Rozdział 7

820 33 4
                                    

Vincent pov.

Było około godziny 13, Mira chciała już się zbierać ale Lucy namówiła ją by została na obiad. Will dał pomysł by zamówić jakieś azjatyckie dania, co bardzo ucieszyło Shane'a. Ostatnio miał fazę na anime itp., zatem zjedzenie prawdziwego ramen było dla niego marzeniem. Ja tylko podsłuchiwałem, praktycznie nie wychodziłem z swojego biura. Dalej oglądałem nagrania z pokoju Lucy. Nie bez powodu zaprosiłem ją do tego pokoju, mam w nim kamerę. Nie, nie jestem jakimś strasznym typem który podgląda dziewczyny w łazienkach. Ale widok śpiącej bursztynookiej był dla mnie naprawdę uspokajający.

Po dwóch godzinach usłyszałem wołanie na obiad. Dostawa jedzenia okropnie się przedłużyła, przez co każdy był zły i co najważniejsze głodny. Potrawy były wyśmienite, z szczególnością spodobały mi się daifuku, takie małe ciastka. Byłem szczęśliwy widząc rozradowanych braci i Lucy, Mira mnie jakoś nie obchodziła. 

- Tak w ogóle - zaczęła Lucy - kojarzycie tego typa co mieszka pode mną?

- Hmm, nie? - Will spojrzał na nią pytająco.

- Boszz, jaki on jest hot! - dziewczyna aż upuściła sajgonkę którą miała na widelcu. Zamarłem. Czy podoba jej się inny chłopak? Nie, nie, nie na pewno nie ona tylko tak gada. Prawda? 

Próbowałem się uspokoić, nie słuchając rozmowy o tym typie. 

- Coś nie tak Vince? - Zapytał Shane.

- Nie, po prostu chyba się źle czuję, idę do mojego gabinetu - odpowiedziałem szybko i wyszedłem w popłochu zbierając moje myśli. Ona nie może kochać innego. Nie. Może.

Pamiętam głos mojej matki, jej słodki, ciepły ton i wiecznie wiśniowe usta. Te same, bursztynowe oczy. Długie, brązowe włosy przypominające delikatną chmurę. Lucy jest taka jak ona, charyzmatyczna, czasami wredna, potrafi rozkręcić każdą atmosferę. Nie mogę jej stracić. Za żadne skarby jej nie oddam. Mógłbym dla niej zrobić wszystko. Naprawdę wszystko.

Dziewczyny pojechały po około godzinie do mieszkania, zawiózł je Will. Chyba naprawdę polubił Mirę. Ja cały ten czas przesiedziałem w gabinecie, czytając papiery i wymyślając sposoby na pozbycie się tego "sąsiada". Planowałem wyrzucić go chociaż z tego miasta, jednak jeśli on też jest zainteresowany Lucy pewnie będzie chciał ją zabrać ze sobą. 

- Nie zabiłbym go, to będzie nieeleganckie

Pozostawało mi tylko zrujnowanie jego reputacji. Plan wdawał się prosty, roześlij jakąś plotkę, a wszystkie sąsiadki Lucy stworzą jeszcze większe zamieszanie. + mogłem wtedy jeszcze bardziej przybliżyć się do Lucy, pocieszając ją. Wszystko wydawało się naprawdę kuszące.

Hej! Nikt mi nie odpowiedział na tablicy, więc uznałam że wyśle króciutki zrozdzial żeby was trochę podsycić. Będzie się szykowała ciekawa akcja 🤫
Pozdro, bekon!

To uczucie - Vincent MonetWhere stories live. Discover now