Inne spojrzenia na Kościół

17 2 1
                                    

Ola w czasie przemian nie lubiła Kościoła katolickiego, zaczęła natomiast bardziej utożsamiać się z protestantami. Podchodziła jednak do tego na zasadzie "dajmy katolickiemu szansę, może zmienię zdanie". Kolejny filmik oraz podejście do tego jej koleżanki sprawiło, że Ola zaczęła się nad tym bardziej zastanawiać.

Na filmiku autor pokazywał katolickie kościoły, przedmioty sakralne i pokazywał, że jest to piękne. Ola wcześniej widziała w tym większość wad i była zdziwiona, że komuś może się to podobać. Jej koleżanka, która też była chrześcijanką, mówiła, że kocha Boga i Kościół, że lubi tam chodzić. Ola pomyślała sobie, że może powinna spróbować zobaczyć, co jest w nim takiego. Zastanawiało ją też, jak to jest z tymi różnymi wyznaniami chrześcijaństwa. Czemu jest ich kilka, a nie jest to jedna wspólnota?

Kiedy czytała Biblię, widziała, że Bóg chciał, aby Kościół powstał. W Starym Testamencie było bardzo dokładnie napisane, jak Mojżesz miał go stworzyć. Wszystko było podane bardzo szczegółowo. W Nowym Testamencie również występowały Kościoły, chociażby w Apokalipsie. Ola doszła do wniosku, że coś w tym musi być. Ale z drugiej strony widziała, jak wiele rzeczy sprzecznych z Pismem Świętym robi Kościół. Na przykład celibat - w liście do Tymoteusza napisano: "Diakoni niech będą mężami jednej żony, rządzący dobrze dziećmi i własnymi domami." (1 Tm 3, 12), dlatego nie widziała sensu w zakazywaniu tego duchownym. Nie rozumiała też spowiedzi. Były w Biblii fragmenty, kiedy ludzie wyznawali swoje grzechy bezpośrednio Bogu. Ale to zdanie dało jej do myślenia: "Wyznawajcie zatem sobie nawzajem grzechy, módlcie się jeden za drugiego, byście odzyskali zdrowie. Wielką moc posiada wytrwała modlitwa sprawiedliwego." (Jk 5, 16). Tutaj mówią, aby wyznawać innym grzechy. Ale czy "spowiedź kościelna" naprawdę jest konieczna? Ola miała co do tego wątpliwości, które właściwie zrodziły się już w dzieciństwie. 

Kiedy po pierwszej Komunii robiła "pierwsze piątki" (musiała przez jakiś czas co miesiąc się spowiadać, w sumie prawie wszystkie dzieci komunijne to robiły), po prostu mówiła księdzu swoje grzechy, odmawiała modlitwę pokutną i znowu wracała do tych samych grzechów. I tak w kółko. Nic to nie zmieniało. Potem próbowała nie grzeszyć, ale po to, aby znowu nie musieć iść do konfesjonału, czekać w kolejce, a potem mówić księdzu klasycznej, niezmiennej formułki. Oczywiście za bardzo jej to nie wychodziło. Aż powoli zaczęła przestawać chodzić do konfesjonału. Komunię jednak przyjmowała. Nie rozumiała tego. Nie widziała sensu. To właśnie było jedną z przyczyn początku czytania Biblii. Chciała znaleźć odpowiedzi.

Aż w końcu zobaczyła kolejny filmik, na którym było napisane "Church has so many flaws, but Jesus still calls her beautiful" ("her", wzięło się z księgi Pieśni nad pieśniami, czyli dialogu z wzajemnym komplementowaniem się oblubienicy i oblubieńca, co niektórzy interpretują jako miłość Jezusa do Kościoła). I wtedy zaczęła powoli rozumieć. To właśnie tak działa prawdziwa miłość. Jezus zna wady Kościoła, znał je, jeszcze zanim go ustanowił. Ale go kocha. Kocha nas, mimo naszych wad. 

*<>*

Postawiłam w tym rozdziale kilka pytań, na które nie odpowiedziałam. Jeśli o tym nie zapomnę, kiedyś to zrobię. Można mi przypominać.

Opowieść odnalezionej owieczkiWhere stories live. Discover now