Rozdział LIX- Miłość pośród deszczu rozkwita

32 2 28
                                    


Zziajana Ayo zdjęła maskę wiejskiej uzdrowicielki i z lekkim wyrzutem patrzyła na małą Saicai, zwaną także Dawczynią Ran. Młoda zbójczyni, czy jak się określała, strażniczka dzielnicy Tygrysa, z dumą pokazała zdobyte na stole wiceburmistrza łupy. To, że były to owoce, wcale się nie liczyło.

-Kolejnym naszym celem jest świątynia. Ich celem również.- odparł Waso. -Ale najpierw bym coś przekąsił, ciasteczka z twego biura mi nie wystarczą- westchnął z przekąsem.

-Ja powinnam dostać podwójną porcję za narażanie się i robienie z siebie idiotki przy skorumpowanych oficjelach- dodała Ayo. Popatrzyła na śledczego, a ten spoglądał w dal, próbując powstrzymać uśmiech.

-Z czego się niby śmiejesz? No z czego, Waso-pu?

-Masz piórka we włosach, wszędzie. Wyglądasz jak wiejska matrona przy oskubywaniu ptactwa.

-A ty jak wielkomiejski cwaniak, który nęka młode dziewczyny tanimi tekstami!- przedrzeżniała się i zaczęła go gilgotać.

-Mężu! Dobrze, że już jesteś, dość szybko skończyłeś pracę- na Naraia spojrzała jego małżonka.

-Nawet jej nie zaczął-wyznał Waso, a ten drugi zbeształ go wzrokiem

-Jak moja śliczna Haichi, kochanie?- niecierpliwił się młody ojciec.

-Śpi grzecznie, wcześniej nasz Tygrysek lizał ją jak własne kocię- uśmiechnęła się Chifao. -Zresztą, twoja siostra ją ukołysała, myślę, że nie będzie problemu ze snem dla naszej ślicznej perełki.

-Ona ma prawdziwy talent i głos jak skowronek o poranku- przyznał Narai. Waso podrapał się za tył głowy i zaczął dreptać w miejscu, jakby ziemia pod jego stopam zaczęła się palić. W tle słychać było dźwięczny śpiew.

-Co, gorzej ci, detektywie? Czyżbyś wykrył konspirację dżdżownic i kretów, że ubijasz ziemię?- zadrwiła Ayo.

-...śnij o gwiazdach, leć w obłoki, niech cię unoszą błękitne smoki, wzlatuj perełko, wzla...- nieznana dla Ayo dziewczyna siedząca przy kołysce siostrzenicy przerwała śpiew po ujrzeniu wchodzącej grupy. Nieznacznie uniosła kąciki ust na widok brata, lecz pokazała perłowe zęby i iskierki w oczach, gdy ukazał się ktoś jeszcze.

-Mój przystojny detektyw?! Nie wierzę, Narai zrobił mi niespodziankę!- przytuliła ekscentrycznego śledczego i ucałowała go w policzek. Ayo zacisnęła zęby i zmarszczyła brwi.

-A to jest...

-Moja mała siostrzyczka, Ayo. Ayo, to Raiku, siostra Naraia.

-Ce Raiku, adeptka Akademii Mistrza Tei i Druga Mistrzyni Drogi Prostej Jasności.- odparła Raiku z nieskrywaną dumą. Ubrana w jasnozieloną szatę uśmiechała się promiennie, lecz w pewien sposób rzucając Ayo wyraźne i niedwuznaczne wyzwanie. Zapowiedź walki i to całkiem jawnej oraz sprytnej. Odrzuciła spięte w kitę włosy, zerkając z boku na Waso.

-A tak konkretnie, to Raiku uczy młodzież drogi filozofii selukinijskiej. Różne bajania o bóstwach i medytacjach plus praktyczna i przydatna wiedza matematyczno-literacka. Ta dziewczyna to polihistor.

-Hin Ayo. I jestem jego siostrą, ale zaprzysiężoną. Masz przed sobą dziennikarkę Wieści porannych miasta Numali- poprawiła fryzurę i z pewnością w oczach spojrzała na pannę Raiku. Nie czuła się dłużej jak ktoś na czyjejś łasce, czy litości. Chciała wykuć własne imię i własny miecz do codziennej walki, choćby miała ona być długa i usłana cierniami.

-Przygotowałam dla nas wszystkich ciasteczka z alg i smażone kraby! Waso ceni je najbardziej, nieprawdaż, Wón-wón? [Chomiczku]- siostra Naraia podrapała go po podbródku.

Miecz i KwiatWhere stories live. Discover now