4.

653 39 9
                                    

☆☆☆

Rozpraszające dźwięki kroków i rozmów dochodzące zza drzwi skutecznie uniemożliwiały Elizavecie zaśnięcia. Leżała na plecach i tępo wpatrywała się w biały sufit. Zerknęła na Katlinę i Anastazję, które smacznie spały, nie przejmując się tym co się dzieje na korytarzu. Westchnęła cicho i z powrotem jej głowa upadła ciężko na poduszkę. Nie minęła nawet minuta, kiedy przeklnęła cicho w ojczystym języku i podniosła się z łóżka. Podeszła do drzwi i powoli je otworzyła, krzywiąc się lekko, kiedy te zaskrzypiały. Zaprzestała jakichkolwiek ruchów i spojrzała na jej koleżanki, które ku jej szczęściu nadal spały. Szatynka pokręciła głową, zdając sobie sprawę, że wpadła na naprawdę głupi pomysł, ale skoro miała takie możliwości, dlaczego by z nich nie skorzystać i nie sprawdzić co się dzieje? Kiedy drzwi były na tyle uchylone, by mogła się przez nie prześlizgnąć, zrobiła to jak najszybciej, by potem je zamknąć i rozejrzeć się po korytarzu.

— Boże, co ja robię — mruknęła do siebie zrezygnowna, skradając się po korytarzu. Szła na oślep. Skupiła się na tym, gdzie słyszała jakieś kroki, rozmowy. Schowała się za filarem, kiedy niedaleko niej przeszło dwóch agentów. Elizaveta zmarszczyła brwi, patrząc na nich. Zdecydowanie nie byli agentami Czerwonej Sali. Nosili całkiem inne stroje i byli to w większości mężczyźni. Jak narazie zauważyła tylko jedną kobietę, a jak wiadomo agenci Czerwonej Sali są wyłącznie kobietami. Oczywiście zdażają się przypadki, jak na przykład Taskmaster, jednak ten z początku był agentem T.A.R.C.Z.Y., dopiero później zdradzając tą organizacje i dołączając do Czerwonej Sali, by szkolić młode Czarne Wdowy.

Elizaveta szybko przebiegła przez korytarz, nadal będąc niezauważalna dla obcych agentów i schowała się za jakąś ogromną skrzynią, którą tu wnieśli. Wychyliła się delikatnie, jednak zauważając kolejną dwójkę mężczyzn, z powrotem schowała głowę. Mówili w innym języku. Dziewczyna wytężyła słuch i skupiła się na ich słowach. Uśmiechnęła się lekko, rozumiejąc ich francuską mowę.

Czy to możliwe, żeby ktoś najechał Czerwoną Salę? To jeden z najbradziej uzbrojonych budynków w Rosji, w którym mieszkały wyszkolone na najniebezpieczniejsze kobiety świata morderczynie. Żaden alarm się nie włączył? Nikt nie słyszał włamania, tak jak ona? A może...ktoś zdradził Czerwoną Salę. Tylko kto posunął by się do tego? Któraś z Czarnych Wdów, Taskmaster? A może ktoś, kogo by się o to nie podejrzewało. Teraz była pewna swojego. Musiała się dowiedzieć, co tu jest grane.

Skradała się po cichu dalej w głab korytarza, aż w końcu znalazła się w pomieszczeniu, w którym były przeróżne skrzynie, oznaczone napisem „niebezpieczne". Kravinoff podeszła do jednej z nich i po upewnieniu się, że nikt narazie tu nie wejdzie, otworzyła ją. Pamiętała z lekcji, że zwykle takie oznaczenia mają tylko i wyłącznie odstraszać ciekawskich. Jak się okazało i tym razem tak było. W środku znajdowała masa broni. Pistolety, granaty, bomby, karabiny. Sięgnęła dłonią do papierowej teczki, która przed chwilą spadła ze skrzyni, lądując koło jej stóp. Już na pierwszy rzut oka rzucał się czerwony napis „ŚCIŚLE TAJNE". Licząc, że znajdzie tam odpowiedź na to co tu się wyrabia, otworzyła ją, po chwili marszcząc brwi. Była całkowicie pusta. Nic się w niej nie znajdowało. Odwróciła się gwałtownie, słysząc otwierające się drzwi. Szybko zareagowała i schowała się za nadal otwartą skrzynią. Miała aby nadzieję, że agent tego nie zauważy. Podszedł do wyróżniającej się metalowej skrzyni i wyciągnął kluczyk z kieszeni, by po chwili wsadzić go w zamek i przekręcić. Wtedy też nagle na jego plecy wskoczyła Elizaveta i szybko go pokonała, zostawiając mężczyznę nieprzytomnego na podłodze, kiedy ona podeszła do skrzyni.

BALET WDOWY [1] || marvelWhere stories live. Discover now