6

5.5K 273 59
                                    

Melissa pov's

Czasami podejmujemy głupie decyzję i nie możemy tego zmienić. One przychodzą tak po prostu, tak nagle, a nasze wszystkie zmysły podpowiadają żeby to zrobić. Złe wybory pozwalają nam wrócić na dobre tory. Nie możemy się za nie obwiniać bo w tamtym momencie wydawały nam się słuszne. Momentami po prostu trzeba oddać się takiej decyzji, ponieważ i tak znów nas dogonią. Każda głupia sytuacja powinna nas uczyć i tworzyć nowe wspomnienia.

Wymyśliłam nowy pomysł na tatuaż.
Bad decisions make good stories.

–Kto by pomyśliał, że Melissa Martin przerośnie mnie w podejmowaniu głupich decyzji. -zaśmiała się Est.

–Uczeń przerósł mistrza, a teraz musimy skupić się na dokładnym planie.

Mój pomysł był w chuj głupi. To nie mogło się udać, a jedynie zapewnić mi wakacje w więzieniu.

–Musiłaś się wystroić nawet na kradzież psów? -zapytałam przyjaciółkę.

Esther była ubrana w czarny obcisły kombinezon, który zapewne kosztował krocie. Na nogach miała skórzane kozaki w kolorze ubrania, a włosy pokręcone w lekkie loki. Niestety to nie był koniec. Przez ramie miała przełożoną różową mała torebkę od Jacquemus, a na ramiona zarzucaną czarną o wiele za dużą kurtkę. Wyglądała jakby szła na jakąś sesje zdjęciową, a nie próbę kradzieży.

–Jeśli nas aresztują będą robić nam zdjęcia, a wtedy chce wyglądać dobrze, tak?

Cała Esther Miles, która kocha błyszczeć. Już w liceum się wyróżniała między zasypanymi uczniami w piżamach. Zawsze wyglądała dobrze i nie przejmowała się opinią ludzi. Każdy dzień traktowała jak pokaz mody i była za to wdzięczna. W jej szafie nigdy nie było nudy, była przygotowana na każdą okazje. Nie jedna dziewczyna jej wtedy zazdrościła, a Esther szła dalej przed siebie.

Teoretycznie mój strój również nie był idealny na taką akcje. Esther chociaż zachowała stonowane kolory. Natomiast ja ubrałam różowy komplet dresowy z Nike. Ale to nie był taki zwykły róż, to był tak zwany oczojebny odcień. Na nogach miałam zwykle czarne klapki, a przednie włosy spięte wsuwkami.

–Przez restauracje da przejść się do prywatnej części winnicy. -zaczęłam. –Pojedziemy tam i zapytamy czy możemy skorzystać z toalety, powinni się zgodzić.

–I co dalej? -zapytała.

Co dalej? Nie wiem improwizacja. Coś tam się wymyśli. W końcu co może pójść nie tak.

–Będziesz udawać ciąże.

***

Półgodziny później stałyśmy w łazience znajdującej się w restauracji. Na szczęście za barem stał jakiś młody chłopak, który gdy usłyszał słowo ciąża wpuścił nas byleby na nas dłużej nie patrzeć. Moc kobiet była zdecydowanie czymś wspaniałym.

Teraz byłyśmy na ostatniej prostej. Wystarczy znaleźć drzwi i po sprawie.

–Co dalej geniuszu? -zakpiła Esther.

– Teraz musimy przejść z łazienki do kolejnych drzwi i liczyć na szczęście.

Na naszą korzyść trafiłyśmy na dobre drzwi, wiec dwie minuty później stałyśmy na prywatnej części.

–A co jak będą w domu?

Fak nie przemyślałam tego. W dzień spały na wielkiej czarnej kanapie więc w nocy raczej nie będą na dworze.

A jednak.

Zobaczyłam trzy psy śpiące na leżakach. Mam nadzieje, że mnie poznają i nas nie zjedzą.

The pain you gave meWhere stories live. Discover now