24

3.2K 160 11
                                    


Hejka!
Dziś jeden z bardziej przełomowych rozdziałów.
Miłego czytania!

Melissa pov's

–To też bolało! -krzyknęłam gdy zimna ciecz ponownie dotknęła mojej głowy, a następnie wleciała pod bluzę.

–Ehh, nie lubisz śniegu. -jęknął za mną Dwayne, który trzymał już kolejną śnieżkę w swoich dłoniach.

Wylądowaliśmy półgodziny temu w Tromsø, a ten idiota rzucił we mnie śnieżkami już trzy razy. Igrał z ogniem.

Esther z narzeczonym oraz rodzicami polecieli osobno jednym z samolotów Dwayne, a my razem z Valentino i Misaki.

Postawiłam walizkę, a następnie schyliłam się biorąc trochę śniegu. Zaczynała się już wiosna więc zostawały same resztki białego puchu. Jednak doskonale wszyscy wiemy, że na ślubie blondyny będzie, ponieważ jej okropna teściowa zadbała o sztuczne naśnieżanie.

Odwróciłam się i idealnie rzuciłam śnieżką w twarz bruneta. Obserwowałam jak zimna powierzchnia rozpryskuje się na jego nosie i dotyka resztę twarzy. Nie byłam w stanie powstrzymać głośnego śmiechu. Naprawdę czuje się szczęśliwa. Z dnia na dzień coraz bardziej.

Mężczyzna podszedł do mnie szybkim krokiem, a następnie położył na zimnej od śniegu ziemi. Próbowałam się wydostać, jednak moje szarpanie było na nic, ponieważ z każdym ruchem przyciskał mnie coraz mocniej. Do drugiej ręki wziął garść białego puchu i trafił nim prosto w moją twarz. Prawie tak idealnie jak ja.

–No wiesz ty co! -krzyknęłam wypluwając śnieg z moich ust.

–No co? -zapytał, a szeroki uśmiech nie schodził z jego twarzy.

–A w sumie to ci nie powiem. -odpowiedziałam pokazując mu język, a następnie wzięłam moją walizkę i poszłam przed siebie.

–Całe życie z debilami. -westchnął cicho. Czułam w kościach, że pokręcił głową w niedowierzaniu.

***

Kolejne kilka godzin spędziliśmy w pokoju hotelowym przygotowując się na ceremonię. Właśnie zapinałam jeden ze srebrnych kolczyków, gdy zauważyłam Dwayne stojącego do mnie plecami i zakładającym koszulę.

–Czekaj! -krzyknęłam. –Masz coś na plech.

Podeszłam bliżej mężczyzny widząc wyraźnie jak jego mięśnie się spinają. Może to było coś wrażliwego o co nie powinnam pytać? W końcu dawno go widziałam bez koszulki, zawsze miał jakąś na sobie.

Stanęłam równo za nim, a następnie odsunęłam z jego pleców koszulę. To tatuaż. Całe jego plecy są pokryte tatuażem w gwiazdki. Cholerne gwiazdki.

–Dwayne? -zapytałam.

–Tak, gwiazdko? -odwrócił się do mnie twarzą, a na jego wargach malował się piękny szeroki uśmiech.

–Co to?

–No tatuaż. -odpowiedział swobodnie. –Jak oceniasz? W końcu jest twojego projektu.

Mojego projektu.

–Kiedy?

–Pamiętasz jak zabrałem cię na kolacje i oboje się trochę upiliśmy? -zapytał.

Na mojej twarzy pojawiło się zdziwienie tak jakby ktoś oblał mnie zimną wodą. To dlatego następnego poranka obudziłam się z markerem w łóżku. Tylko co ja miałam w głowie rysując na jego plechach gwiazdy, a on to tatuując.

Dwayne mnie przytulił, a następnie przyłożył usta do mojego czoła szepcząc: No co moja, gwiazdko?

Ścisnęłam go z całej siły wdychając coraz mocniej jego zapach. Czułam bezpieczeństwo. Czułam szczęście. Bo to on był moją bezpieczną przystanią.

The pain you gave meWhere stories live. Discover now