Jezus czyni nas lepszymi ludźmi

15 2 1
                                    

Oglądając filmiki, Ola dowiedziała się wielu, wielu rzeczy. Trudno jej jest je wymienić. Ale zobaczyła na nich, jak może jeszcze bardziej polepszać swoją relację z Jezusem. Natchnęło ją też, aby polepszyć swoje życie. Ola zaczęła się zmieniać względem siebie samej, innych ludzi i Boga.

Po pierwsze, bardziej chciała mówić prawdę. Prawie całkowicie przestała kłamać. Co prawda wciąż czasami jej się zdarza powiedzieć coś, co nie jest prawdą, ale kiedyś tak wyglądał jej język. Zaczęła być szczera wobec rodziców. W tym aspekcie była to wielka zmiana na lepsze, bo wcześniej nie mówiła im tak naprawdę o niczym. Bała się prawdy. Kiedy na przykład mama pytała się jej, czy ma coś do nauki na weekend, Ola zwykle mówiła, że nie, co rzadko było prawdą. Teraz jednak się to zmieniło i mówi nawet o tym od siebie. Potrafi też już przyznawać się do swoich uczynków. Kiedyś wyglądało to tak:

Tata: Kto nie włożył talerza do zmywarki?

Ola, która wiedziała, że to ona: Chyba ja, ale nie jestem pewna...

A teraz tak: To ja! Już idę!

Sami widzicie różnicę. Co prawda w obu przypadkach szła i sprzątała po sobie, ale dopiero kiedy zaczęła bardziej zbliżać się do Jezusa, sama stała się lepsza, zaprzyjaźniła się z prawdą.

*<>*

Kolejnym grzechem, w którym żyła Ola, było lenistwo oraz "przyklejenie" do telefonu. Spędzała ona dużo czasu przed ekranem, głównie oglądając memy, czy filmiki. Zawsze jadąc do szkoły lub z niej wracając robiła coś na telefonie - korektę książki koleżanki, plan zbiórki*, czytała Biblię, czy przeglądała Instagrama. Potem, gdy przyjeżdżała do domu, robiła podobnie. Co prawda nie używała go aż tyle, co niektóre koleżanki z klasy, ale marnowała na niego dużo czasu. Jednak jakoś nie mogła się zebrać, aby przestać. Nie zdawała sobie nawet sprawy, jak dużo czasu marnowała. Aż raz zobaczyła filmik, na którym było jasno powiedziane, że lenistwo jest grzechem oraz podany przykład z Biblii. Wtedy, niewiele myśląc, zerwała się z krzesła i wzięła do nauki. Potem zaczęła sprzątać w pokoju, a następnie zaczęła haftować. Postanowiła zerwać z lenistwem.

Jednak nie wyszło jej za pierwszym razem. O ile w dni robocze udawało jej się nie korzystać z telefonu tak dużo, tak w weekendy było jej bardzo trudno. Miała tyle wolnego czasu, że nie potrafiła go wykorzystać. W sobotę rano budziła się z chęcią do działania. Wstawała przed rodzicami, około ósmej (zwykle oni robili to o dziesiątej). Ogaraniała się, ścieliła łóżko i wymyślała sobie jakieś produktywne zajęcie. Potem też nie próżnowała - uczyła się do sprawdzianów, sprzątała dom (to akurat było u niej tradycją, że zawsze w sobotę sprzątano w domu, a ona musiała pomagać, ale teraz robiła to chętniej), czasami pomagała mamie gotować. Ale kiedy kończyły jej się pomysły, co mogłaby zrobić, siadała na chwilę do telefonu. A ta chwila kończyła się wieczorem. W niedzielę było podobnie, tylko przez mniej obowiązków, do telefonu siadała wcześniej. I kończyła weekend z żalem, że znowu tyle czasu straciła. Usunęła wszystkie gry i Instagrama, ale i tak telefon za bardzo ją kusił.

Raz nawet napisała o tym krótki wierszyk.

Nudzę się, proszę, wskarz mi drogę.
Przecież sama sobie nie pomogę.
W tobie moje jedyna nadzieja,
Twoje wsparcie na lepsze mnie zmienia.

Jakiś czas później w szkole napisała tego więcej.

Znowu czas mój się zmarnował.
Dar, co nic mnie nie kosztował.
Lecz nic z tego nie zyskałam,
Tak jakby na jawie spałam.

Męczy mnie ta wolna wola.
Czasem jest to straszna zmora.
Gdy za dużo mam wolności,
Nic w mym życiu nie zagości.

Nie jest to żaden wysoki poziom poetycki, nawet w pełni nie wyraża myśli ani uczuć Oli, ale się starała. Praktyka czyni mistrza.

Ale wracając do tematu. Ola czuła, że sama nie daje sobie z tym rady. Dlatego też oddała tą sprawę Bogu, poprosiła go, aby jej pomógł. Hmm, ciekawe, co się potem stało? Puff, udało się! Bóg znalazł jej zajęcia - zawsze w weekend miała coś do roboty. A to wyjście na pole z kolegami, a to ćwiczenia w jednostce wojskowej, harcerska gra terenowa, wyjście z rodziną do lasu. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, wystarczy poprosić.

"O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem! A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie." (Flp 4, 6-7)

Kiedy Ola zaczęła jeszcze bardziej ufać Jezusowi i ze wszystkim się do niego zwracać, prawie całkowicie przestała stresować się szkołą oraz rozmowami z ludźmi. Czasami co prawda nie potrafi opanować stresu. Ale wtedy prosi Boga o spokój i go dostaje. Kiedy się czegoś boicie, proście o odwagę. Kiedy czegoś wam brakuje, proście, a otrzymacie. Ufajcie. Nawet, jeśli nie stanie wam się to wtedy, kiedy tego chcecie, pamiętajcie, że Bóg zna przyszłość. Wie, kiedy i w jaki sposób wam pomóc, a będzie to pomoc najlepsza.

"A o cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu. O cokolwiek prosić mnie będziecie w imię moje, Ja to spełnię." (J 14, 13-14)

Opowieść odnalezionej owieczkiWhere stories live. Discover now