1

8.3K 225 235
                                    

Pov: Kazuo

- Ugh, tłoczno tutaj... - Mruknąłem sam do siebie, próbując przedostać się na drugi koniec autobusu.

No tak... Nie żyje w Japonii od wczoraj i powinienem wiedzieć, że transport tutaj w takich godzinach zawsze jest zapełniony. Mogłem zamówić taksówkę a nie tłoczyć się w tym autobusie... Przynajmniej wszystkie moje rzeczy są już w mieszkaniu, jeden, jedyny plus.

Po chwili pojazd się zatrzymał, na moim przystanku. Dalej przepychałem się między pasażerami, by tylko dotrzeć do wyjścia. W końcu się udało. Tak jakby... Zostałem gwałtownie wypchnięty z autobusu, o mało nie lądując na zimnej posadzce. Wszystko byłoby dobrze gdybym nie wpadł na jakiegoś faceta w garniturze...

Odsunąłem się od niego o krok i mój wzrok automatycznie wylądował na jego białej koszuli... Niechcący wylałem na niego jego własną kawę! Na białą koszule!

- O Boże, przepraszam! - Krzyknąłem. - Przepraszam, zapłacę za pralnie i kawę! Za wszystko zapłacę! - Przepraszałem desperacko, jednak ten mało robił sobie z moich słów.

Ignorując moje przeprosiny, przechylił swój kubek, przez co resztki jego kawy wylądowały na mojej pomarańczowej bluzie. 

Rozwścieczony, nawet nie oczekując wytłumaczeń, nadepnąłem mu z całej siły na stopę. Niestety, miał czarne buty, przez co ślad po mojej podeszwie był mało widoczny.

Fuknąłem i ostatni raz spoglądając nieznajomemu w oczy, odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w swoją stronę.

Moja przeprowadzka szykuję się niesamowicie...

***

W końcu jestem w swoim nowym mieszkaniu... 

Cały czas myślałem o wydarzeniu sprzed godziny. Dużo ryzykowałem tym wszystkim, bo facet był wyższy i zdecydowanie silniejszy ode mnie... Dopiero teraz to do mnie dotarło, jak bardzo głupie to było. Ale umarłem? Zostałem uprowadzony? No właśnie, nie. Poza tym było to miejsce publiczne, tak więc nie opłacało mu się robić mi krzywdy.

Zacząłem, dalej mocno zirytowany, rozpakowywać swoje rzeczy z kartonów i walizek. Trochę tego było...

Rozpakowywanie się zajęło mi dobrą godzinę, po której wymęczony opadłem na wygodne łóżko w swoim pokoju. Szkoda, że muszę iść jutro do pracy... Mam bogatych rodziców, po cholerę muszę pracować jako student?!

Byłem dosyć zmęczony dzisiejszym dniem, tak więc już o godzinie 19 ruszyłem do łazienki, z zamiarem wzięcia odprężającej kąpieli.

Pov: Hitoshi

- O Boże, przepraszam! - Krzyknął dzieciak, przyglądając się brązowej plamie dalej rozpływającej się po mojej śnieżnobiałej koszuli.  - Przepraszam, zapłacę za pralnie i kawę! Za wszystko zapłacę!

Gówno mnie obchodzi, czy zapłaci za te rzeczy! Ja potrzebuję garnitur natychmiast... Natychmiast!

Mimo przeproszeń bruneta, moja złość nie przemijała. Tak więc spróbowałem pozbyć się jej w jak najbardziej skuteczny sposób. Wylałem na niego resztki mojej kawy, która na moje nieszczęście, nie była wcale ciepła. 

Chłopak zbliżył się do mnie na niebezpieczną odległość, a ja nie rozumiejąc o co mu chodzi, nawet nie drgnąłem. Było to błędem, ponieważ chłopak nadepnął na moją stopę, dosyć boleśnie ją zgniatając. 

W tym momencie walczyłem sam ze sobą, by po prostu mu nie przyjebać. 

- Pierdolony gówniarz... - Mamrotałem sam do siebie, gdy on odchodził. - Masz przejebane, młody.

Nie Bój Się  /Yaoi\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz