Rozdział 15.

1.2K 59 78
                                    

Natychmiastowo odkleiłam się od Neymara, kiedy poczułam na swoim ciele i twarzy jakąś śmierdzącą ciecz.
Jakiś pustostan umysłowy wylał na mnie właśnie wódkę. Z wściekłością odwróciłam się w stronę tego kto ośmielił się to zrobić, ale nikogo podejrzanego, kto wyglądał jakby mógł to zrobić wokół nas nie było.

Blisko nas stał jedynie Leo Messi, który kiedy spojrzałam się na niego oskarżycielskim wzrokiem zaczął rzucać jakieś zaklęcia:
-Qué mirás bobo, qué mirás bobo.

Spojrzałam się jeszcze tylko na niego z miną bad girl i czym prędzej pokopytkowałam do swojej komnaty nie oglądając się za siebie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Spojrzałam się jeszcze tylko na niego z miną bad girl i czym prędzej pokopytkowałam do swojej komnaty nie oglądając się za siebie.
Czułam jak makijaż spływa mi po mordzie.
Nie mogłam zrobić z siebie aż takiego pośmiewiska.

Ney krzyczał coś za mną:
-Piłeczko zaczekaj! Nic ci nie jest?!
Ja jednak całkowicie go olałam.

Nie mógł mnie ujrzeć w takim stanie.
W dzień pięknością, w nocy zaś szkaradną.
Dobrze, że w domu było ciemno to chociaż nikt nie był w stanie mnie dostrzec.

Gdy weszłam już do pokoju, krokiem pantery udałam się do łazienki by umyć się i zrobić nowy make up.

Widząc swoje szpetne odbicie w lustrze omało nie dostałam zawału. Wyglądałam jak jakiś motłoch czy inny szmatławiec.

Wykonałam wszystkie czynności by wyglądać w miarę stabilnie i poleciałam zmienić outfit. Przywdziałam na siebie pierwsze to co wypluła moja szafa:

Kiedy przeglądam się jeszcze w lustrze nagle usłyszałam, że ktoś wszedł do pokoju

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kiedy przeglądam się jeszcze w lustrze nagle usłyszałam, że ktoś wszedł do pokoju. Myśląc, że to Neymar zmartwiony przyszedł po mnie, odezwałam się nie odwracając się w jego stronę:
-I jak wyglądam kocha- i wtem odwróciłam się o 180 stopni zamierając ze słowami na ustach.
Zszokowana patrzałam na osobę stojącą przede mną.
Nie był to jak to myślałam Brazylijczyk, ale osoba, której nigdy bym się tu nie spodziewała, czyli Francuz:

 Nie był to jak to myślałam Brazylijczyk, ale osoba, której nigdy bym się tu nie spodziewała, czyli Francuz:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Spoglądał na mnie porządliwym wzrokiem uśmiechając się półgębkiem.
Co kurwa?

-Wyglądasz pięknie brameczko - wyharczał.
-Wiem, dzięki, ale nie ciebie pytałam o zdanie -prychnęłam prześmiewczo, ale chwilę później zarumieniłam się, kiedy dotarło do mnie jak mnie nazwał. Słodko.
Zaraz co?

Nie chcąc dłużej prowadzić tej żałosnej konwersacji szybko udałam się w stronę wyjścia.
Będąc już na korytarzu, nagle poczułam uścisk na ramieniu.
-Zaczekaj Julka!
-Czego?
-Nie mieliśmy szansy się jeszcze bliżej poznać. Chodź napijemy się i pogadamy - powiedział niepewnie Mbappe i złapał mnie za rękę.
-Dobra, ale z tymi łapami to z daleka ode  mnie bagieto - powiedziałam groźne i uderzając go barkiem zeszłam na dół.

Nie wiem co strzeliło mi do mojego pustego łba, że dałam się namówić na w ogóle rozmawianie z moim wrogiem.
Musiałam zachować czujność i uważać na niego. Pewnie udaje tylko takiego miłego. Cwaniak. Już widzę jak wsypuje mi do drinka jakieś dragi.

Pomimo moich oporów wypiliśmy pare głębszych i nawet rozmowa zaczęła nam się kleić. Opowiedziałam mu historię swojego życia, pomijając jednak fakt porwania przez Neymara, który swoją drogą pewnie zabawia się z jakąś lambadziarą, bo od dobrej godziny moje przyrządy wzrokowe nigdzie go nie zarejestrowały.

Z rozmowy wynikło, że jesteśmy w tym samym wieku i mamy wiele wspólnych zainteresowań jak na przykład piłka nożna.
Przetańczyliśmy kilka piosenek i wypiliśmy kilka kielonów.

Impreza dopiero się rozkręcała.

Porwana przez piłkarzyka ~Neymar Jr~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz