27

2.3K 117 53
                                    

Pov: Hitoshi

- Jak się czujesz? - Zapytałem troskliwie wchodząc do pokoju, gdzie Kazuo leżał na łóżku, odwrócony do drzwi plecami.

Zamknąłem za sobą drzwi, zakluczyłem je i tylko czekałem na jego reakcję. Nawet nie odpowiedział na moje pytanie... Może zasnął?

- Kicia, śpisz? - Spytałem, podchodząc powoli do łóżka i albo mi się zdawało, albo przeszły go dreszcze.

Dalej się nie odzywał, ani nie ruszał, więc podszedłem do niego i dotknąłem jego ramienia.

Kazuo na to, czego w życiu bym się nie spodziewał, odskoczył ode mnie na drugi kraniec łóżka.

Spojrzałem na niego zdziwiony, a to co zobaczyłem jeszcze bardziej mnie zszokowało... Jego twarz była cała mokra. Mokra, od łez...

- Kazuo, co się stało? - Chciałem obejść łóżko dookoła, jednak gdy tylko zbliżyłem się do chłopaka na mniej niż dwa metry, od od razu odskakiwał... - Wszystko ok...

- Zostaw mnie! - Krzyknął, a po jego policzkach znowu pociekły łzy. - To wszystko twoja wina!

- O czym ty...

- To twoja wina! - Przerwał mi poraz drugi. - Nie zbliżaj się do mnie zboczeńcu! Co ja ci takiego zrobiłem, że mnie tak krzywdzisz?! - Krzyczał płacząc.

- Kazuo! Uspokój się! - Podbiegłem do niego i dzięki temu że jestem szybszy złapałem go za ramiona. Obróciłem go tak, by patrzył mi prosto w twarz. - Kazuo, to ja, Hitoshi! - Powiedziałem, jednak jestem pewny, że mało do niego dotarło.

- Zostaw mnie! Błagam! Zostaw mnie zboczeńcu! - Szarpał się, jednak ja nawet nie myślałem go puścić.

- Co ty odpierdalasz! - Krzyknął ktoś od strony drzwi, więc automatycznie spojrzałem się w tamtą stronę. Był to Akihito, bardziej wkurwiony niż zawsze...

Przez kucharza straciłem również czujność, przez co Kazuo udało się wyrwać. On nie myślał, tylko od razu wbiegł w objęcia Akihito.

Brunet wyszlochał coś do kucharza, a on wyniósł go całego roztrzęsionego na korytarz.

I teraz ja zostałem sam z swoimi myślami...

Co się stało Kazuo? O co mu chodziło?... Zrobiłem mu jakąś krzywdę?

Nie wiem co tu się odpierdala...

Pov: Kazuo

- Zostaw mnie! Błagam! Zostaw mnie zboczeńcu! - Krzyczałem, próbując się mu wyrwać.

Przed oczami widziałem tylko tego gwałciciela, Haruo. Nic innego. Wiedziałem, że to tylko moja wyobraźnia. Wiedziałem, że stoi przede mną Hitoshi, jednak nic innego nie byłem w stanie zrobić. Tylko się wyrywałem, a łzy samoistnie spływały mi po twarzy.

Wiedziałem, że stoi przede mną osoba której jestem w stanie zaufać, jednak czułem się jakbym kolejny raz miał zostać zgwałcony.

To było okropne. Okropne, to mało powiedziane... Nie da się opisać tego słowami.

- Co ty odpierdalasz! - Usłyszałem i natychmiast rozpoznałem głos Akihito.

Facet który mnie trzymał stracił czujność, dzięki czemu ja jak najszybciej się wyrwałem i uciekłem w objęcia kucharza.

- Błagam, weź mnie od niego, nie pozwól mu. - Wyszlochałem żałośnie, trzymając się jego koszulki, jakby to miało mnie uratować przed największym cierpieniem.

Ten bez słowa pospiesznym krokiem podtrzymując mnie, wyszedł razem ze mną na korytarz, a następnie gdzieś poprowadził. Ja przez łzy w oczach niczego nie rozróżniałem.

Nie Bój Się  /Yaoi\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz