił zadzwonić do jednej z mam, tym razem do Minah, z którą w porównaniu do Ary kontaktował się raczej sporadycznie. Minah nie odebrała, ale kilka minut później do niego oddzwoniła, tłumacząc, że była w trakcie zajęć. Teraz zarządziła piętnastominutową przerwę i z tego tytułu miała dla niego czas.
— Coś się stało? — spytała ciepłym tonem.
— Ależ skąd — zapewnił ją Joonki. Siedział wygodnie na jednej z kolorowych puf sako i przez chwilę myślał o tym, że być może te, które znajdują się na dachu drugiego akademika, zostały zapożyczone z lobby. Były właściwie identyczne. — Dlaczego miałoby się coś stać?
— Ty nigdy do mnie nie dzwonisz — zauważyła Minah. Brzmiała, jakby już węszyła spisek. — Znowu skończyły ci się pieniądze? Synuś... kiedy ty się w końcu nauczysz? Prześlę ci po zajęciach, chyba że nie masz na jedzenie. Tylko powiedz prawdę.
— Mam pieniądze na jedzenie — parsknął Joonki, wywracając oczyma. — Chociaż w sumie... widok stanu konta jest nie za wesoły. Ale ja nie w tej sprawie — oznajmił. — Chciałem o coś zapytać.
CZYTASZ
BIBO
Romance[zakończone] «blood in, blood out» Oh Joonki jest młodym wampirem, cierpiącym na dość absurdalną przypadłość - ma uczulenie na krew, przez co zmuszony jest odżywiać się roślinną hemoglobiną. Żartów na ten temat nie brakuje i wśród innych krwiopijców...