Rozdział 18

3.2K 277 94
                                    

Cześć! 🥰
Leci do Was kolejny rozdział ( nie złościć się na Lu! 😅)
Mam nadzieję, że trochę Wam wyjaśni, jego zachowanie 😉

Rozdział 18

Za późno zorientował się, że zapytał o coś, o czym teoretycznie wiedzieć nie mógł. No bo jak? Skąd? Zacisnął pięść i „strzelił" karkiem. Odruch bezwarunkowy, reakcja ciała na tłumioną wściekłość. I bezradność.
No
- Nie złość się, byłem tam, szukałem cię. Ten chłoptaś od roznoszenia jedzenia powiedział, że zostałaś zwolniona. - Bronił się dobrze, ale czy skutecznie? Czy Kate uwierzy?

- Och... - wydawała się być zaskoczona, choć pewności nie miał. Gdyby mógł teraz na nią patrzeć, wiedziałby. – No tak, Charlie to papla.

Nie trudno było się nie zgodzić z tym stwierdzeniem. Oprócz tego, że był roztargniony miał skłonność do nie trzymania języka za zębami. W tym jednak przypadku jego winy zostały wybaczone natychmiast. Jeśli Rinaldi pyta, nie można milczeć.

- Pomóc ci? Mógłbym...

- Nie. – Weszła mu w słowo. – Nie gniewaj się, ale muszę odmówić. Dam sobie radę.

- Nie ufasz mi... - stwierdził z nieskrywanym żalem.

Ufała? Nie. A przynajmniej nie na tyle, żeby pozwolić mu wejść do jej życia jeszcze bardziej. Jeszcze mocniej. Jeszcze brutalniej. Przynajmniej na tą chwilę. Chyba...

- Musimy o tym rozmawiać? – Zaczynała czuć narastającą irytację. Nie podobał jej się pomysł przyjęcia pomocy od tego człowieka, bo wtedy nie miałaby już szansy na to, żeby mu umknąć. Tak naprawdę nie wiedziała jeszcze, czy na pewno umykać chciała, ale wolała zostawić sobie maleńką furtkę. W razie czego.

- Nie musimy. – Odparł. – Właściwie to... Nie będę ci już przeszkadzał.

Kate milczała. No, bo co miała mu powiedzieć? Że tak naprawdę to lubi słuchać jego niskiego, cholernie seksownego głosu? Że, gdy ją przytula, to też w sumie lubi? Nie! Zdecydowanie nie mogła mu tego powiedzieć. Wykorzystałby to przeciwko niej i zanim by się obejrzała siedziałby obok niej na kanapie i co rusz dolewał wina. To nie był najlepszy pomysł.

- Dobranoc. – Tylko tyle była w stanie powiedzieć.

- Dobranoc Kate... - urwał na moment – i... pamiętaj, gdybyś potrzebowała czegoś, jestem. Pomogę ci.

- Luigi...

- Spokojnie – odezwał się zanim zdążyła dokończyć – nie będę chciał niczego w zamian.

- Dobrej nocy. – Tylko dwa słowa, po których zakończyła połączenie.

Opadł na skórzaną kanapę i odłożył telefon. Zamyślił się na moment. Naszła go ochota na jego ulubione wino. Wstał niespiesznie i podszedł do barku sięgając po trunek, który idealnie nadawał się, żeby uczcić jego mały sukces. Nawet udawanie podchmielonego kochasia wyszło mu perfekcyjnie, zważywszy na fakt, że w jego ustach nie wylądowała dziś ani jedna kropla alkoholu.

Powinien teraz siedzieć w klubie i zajmować się bieżącymi sprawami, których Ernesto zostawił mu aż nadto, ale musiał wypocząć. I pozbierać myśli. Nie mógł pozwolić sobie ma błąd. To wszystko zaszło już za daleko.

Z kieliszkiem w dłoni podszedł do ogromnego fotela i już miał zamiar wygodnie się na nim umościć, ale ciche pukanie rozbrzmiało w pomieszczeniu. W pierwszej chwili musiał wytężyć słuch, żeby upewnić się, że to nie omamy, tylko jakaś zbłąkana duszyczka postanowiła go odwiedzić. Mimowolnie zacisnął szczękę, bo jego adres znało niewiele osób, a i tak nie każda miałaby tyle odwagi, żeby nachodzić go o tej porze.

Dotyk przeszłości #2 [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz