Rozdział 26.

704 48 72
                                    

-Witaj piękna niewiasto i smacznego tak w ogóle - wyszczerzył się jak mysz do sera i ucałował moją dłoń.

Zaraz.
Co do chuja pana robi tutaj Sergio Ramos?
Popatrzałam się tylko na niego jak na debila i wróciłam do konsumpcji krosanta.

-Jest Neymar w domu? - spytał po chwili wpatrywania się we mnie.
-Może jest, może nie - odrzekłam z pełną buzią wzruszając ramionami.
-Jesteś jego dziewczyną i mieszkacie razem, ale nie wiesz gdzie jest?
-A co to, jakieś przesłuchanie kurwa?! HWDP!! HWDP!!! Nie gadam z pałami!!!!!!! - krzyknęłam opluwając przy okazji  jego twarz kawałkami krosanta.

Z psami trzeba krótko. Moi ludzie na Łazienkowskiej już dawno by go zgnietli za takie bajery.

-Dobra, chilluj bombę i schowaj pazurki kocico - powiedział i popatrzał się na mnie miną jakby ktoś mu wsadził kija w dupe.

-Przyszedłem tylko oddać mu masażer do stóp, który od niego pożyczyłem - dodał po czym położył na stół jakiś wibrator

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Przyszedłem tylko oddać mu masażer do stóp, który od niego pożyczyłem - dodał po czym położył na stół jakiś wibrator.
Nie dość, że pies to jeszcze stupkarz. Z kim ja żyję?

-Coś jeszcze? - mruknęłam i ostentacyjnie przerzuciłam włosami, uśmiechając się sztucznie.
-Nie, to wszystko. Będę spadał.
-Cokolwiek - ziewnęłam.
-Pa słupeczku - rzucił z lekkim uśmiechem, na co się tylko skrzywiłam.
-Do zobaczenia tygrysie! - krzyknął do chowającego się nieśmiało za szafkami kuchennymi Grzegorza, pokazując do niego jeszcze jakieś szamańskie gesty

 -Do zobaczenia tygrysie! - krzyknął do chowającego się nieśmiało za szafkami kuchennymi Grzegorza, pokazując do niego jeszcze jakieś szamańskie gesty

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

i wybiegł, a z kuchni dało się usłyszeć dźwięk tłuczonych talerzy.

Co tu się odjebało?

Wstałam od stołu, kiedy stwierdziłam, że już na mnie czas. Udałam się prosto w stronę swojej celi. Wchodziłam już na schody, kiedy powstrzymał mnie uścisk czyichś szponów na ramieniu.
Odwróciłam się jak błyskawica w stronę szkodnika, wyrywając się.

To był bodyguard Michał.
-Jedziemy - rzekł tajemniczo i udał się w stronę wyjścia.
-Co? Gdzie? Jak?! - krzyknęłam idąc za nim.
-Szef zabronił zdradzać szczegóły. Zapraszam - szepnął i otworzył dla mnie drzwi od czarnego Audi Rs7.

Porwana przez piłkarzyka ~Neymar Jr~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz