Pov: Kazuo
Obudziłem się, z dosyć mocnym bólem głowy, rąk, nóg... W zasadzie, bólem wszystkiego. Wszystko mnie boli jak cholera, a ja nawet nie wiem czemu! Jedyne co tu robię, to leżę, nic więcej! Więc, czym jest spowodowany ten ból?
Zauważyłem dosyć... Niespotykaną tak często rzecz. Otóż to, że Hitoshi dalej śpi w łóżku, mimo później godziny. Pewnie robił sobie dzisiaj wolne, czy coś takiego.
Spróbowałem wstać, lub chociażby usiąść, jednak na marne...
- Co jest? Wszystko okej? - Cholera... Tak zająłem się swoim bólem, że nawet nie zauważyłem, jak Hitoshi się przebudza.
- Wszystko mnie boli. - Jęknałem.
- Od czego? - Zapytał, wstając do siadu.
- Cholera wie! - Odpowiedziałem. - Ja tu się ledwo ruszam!
Przyłożył swoją dłoń, do mojego czoła.
- Boże, powiedz mi... Jakim cudem, twojej czoło znowu parzy? - Westchnął głośno, odsuwając rękę. - Wychodziłeś gdzieś, czy jak?
- Nie, nigdzie nie wychodziłem... - Przyznałem. - Poza tym, nawet nie miałbym jak.
- To jak ty to zrobiłeś? - Jeszcze raz Spytał.
- No skąd mam wiedzieć! - Krzyknąłem, jednak od razu tego pożałowałem, ponieważ głowa mocniej mnie zabolała, a ja cicho jęknąłem z bólu. - Nie przejmuj się tym, jak to się stało... Po prostu daj mi jakąś tabletkę na ból głowy, bo zaraz umrę.
- Może zadzwonię po Fujiego? - Zapytał, a mi na samą myśl tego doktorka zrobiło się gorzej.
Wyjął kartonik z tabletkami z szafki nocnej i podał mi jedną z nich.
- Nie... Nie musisz, to tylko gorączka. - Zapewniałem go, bez problemu połykając tabletkę.
- Na pewno? - Dopytał. - Jak chcesz...
- Na pewno. - Przerwałem mu.
- No okej... - Wstał i zaczął przeszukiwać szafę z ubraniami. Po chwili wyciągnął z niej czarną bluzę w swoim rozmiarze i tego samego koloru dresy. - Ubiorę się, a potem przyniosę ci coś do jedzenia, okej?
- Mhm... - Mruknąłem, próbując dalej zasnąć.
Pov: Hitoshi
Zdaję mi się, że wiem, dlaczego Kazuo zachorował... I moje przypuszczenia zapewne mnie nie mylą. Sam byłem chory. Chyba... Moje przeziębienia i gorączki mijają w taki sposób, że po prostu jest mi zimniej niż zwykle... A tak właśnie przez ostatnie dwa dni było. Wiedziałem, że coś jest nie tak, a jednak pocałowałem go i pozwoliłem mu zachorować...
Jednak, to nie jest mój jedyny problem. Moich pracowników zaczyna zastanawiać, dlaczego cały czas jem u siebie w pokoju... Wszyscy to rozumieją, że chce mieć czas dla siebie, jednak dla zdrajcy, powód może być oczywisty.
- Usiądź. - Powiedziałem do leżącego Kazuo. Miałem zamiar podać mu jego śniadanie, a jedzenie na leżąco to nie zbyt dobry pomysł... Chłopak próbował wstać, jednak przez każdy ruch skrzywiał się z bólu.
- Mógłbyś pomóc, a nie patrzysz się jak debil?... - Spojrzał na mnie tym swoim przeszywającym wzrokiem, na co ja się tylko zaśmiałem i bez problemu podniosłem go tak, by usiadł. Był bardzo lekki, nawet jak na swój wzrost. Mógł ważyć nawet z czterdzieści pięć kilogramów... Czy to ja go tak źle karmie?
Gdy już siedział, położyłem mu tacę ze śniadaniem na kolanach i sam usiadłem na łóżku.
- Jak się czujesz? - Zapytałem, po chwili wpatrywania się w jego śliczną twarz.
CZYTASZ
Nie Bój Się /Yaoi\
RomanceDruga część znajduję się już na moim profilu!! 19 letni Kazuo przeprowadza się do Tokyo, na studia. przy przeprowadzce, podpada pewnemu facetowi, Hitoshienu - szefowi mafii... Po niedługim czasie, Hitoshiemu udaje się znaleźć dziewiętnastolatka. Jak...