1.

1.2K 56 21
                                    

☆☆☆

Był pochmurny, zimny wieczór. Krople deszczu odbijały się od dachu i okien, wydając z siebie nierównomierne, przyjazne dźwięki. Na zewnątrz panowała szara i ponura atomsfera, podobnie jak w jednej ze Szkół Baletowych w Moskwie.

Grupka dziewczynek starała się jak najlepiej zatańczyć układ wymyślony przez Madame B. Mimo, że każda z nich dawała z siebie wszystko i tańczyły naprawdę umiejętnie, żadna z nich nigdy nie sprostała oczekiwaniom ich nauczycielki. Kobieta była naprawdę bardzo wymagająca, domagała się ogromnego skupienia i profesjonalizmu z ich strony. Zwracała uwagę na najmniesjze detale.

Mimo tego, Elizaveta uwielbiała balet. Było to dla niej czymś w rodzaju odskoczni od problemów. Tutaj mogła chwilowo zapomnieć o tym, co ją czeka i w pełni oddać się harmonii muzyki, która działała na nią tak kojąco. Stawiając kolejne kroki w rytm muzyki, coraz bardziej się wyciszała, ciesząc się tą chwilą. Zignorowała uwagę Madame B skierowaną w jej stronę i postawiła następny krok na parkiecie, po to by następnie stanąć ma czubkach placy u prawej stopy i unieść ręce do góry, delikatnie odchylając się w bok, jednocześnie wymachując drugą nogą w powietrzu. W takich momentach, mimo tego gdzie się znajdowała, czuła się wolna. Przymknęła na chwilę powieki i stanęła wyprostowana na obu nogach, wypuszczając cicho powietrze ze swoich ust.

— Od nowa! — po sali rozszedł się nieprzyjemny głos Madame B, na co Elizaveta ponownie uchyliła powieki i zerknęła krótko na nauczycielkę, po czym poprawiła swoje brązowe włosy, wystające z koka i ponowiła taniec.

Elizaveta uniosła wyżej głowę i przygotowała się do wykonania piruetu, który cały czas nie podobał się starszej kobiecie, która krążyła wzdłuż pomieszczenia i kręciła zrezygnowana głową, przyglądając się dziewczynom. Nie wysoka szatynka wystąpiła do przodu, po czym po wykonaniu krótkiego układu, wyskoczyła w powietrze, robiąc pierwszy obrót, a potem drugi i trzeci. Wylądowała zgrabnie i z gracją na podłodze i spojrzała wyczekująco na Madame B.

— Na dzisiaj koniec — oznajmiła, po czym ignorując wzrok Elizavety, skierowała się do wyjścia. Dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jaka jest kobieta. Nigdy nie chwaliła, aby widziała ich błędy. Jednak Elizveta ten jeden raz chciałaby zobaczyć w jej oczach chociaż gram dumy i coś w rodzaju podziwu.

Zacisnęła wąsko usta, po czym razem z resztą dziewczyn wyszła z Sali i skierowała się do pomieszczenia obok, by przebrać się z kostiumu tanecznego. Poczuła ulgę dla jej stóp kiedy stanęła boso na zimnej posadzce. Jednak to uczucie nie mogło trwać wieczność, mimo że Elizaveta dużo by oddała, by tego spokoju zaznać już na zawsze.

By być wolnym.

Nie całą godzinę później, siedziała na swoim łóżku i rozplątywała włosy z idealnego koka. Dobrze pamiętała, że kiedy tu trafiła, wszystkie łóżka były zajęte, a teraz wiele stało pustych. Dziewczyna odwróciła wzrok od kilku rzędów łożek za nią i westchnęła. Miała nadzieję, że jutrzejszy dzień okaże się tym, który miał być końcem jej cierpień. Miała tą nadzieję, mimo że doskonale wiedziała, że z dnia na dzień będzie tylko gorzej. I właśnie z taką myślą kładła się na materac, podczas gdy Madame B chodziła między łóżkami dziewcząt i zgodnie z jej zasadą, przykłuwała ich lewe nadgarstki do ramy łóżka, które swoją drogą nie były wygodne. Stary, twardy materac, z którego wystawały sprężyny wbijały się niemilosiernie w ciało Elizavety, poduszka jak z kamienia i cienka kołdra, która zdecydowanie w żaden sposób nie chroniła szatynki przed mrozem.

BALET WDOWY [1] || marvelWhere stories live. Discover now