Rozdział 29.

557 44 31
                                    

~Ciemne nocne niebo obleczone w gwiazdy. Blask księżyca padający nieśmiało na skąpane w ciemnościach twarze. Dach Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy, a na nim MY.
Ja i ON. Zenek Martyniuk

śpiewający mi do ucha swoim anielskim głosem żaby:- Królową bądź tylko mąJa rycerzem a ty będziesz damą mąChociaż tą, jedną noc, królową mą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

śpiewający mi do ucha swoim anielskim głosem żaby:
- Królową bądź tylko mą
Ja rycerzem a ty będziesz damą mą
Chociaż tą, jedną noc, królową mą...

Coraz bardziej pogrążam się w ciemności. A może to oczy Zenona? Widzę już tylko czarny obraz i otaczającą mnie wokół pustkę. Grzmot pioruna. ~

Mój idealny, bajkowy sen zostaje mi brutalnie przerwany. W mordę jeża
Spadłam z łóżka. Z ledwością wstaję z podłogi i spoglądam na miejsce gdzie przed chwilą jeszcze smacznie spałam.
I co widzę? Neymara rozwalonego kopytami wzdłuż i wszerz na całej  powierzchni materaca, jak go matka na świat wydała. Zajebiście.

Wtem jak z bicza strzelił przypominają mi się wydarzenia z poprzedniego wieczoru.
O kurwa.
Momentalnie na moje policzki wstąpił buraczany kolor. To akurat nie był sen. Straciłam dziewictwo... i to nie z byle kim i nie byle gdzie. Z Neymarem da Silva Santos Juniorem. Na plaży w Albanim w Raju.
J a p i e r d o l e.

Jak ja mu teraz spojrzę w oczy!!?!!
Zaczęłam lekko panikować.
Dobra Julka ogranij się cipo. To nic takiego.
Musiałam utrzymać swoją maskę bad girl.

Spojrzałam na zegarek w telefonie by sprawdzić godzinę. Było lekko po 10.
Moją uwagę jednak przykuło coś jeszcze. Mianowicie tapeta na ekranie blokady.

Co to kurwa jest????? XDDDNie przypominam sobie, żebym ja to ustawiała

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Co to kurwa jest????? XDDD
Nie przypominam sobie, żebym ja to ustawiała. Ewidetnie Brazylijczyk macał w tym swoje gangsterskie palce.
Ale dobra chuj w to.

Udałam się rutynowo do łazienki wykonać wszystkie poranne czynności.
Cały dzisiejszy dzień mieliśmy spędzić w apartamecie odpoczywając. W głowie miałam już plan, iż będę opalać się nad naszym prywatnym basenem.
Z tą myślą powędrowałam do walizki, z której wyciągnęłam strój kąpielowy.

Wyśmienicie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wyśmienicie.

W tak zwanym między czasie brazylijski książę zaczął się wybudzać.
Kiedy zawiązywałam górę stroju usłyszałam za sobą jego głos okraszony poranną chrypką. Seksi.
-Dzień dobry piłeczko! Jak się spało? - spytał.
W lustrzanym odbiciu dostrzegłam go jak wstaje z materaca i przeciąga się z chytrym lisim uśmieszkiem.
-Bywało lepiej...  a tobie?
Podszedł do mnie krokiem żbika i stanął centralnie za mną.
-Ah tak? Mi spało się wybornie żabko. Bo z tobą - szepnął wprost do mojego ucha przygryzając lekko jego płatek.

Na jego słowa moja twarz oczywiście przybrała bordowy kolor i pisnęłam bezdźwięcznie jak szara myszka.

-Mógłbyś mi pomóc? - szybko zmieniłam temat, wykorzystując fakt, że nie potrafię zawiązać sznurków od stroju.
Chyba zaraz zapadnę się pod ziemię.
-Ależ oczywiście... - jak powiedział tak zrobił.

Dobra koniec tego. Muszę się ogarnąć. Przy tym facecie kompletnie tracę moje wszystkie nieliczne szare komórki.
I'm that bitch, yeah.
Been that bitch, still that bitch, ah.

-Dzięki - rzekłam i jak poparzona wyrwałam się z jego kleszczy - zamów nam jakieś śniadanie do pokoju.
-Jakieś specjalne życzenia piłeczko? - powiedział poruszając brwiami.
-Koks. Albo nie. Dwa skręty jak na razie - powiedziałam, a chłopak spojrzał się na mnie dziwnie ze słowami:
-Nie przesadzasz piłeczko trochę?
-Nie XDDD??? Nie udawaj jakiegoś świętego, że nigdy nie paliłeś zioła.
-Coś tam kiedyś Ramos załatwiał na wixach, ale wiesz, że jako piłkarz, nie dla mnie takie zabawy.

