Rozdział 12.

1.4K 82 76
                                    

Po opuszczeniu pomieszczenia szybko zbiegłam po schodach na dół a następnie wyszłam z posiadłości.
Przed budynkiem czekał już na mnie zaparkowany czarny Rolls-Royce.
Jeden z ochroniarzy jak jakiś gentleman od siedmiu boleści otworzył mi drzwi, a ja nie oglądając się za sobie wsiadłam do pojazdu.
Po jakimś czasie dołączył do mnie Neymar i odjechaliśmy z piskiem opon w otoczeniu 3 innych samochodów z ochroniarzami.
Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie, choć Brazylijczyk próbował mnie zaczepiać gadając jakieś pierdoły.
Byłam jak skała nie do ruszenia, nie zwracałam na niego uwagi, co ewidentnie mu się nie spodobało.
-Ej mała, nie zgrywaj takiej niedostępnej - powiedział z łobuzerskim uśmieszekiem i złapał mnie za szczękę odwracając moją głowę w swoją stronę.
Czym prędzej wyrwałam się z jego parzącego dotyku i odsunęłam jak najdalej.
-Mnie nie da się ignorować żabko. Każda laska nie może się mnie oprzeć i wiem, że ty też - zaśmiał się jak jakiś Alvaro.
Co on sobie myśli? Że jestem jak każde i polecę do niego na każde jego zasrane skinienie? Może sobie pomarzyć idiota.
-Jeszcze zobaczymy - warknęłam i walnęłam go z pięści w krocze, a kiedy zobaczyłam, że samochód się zatrzymał na jakimś parkingu, w mgnieniu oka wyparowałam z auta.
Oczywiście nie mogło być inaczej i mój porywacz zaraz za mną wyszedł z pojazdu.
Podszedł do mnie krokiem geparda i złapał za rękę splatając nasze palce razem.
Próbowałam się wyszarpać z jego stalowego uścisku, ale to nic nie dawało. Chłopak szepnął mi tylko na ucho przygryzając jego płatek, że mam nie próbować już więcej żadnych sztuczek i ruszyliśmy w drogę. Idiota. Myśli, że dam mu się omamić.
Za nami kroczyła banda wiernych psów Neymara, czyli jego ochroniarze, wyglądali tak:

Na "zakupu mojego życia" jak to nazwał Neymar udaliśmy się do alei Pól Elizejskich, gdzie lokalizują się topowe, najdroższe i najbardziej ekskluzywne sklepy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Na "zakupu mojego życia" jak to nazwał Neymar udaliśmy się do alei Pól Elizejskich, gdzie lokalizują się topowe, najdroższe i najbardziej ekskluzywne sklepy.
To się chłopak wykosztuje - zaśmiałam się zlowieszczo w duchu.
Inne dziewczyny na moim miejscu powiedziałyby, że nie chcą jego kasy, drogich ubrań i innych bzdet. Ja jednak nie byłam jak inne. Musiałam korzystać z życia i tego w jakiej sytuacji się znajduję. Trzeba brać co dają. Nie przeszkadzało mi wydawanie żadnej kwoty z jego konta.
Widząc te wszystkie sklepy wpadłam w szał zakupowy.

Kilka godzin później

Po obejściu wszystkich butików, przymierzeniu milionów ubrań, z których już bez przesady, ale wszystkiego nie kupiłam, po wielu kłótniach z Brazylijczykiem, który ciągle narzekał, że coś mu się nie podoba w moich outfitach, w końcu zmierzaliśmy już w stronę samochodu, żeby udać się do willi.
Na planie naszej eskapady został nam jeszcze tylko sklep Gucci.
Weszłam do niego z prędkością światła, ale powstrzymała mnie ekspedientka, która powiedziała, że za 5 minut zamyka i mam wyjść.
Szybko jednak zmieniła zdanie, kiedy na horyzoncie pojawił się piłkarz. A to ciekawe.
Widząc jak ten pustak ślini się do niego poczułam złość. Czy ja jestem zazdrosna?
Niee, to nie możliwe. Nie chcę być po prostu upokorzona przez jakiegoś koczkodana.
Kiedy przeglądałam ubrania kątem oka widziałam jak ta typiara próbuje go uwieść, on jednak stał niewzruszony kierując cały czas swoje hipnotyczne spojrzenie na moją osobę.

Słodko

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Słodko. 1:0 suko.
Po czasie stwierdziłam, że nie zostawię w tym przybytku ani eurocenta. Kiedy szłam w stronę Neymara usłyszałam jak ten pustostan mówi do niego piskliwym głosem zarzynanej świni:
-Ania jestem.
Nie przeszłam obok tego obojętnie i w porywie zazdrości złapałam chłopaka za rękę i powiedziałam głosem bad girl:
-Ania? Ania do ruchania?
Po czym jak najszybciej wydostałam się ze sklepu ciągnąc za sobą śmiejącego się na cały głos Neymara.
-Mój mały zazdrośnik-powiedział chłopak i pocałował mnie w czoło.
Zaskoczyło mnie to tak bardzo, że nic nie odpowiedziałam i tylko spaliłam buraka jak szara myszka.
Udaliśmy się do auta i chwilę później odjechaliśmy.
Przez całą drogę powrotną myślałam o Neymarze. Czułam, że powoli się w nim zakochuję...
Żeby nie zawracać sobie tym głowy zaczęłam śpiewać pod nosem moją ulubioną piosenkę Martirenti:
"Imma bad girl, Imma, Imma bad girl
Imma bad girl, Imma, Imma bad girl"


Jak myślicie, co wydarzy się dalej?

Porwana przez piłkarzyka ~Neymar Jr~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz