Rozdział 11

3.7K 290 63
                                    

🔥 No to lecimy dalej! 🔥
Zapraszam!

Rozdział 11

To było szalone i cholernie głupie, wiedziała o tym doskonale, jednak zrzucała z siebie ubrania, jednocześnie obserwując, jak Luigi robi dokładnie to samo. Był ideałem, nie licząc pokrętnego umysłu, który wykraczał poza wszelkie ramy normalności. Piękne ciało, wyrzeźbiony tors pokryty ciemnymi włoskami, szerokie ramiona, umięśnione nogi...

Stał przed nią zupełnie nagi, uśmiechając się, z tą swoją chłopięcą naturalnością i urokiem, jakiego nie spotkała u żadnego innego mężczyzny. Mogła się zakochać. Mogła przyjąć to, co jej oferował, a raczej wciskał bezceremonialnie na każdym kroku, ale bała się. Czuła nieznośny, paniczny wręcz lęk przed tym, że Luigi okaże się takim samym zwyrodnialcem jak Emilio, że omami ją czułymi słówkami, by później przejąć kontrolę nad jej życiem. Wiedziała, że w normalnym świecie, takie coś byłoby sytuacją kuriozalną, ale w świecie, w jakim przyszło żyć jemu, było to normalnością.

Wiele godzin spędziła na rozmowach z Lily o tym, co je otaczało, o mężczyznach, którzy byli blisko, o tym jak postępowali i dlaczego...

Nie rozumiała tego i bała się, że gdyby tylko pozwoliła mu na dobre zagościć w jej sercu zniszczyłby ją mniej, lub bardziej świadomie.

Pojawił się w jej życiu, gdy zdecydowała się na desperacki krok i zażądała spotkania z samym bossem. Do końca życia będzie miała w pamięci chwilę, gdy weszła do prywatnej loży w klubie Ernesto, a on zabawiał się z jakąś panienką. Nigdy nie powiedziała Lily o tym, co zastała, gdy do niego przyszła. To złamałoby jej serce. Byli już przecież małżeństwem.

Od tamtej pory Luigi był jej cieniem. Nie zawsze widziała jego samochód, czy jego ochroniarzy, ale zawsze czuła jego obecność. Nawet będąc w swoim apartamencie, co zakrawało na obłęd.

Bez słowa weszli do ogromnej kabiny. Luigi odsunął ją spod natrysku, przyjmując na swoje ciało strumień lodowatej wody, ale nawet się nie skrzywił. Gdy tylko uznał, że temperatura jest odpowiednia przyciągnął ją bliżej.

- Mogę cię umyć? – Zapytał niepewnie, wbijając w nią wzrok.

Jej serce szalało, a umysł wariował. Nie powinna się na to godzić, w ogóle nie powinna wpuszczać go do mieszkania! Czuła się tak, jakby rzucił na nią urok. Najgorsze jednak było to, że doskonale zdawała sobie sprawę z tego jak wodził ją za nos, a i tak nie potrafiła mu odmówić.

– Możesz... szepnęła, jakby liczyła, że jej nie usłyszy. Usłyszał.

Nadal patrząc jej w oczy sięgnął po żel pod prysznic i wylał na dłoń niewielką porcję. Zrobił krok w jej stronę i rozsmarował pachnący jagodami płyn po jej drobnych ramionach.

Nie spieszył się. Był przy tym niezwykle delikatny i ostrożny, jakby obawiał się, że zrobi jej krzywdę.

- Odwróć się, proszę. – Powiedział, uśmiechając się, z dobrze znaną jej czułością.

Bez wahania zrobiła to, o co poprosił. Gdy miała pewność, że nie zobaczy jej twarzy, przymknęła powieki, by w ten sposób wyostrzyć inne zmysły. Czuła się tak, jakby przemawiał do niej dłońmi, wykonując koliste ruchy na jej ciele. Szumiąca woda zagłuszała jej ciche jęki, których powstrzymać nie potrafiła. Nie, gdy on był w pobliżu.

Pragnęła poczuć jego dłonie w zupełnie innym miejscu, niż ramiona, czy szyja, której poświęcił najwięcej czasu. Nawet nie była w stanie powiedzieć, kiedy jej drobne dłonie nakryły jego. Wiedziona impulsem nakierowała ich splecione palce na swoje piersi.

Dotyk przeszłości #2 [+18]Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang