Kurtyna w górę

1.3K 34 8
                                    

Usłyszała trzask drzwi, ale nie ruszyła się z miejsca, rozglądając się po korytarzu, idącym w dwie strony.

- Zapraszam. – Mruknął i poprowadził ją na lewo. Weszli do przestronnego salonu urządzonego w brązach. Wielkie, reprezentatywne okno obite było poduszkami, dopasowując się do narożnika ustawionego naprzeciw kominka. Ściany ozdabiały półki pełne ksiąg, o jakich Hermiona mogła sobie tylko pomarzyć. Jedna ściana była wyrwana, prowadząc do zastawionego stołu, a dalej widziała chyba kuchnię.

- Ładne mieszkanie. – Mruknęła, nadal oglądając wystrój pokoju.

- To tylko część reprezentacyjna. – Odwróciła się, gdy poczuła jego oddech na karku. – Kolacja czeka. – Wskazał na stół. Był tak blisko, że czuła jego zapach.

- Nie spodziewałam się, że kiedykolwiek Severus Snape, postrach griffindoru, poda kolację naczelnej kujonce z tego domu? – Zakpiła, czując na twarzy jego oddech.

- Cóż, nie spodziewałem się, że Hermiona Granger, najporządniejsza uczennica w historii Hogwartu przyjdzie tutaj, po usłyszeniu mojej propozycji. – Podniósł brew, a ona w odwecie przegryzła wargi.

- Widać wszyscy dorastamy. – Szepnęła i ruszyła w stronę kuchni. Weszła po dwóch stopniach podwyższenia i przeszła przez wielkie, rozsuwane szklane drzwi do beżowej jadalni z ciemnym, drewnianym stołem. – Twoje umiejętności warzenia eliksirów rozciągają się na gotowanie? – Spytała, w środku skręcając się z nerwów. Głupia, głupia, głupia.

- Może nie na poziomie mistrzowskim. – Odparł, znów bezszelestnie się za nią pojawiając. Wysunął krzesło, udostępniając jej miejsce. – Ale owszem, umiem gotować. Choć to, co tutaj widzisz to dzieło mojego skrzata. – Zmarszczyła brwi.

- Masz skrzata domowego? – Patrzyła jak długimi palcami otwiera czerwone wino i nalewa do kieliszka.

- Owszem. – Wzruszył ramionami. Po nalaniu kieliszka sobie, usiadł naprzeciw niej. – Zatem...

- Zatem. – Podjęła. – Wrobiłeś mnie. – Obrzuciła go uważnym spojrzeniem. – Nie miałeś zamiaru odmówić mi praktyk, ale i tak zaproponowałeś ten... układ. – Uśmiechnął się kpiąco.

- Domyśliłaś się. – Mruknął. – A mimo to, przyszłaś.

- Może, żeby się przekonać na czym dokładnie polega na umowa? – Wzięła pierwszy łyk wina.

- Czyli Panna Wiem-To-Wszystko naprawdę musi wiedzieć wszystko. – Zakpił. Przewróciła oczami.

- Czemu? – Spytała prosto, przechylając głowę. Jej włosy, podpięte kilkoma wsuwkami, zsunęły się na jedno z ramion, odsłaniając szyję.

- Ponieważ taki miałem kaprys. – Parsknął.

- I tyle? Przyjąłeś znienawidzoną uczennicę na praktyki, bo tak?

- Dokładnie. – Ruszył ręką i na stole pojawiła się zapiekanka warzywna. – Smacznego.

Jedli w ciszy, a Hermiona w umyśle analizowała obecną sytuację. Siedziała tutaj ze starym profesorem, z którym w ciągu jednego spotkania przeszła na ty i dostała propozycję seksu bez zobowiązań w zamian za upragnione praktyki z eliksirów. Chociaż w zamian to zły opis obecnej sytuacji, zważywszy, że przyjął jej na praktyki, zanim podjęła ostateczną decyzję o ich układzie. Domyśliła się, po listach poprzedniego wieczoru. A mimo to wyszykowała się i przyszła do niego. Była albo tak zdesperowana, albo głupia. Jeszcze nie zdecydowała.

Odłożyła sztućce w odpowiedniej pozycji i znów zwróciła uwagę na towarzysza, który, delikatnie mówiąc, nie śpieszył się. Powili jadł, kawałek po kawałku, zdecydowane się z nią drocząc. Kiedy i on w końcu odłożył widelec, wskazał znów salon.

W pośpiechu /Sevmione/Where stories live. Discover now