Zaraz... Ramos? Nic nie mówi mi ten pseudonim. A uwierzcie mi. W Europie to znam każdego ziomka zajmującego się dilerką.

-Ale cienias z ciebie piłkarzyku. Nie znam żadnego "Ramosa", więc mi tu nie ściemniaj - prychnęłam drwiąco.
-Sergio. Sergio Ramos. Masz zaniki pamięci czy co? Przedstawiałem Ci przecież wszystkich z drużyny - odparł z uniesioną brwią.

Ahh czyli chodzi o tego piłkarzyka z PSG... To zmienia postać rzeczy. Po powrocie do Francji muszę koniecznie skontaktować się z tym człowiekiem.

-Dobra, chuj mnie to obchodzi. Jestem głodna - wyszłam z pomieszczenia z trzaśnięciem drzwiami i udałam się nad basen.

Jakiś czas później.

Po wybornym śniadaniu, na które zaserwowano nam tradycyjne albańskie potrawy przyszedł czas na relaks.

Leżałam na leżaku. Moja skóra przyjemnie piekła się na słońcu już jakiś czas. Neymar pływał gdzieś w basenie, od czasu do czasu rzucając w moją stronę jakieś dwuznaczne żarciki. Ale zjeb.
Cisza i spokój, przerywane jedynie lecącymi w tle jakimiś latynoskimi hitami Neymara oraz pluskaniem wody, które jednak w pewnym momencie ustało. Może się utopił? Nie interesując się jednak losem życia bruneta trwałam pogrążona w swojej czynności.

Nagle na swoim odsłoniętym ciele poczułam zimne kropelki wody.
O chuju bobrze. Ktoś wziął mnie na ręce.
Zdążyłam wydobyć z siebie tylko przeciągły pisk i trafiłam prosto, bez żadnych ceregieli do basenu. Kiedy się wynurzyłam z podwodnej głębiny, usłyszałam głośny śmiech Brazylijczyka.
-Co się hahasz habeciaro? - warknęłam i z całej siły ochlapałam go wodą.
-Żebyś tylko widziała swoją minę - wydukał przez salwy śmiechu.

Koniec tej zabawy pizdokleszczu.
Szybko podpłynęłam do niego i wskoczyłam na plecy z rykiem tygrysicy, próbując go podtopić.
Napastnik był jednak silniejszy, przez co znów wylądowałam w wodzie.
Zaczęliśmy się nawzajem ochlapywać.
Nie mogłam dłużej gniewać się za te nieśmieszne żarty. Był w końcu moim chłopakiem. Właśnie. Zapomniałam już nawet, że weszliśmy z związek. A to heca.

Zaczęłam się śmiać razem z nim.
Podpłynęłam do bruneta i zarzuciłam mu ręce na szyję, a nogami oplotłam w pasie.
-Kocham Cię - szepnęłam.
-Bardziej niż Legię?
-Nie XDDD Z tym to akurat żartowałam - prychnęłam.
- Też cię kocham piłeczko - zaśmiał się jak kojot i połączył nasze usta w pocałunku.

Nie trwał on jednak długo ponieważ z wnętrza apartamentu dobiegło do nas "Parado no bailao", które piłkarz miał ustawione jako dzwonek na telefonie.
-Idę odebrać. Za sekundę wracam - rzekł i pocałował mnie ostatni raz w czoło, a potem odpłynął.

Stwierdziłam, że trochę sobie popływam w wodzie. Kiedy straciłam Neymara całkowicie z pola widzenia, niespodzieanie usłyszałam za sobą jakieś syknięcie jaszczurki. Wtem natychmiastowo poczułam bolesny uścisk i szpony na kostce. Jakiś blachotrapez próbował wciągnąć  mnie w mętna otchłań wody.
Chcesz chrzest? Proszę bardzo?
Z warknięciem sama zanurzyłam się w wodzie. Ja już cię poskładam glonie. Chuj ci w buta.
Na oślep zaczęłam okładać napastnika. Aż wbiłam w coś paznokcie. Wtem uścisk na nodze zatracił się całkowicie. Wynurzyłam się na wierzch. Nikogo nie było.
W mojej dłoni dostrzegłam jednak skrawki jakiegoś pomarańczowego materiału. Jakbym już gdzieś go kiedyś widziała...
O co tu kurwa chodzi?












Gwiazdkujcie, komentujcie!

#porwanaprzezpilkarzyka na Twitterze!!!!

Jesteśmy bliżej niż dalej końca...
jak myślicie co jeszcze się tu wydarzy?

Porwana przez piłkarzyka ~Neymar Jr~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz