6.

714 40 7
                                    

☆☆☆

Po kilku godzinach jazdy były zmuszone stanąć kilkanaście kilometrów za miastem. Samochód dotarł jak najdalej mógł nim zatrzymał się na środku drogi z powodu braku paliwa. Tak więc szły ramię w ramię po pustej ulicy, którą otaczał gęsty las. Szły przed siebie licząc, że niedługo dojdą do cywilizowanego miejsca. Były całkowicie zdane same na siebie. Elizaveta zdążyła zauważyć, że rzadko przejeżdżały tędy samochody, a jak już ich mijały to żaden się zatrzymywał. W końcu kto by wziął ze sobą dwie dziewczyny, ubrane w takie kostiumy z pistoletami i nożami przyczepionymi do ud i na pasie. Choć to i tak tylko połowa ich gadżetów, które posiadały.

Elizavecie dopiero teraz zaczęła doskwierwać rana po nożu. Wcześniejsza adrenalina skutecznie pozwalała jej tego nie odczuwać.

Kiedy słońce zaczęło zachodzić i robiło się coraz chłodniej, co było dziwne zważywszy na ciepły, letni dzień, Kravinoff zazdrościła Yelenie, że miała ze sobą płaszcz, który był częścią jej ubioru, kiedy były w klubie. Zasłaniał jej strój pod spodem. Elizaveta nie miała wtedy możliwości ubrania się w podobny sposób, czego teraz niezmiernie żałowała.

Kravinoff podniosła delikatnie lewy kącik ust, kiedy już z daleka można było zauważyć światła lapm ulicznych i kilka budynków mieszkalnych, jak i sklepów. Od razu było widać, iż jest to małe, nieznane miasteczko. Elizaveta usiadła ciężko na krześle, krzywiąc się przy tym. Właśnie znajdowały się przy stacji paliw, gdzie wokół było kilka stolików, a jeszcze kawałek dalej znajdowała się nawet myjnia samochodowa. Elizaveta rozpieła górną część stroju i ściagnęła z rannego ramienia, które nie wyglądało ciekawie. Umrzeć nie umrze, wiedziała o tym. Jednak z bolącym ramieniem zarówno ciężko się chodziło, a co dopiero walczyło.

Odwróciła wzrok od swojego ramienia i z powtortem naciągnęła materiał na skórę. Zwróciła oczy w stronę Yeleny, która właśnie podeszła do niej. Spojrzała pytająco najpierw na dziewczynę, a potem na kupkę ubrań położone chwilę wcześniej przez nią na stoliku. Belova uśmiechnęła się krótko i usiadła na przeciwko niej. Blondynka nie czekając zbyt długo, chwyciła ubrania w ręce i już po kilku minutach z powrotem siedziała przed Yeleną, tylko tym razem w białej koszulce, czarnych jeansach i niebieskiej bluzie na sobie. Bogu była wdzięczna, że Yelena znalazła pasujące na nią ubrania. Sama Belova miała na sobie niebieskie jeansy i również białą koszulkę, a na to wszystko miała narzucony swój szary płaszcz. Teraz przynajmniej tak bardzo nie rzucały się w oczy.

— Ukradłaś to wszystko z pobliskiego sklepu? — zapytała rozbawiona Elizaveta, widząc jak Belova chwyta ich stroje i wrzuca do torby, której wcześniej na pewno nie miały.

— Zaraz, że ukradłam — przewróciła oczami. — Pożyczyłam na czas nieokreślony.

Elizaveta zaśmiała się krótko i spojrzała za plecy dziewczyny. Nim Kravinoff zdążyła się obejrzeć Yelena ponownie zniknęła jej spod nosa, dlatego rozejrzała dookoła.

Niedalko nich przy innym stoliku siedziała czteroosobowa rodzina. Kobieta i mężczyzna, którzy prawdopodbnie byłi rodzicami dwójki chłopczyków. Kawałek dalej pod lampą stała dwójka mężczyzn. Spokojnie rozmawiali, paląc przy tym papierosy. Okolica wydawała się być naprawdę spokojna i przyjazna. Mijały minuty, a Yelena nadal się nie pojawiła. Elizaveta już zaczęła sądzić, że ponownie dała się porwać. Zdążyła już zauważyć, że dziewczyna jest niezywkle dobra w różnych sztukach walki, jest sprytna i mądra, nie ustępuje. Idealna Czarna Wdowa.

BALET WDOWY [1] || marvelWhere stories live. Discover now