Rozdział 22

3.4K 282 102
                                    

❤️Ok! Jest! Uff! Mały poślizg, ale za to rozdział ciut dłuższy❤️

Gwiazdkujemy Kochane!

Rozdział 22

Rozciągnął usta w leniwym uśmiechu, widząc jak siedząca przed nim kobieta podpisuje dokumenty, naiwnie przy tym wierząc, że on będzie jej wybawieniem. Każdy, kto kiedykolwiek tak o nim pomyślał, z biegiem czasu bardzo tego żałował. Ona również pożałuje. Może nie dziś, nie jutro, ale wkrótce... Tak właściwie ta firma nie była mu do niczego potrzebna, ale była drogą do celu. Do Kate.

- Co teraz? – Emma odłożyła pióro i z ufnością popatrzyła na Luigiego.

- Teraz... - sięgnął po dokumenty, chowając je w skórzanej teczce – teraz będę ratował twoją firmę. – Oznajmił swobodnie, jakby w grę wchodziło wyjście do sklepu po bułki, a nie ocalenie dorobku jej, i jej zmarłego męża.

- Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłam – spuściła wzrok i pokręciła głową. Minę miała dziwną, ale nie wyglądała na kogoś, kto żałuje.

- Emmo... rozmawialiśmy o tym. Teraz trzeba skupić się na tym, żeby dźwignąć... - rozejrzał się dookoła – to w górę. Musisz tylko mi zaufać. – Posłał jej pokrzepiające spojrzenie.

- Ufam ci. – Oznajmiła pewnie, patrząc mu prosto w oczy.

I to właśnie w nich zobaczył, zaufanie. W duchy parsknął jedynie śmiechem. Gdyby tylko wiedziała, że weszła w układ z samym diabłem, te słowa nigdy nie opuściłyby jej ust. Nikt nie powinien mu ufać. Nikt.

- Doskonale. – Wymruczał, rozciągając usta w uśmiechu, bacznie lustrując twarz Emmy, jednak jego uparcie dzwoniący telefon przerwał tę chwilę. Lu zacisnął szczękę i sięgnął po urządzenie. Na wyświetlaczu widniało imię Jacoba Miles'a. Zaskoczył go, ale nie miał zamiaru odbierać, a przynajmniej nie w tym momencie. Chodziło pewnie o dokumentacje, jaką z niezwykłą skrupulatnością gromadził dla niego Jacob. Tylko, po co? Zwłaszcza teraz, gdy dla niego sprawa była już definitywnie zamknięta?

- Coś się stało? – Emma zapytała nieśmiało, widząc kwaśną minę Luigiego.

- Słucham? – Rozkojarzony, spojrzał na nią znad telefonu. – Nie, wszystko jest w porządku. – Odrzucił połączenie, a telefon wepchnął z powrotem do kieszeni.

- Miałeś taką minę...

- Emmo! – Rzucił ostrzegawczo. – Pamiętaj, że wpychanie nosa w nie swoje sprawy zazwyczaj kończy się jego stratą. - Doskonale zrozumiała wydźwięk tych słów, a przecież nie chciała źle, nie chciała się wtrącać. Chciała być miła.

- No! To skoro poznałaś już najważniejszą zasadę, – wstał i zapiął marynarkę – będę leciał.

- Już? – Podniosła się z miejsca. – Myślałam, że uczcimy jakoś naszą... współpracę. – Nie wyglądała na zadowoloną. Mimo tego, że rzucił w jej stronę ostrzeżenie, nie bała się. Wręcz przeciwnie, Luigi Rinaldi fascynował ją coraz bardziej.

- Mam spotkanie.

Zaskoczenie, jakie malowało się na jej twarzy było nawet zabawne. Głównie dla niego, ona nie widziała w tej sytuacji nic śmiesznego. Nie był już tak szarmancki, jak jeszcze niedawno, nie czarował jej, nie wodził za nos, nie kusił, nie uśmiechał się łobuzersko – co zdążyła polubić. Dziś stał przed nią mężczyzna zdystansowany, chłodny, kompletnie nie zainteresowany... nią.

- Rozumiem, w takim razie może wieczorem? – Podeszła bliżej, niezrażona jego dziwną miną i jawną niechęcią. Przysiadła na skraju biurka, uwydatniając przy tym biust. – Kolacja? Co ty na to? Dzisiaj? – Delikatna dłoń spoczęła na jego torsie. Powoli sunęła nią w górę, by po chwili zjechać w dół, jakby próbowała dotykiem poznać jego ciało, które ciekawiło ją i fascynowało coraz bardziej.

Dotyk przeszłości #2 [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz