Rozdział 12

3.4K 303 98
                                    

Ależ ja Was rozpieszczam rozdziałami 😁 No czy ktoś dałby Wam więcej i częściej? W życiu! Możecie docenić to ⭐
Zapraszam!

Rozdział 12

Gdy tylko przekroczyła próg Tesoro od razu zauważyła dziwną minę Charliego. Zazwyczaj witał ją szerokim uśmiechem, albo rzucał jakieś nowo poznane słówko po Włosku. Dziś milczał, a na jego twarzy malowało się zmartwienie. Ta mina nie wróżyła niczego dobrego.

- Cześć! – Niezrażona dziwnie przenikliwym spojrzeniem przyjaciela weszła za bar i odłożyła torebkę. – Coś się stało? – Dodała pospiesznie.

- Nie wiem. – Przyznał szczerze, miętosząc w dłoniach ścierkę. – Gdy tylko przyszedłem zastałem szefa siedzącego przy jednym ze stolików i pijącego alkohol.

Grayson Winston nie pijał alkoholu, a już na pewno nie w pracy.

- Co? – Podniosła głos.

- Kate, na Boga! – Rozejrzał się dookoła i dodał znacznie ciszej: - Miał opatrunek na dłoni. Zapytałem nawet, co się stało, ale mnie zbył.

- Charlie... - pokiwała głową drwiąco. – Może się skaleczył? – Dodała pobłażliwie.

- Nie sądzę... Cała dłoń była zabandażowana, a i tak widać było ślady krwi. Mówię ci, fuj! – Skrzywił się z odrazą. – Gdy tylko się pojawiłem i zacząłem zadawać pytania, zabrał butelkę i poszedł do swojego biura.

- Zajrzę do niego. - Oznajmiła. – Zostawiam tu torebkę. – Zawołała z korytarza, na co Charlie jedynie machnął ręką.

Każdy, kto znał go choć odrobinę, wiedział, że pod jego opieką nie można było zostawić absolutnie nic, bo nigdy tego nie pilnował. Nigdy!

Szybkim krokiem zmierzała w kierunku drzwi do biura Graysona. Zastanawiała się, co takiego mogło się stać, że jej szef sięgnął po alkohol. Uniosła dłoń i zapukała zdecydowanym ruchem. Nie czekając na magiczne „proszę" nacisnęła na klamkę i pchnęła drzwi.

Widok, jaki zastała sprawił, że zatrzymała się w miejscu. Człowiek, który zawsze tryskał energią, a uśmiech nie schodził mu z twarzy, dziś wyglądał jak obraz nędzy i rozpaczy. Nawet nie zauważył, że stała w progu. Siedział przy biurku, w zdrowej ręce trzymając szklankę z alkoholem, druga faktycznie była zabandażowana. Głowę miał pochyloną, a nieobecny wzrok utkwiony w jeden punkt.

- Grayson... - odezwała się niepewnie. – Grayson... - powtórzyła głośniej, gdy nie reagował.

Weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi. Dopiero to wyrwało go z marazmu. Podniósł głowę i spojrzał na Kate.

- Dobrze, że jesteś. Chciałem z tobą porozmawiać. – Oznajmił. – Usiądź.

Bez słowa zajęła miejsce naprzeciwko niego, obdarzając go ciepłym i – na to liczyła – pokrzepiającym uśmiechem. Jednak żadne słowo nie opuściło jej ust. Czekała, aż to on odezwie się pierwszy. Czuła dziwną niepewność, ale nijak nie potrafiła jej zdefiniować.

- Kate, wiesz, że cię uwielbiam i jesteś dla mnie jak córka... - zaczął niepewnie, nieco drżącym głosem – ale będę musiał... - nabrał powietrza, wypuszczając je powoli – będę musiał cię zwolnić.

Cisza, jaka nastała była niemal bolesna. Nie tylko dla niej, jego mina świadczyła o tym, że być może to co właśnie robił doskwierało mu bardziej, niż mogłoby się wydawać. Kate przez moment zastanawiała się, czy aby na pewno dobrze zrozumiała Winstona, ale jego wzrok i mowa ciała mówiły same za siebie. Wywalił ją z roboty!

Dotyk przeszłości #2 [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz