Utkaj ryj!

588 14 274
                                    

- Coś cię trapi. - Powiedział mój bliźniak z zainteresowaniem.

- Co, nie.

- Widzę, co cie gryzie? Wiesz ze możesz mi powiedzieć.

- Nic, znaczy... Kurwa...

- No już. Migiem mi mów! - powiedział wpychając się na łózko obok mnie.

- Co ty odpierdalasz?!

- Ciii... Cichutko. - przytulił mnie na co się spiąłem. - Migiem mi tu gadaj, wywal to z siebie.

Jego bliskość była niebezpiecznie przyjemna, nie przepadałem za nią, ale jednak jej potrzebowałem. Oddałem uścisk, jednocześnie uważając by moja prawa ręka, o której nie wspomniałem że jest zabandażowana, nie była niczym przyciśnięta. Ledwo co ją ktoś dotknął i już mnie piekło z bólu. Wracając.

- Ja... Nie no nic się nie stało, zmęczony jestem po prostu.

- Tony, przecież widzę. Tylko jak Noel wyszła to zrzędniałeś.

- Nic się nie..

- Gadaj, po prostu powiedz.

- Są w sumie dwie sprawy... Taka gorsza i lżejsza.

- Dawaj od tej lżejszej.

- Dalej mi nikt nie powiedział po co dalej tu siedzę i nie wiem za ile będe mógł wyjść.

Shane westchnął, nie był widocznie zadowolony.

- Shane, wiesz coś. Prawda?

- No ..

- Powiedz mi.

Westchnął i przeciągnął dłonią po moich plecach co przyprawiało mnie o kolejny stres.

- No wiesz.. coś nad czym tak nie raz ciężko pracowałeś, co lubiłeś zostało tak jakby lekko, nie bardzo tak delikatnie, minimalnie zrujnowane.

Drgnąłem. Przemyślałem i filtrowałem jego słowa. Jedyne co mi przyszło na myśl to, moje szkice które postanowiłem uwiecznić na moim ciele.

- Co...

- Może nie są to jakieś złamania, ale są to liczne obtarcia. Głównie na twoim karku, plecach i ręce.

Nie. Nie. Nie to nie prawda.

- Przepraszam Tony. Nie chciałem by tak wyszło. Vincent mówił lekarzom że jeżeli jest jakiejś wyjście z tego to że zapłaci krocie, ile będzie trzeba.

Łzy stanęły mi w oczach, nie spływały ale stały na baczność.

- Chcę to zobaczyć.

- Tony, pod bandażami jest twoja skrzepnięta krew, jeżeli nieodpowiednio ją zdejmiesz strupy się zdejmą wraz z opatrunkiem a ty stracisz kolejne... Litry cennej krwi. Nie możesz.

- Muszę.

- Nie.

- Proszę.

- Nie.

Przytuliłem się mocniej. Po cholerę to wszystko było! Przez jebanego pijaka to wszystko, całe moje życie się spierdoliło.

- A ta gorsza sprawa?

- Ja dowiedziałem się o czymś, czego nie powinienem wiedzieć...

- Co to takiego? - musnął pełną czułości ręką po moich plecach.

Gardło mi się związało, nie mogę jej wydać. Ale już wtopiłem się w bagno. Znów okazałem słabość. Najzwyczajniej się rozpłakałem. Mój bliźniak nie za często widział mnie w takim nie najlepszym stanie, ale on był jedynym który to widział.

Impossible Wish // Tony MonetWhere stories live. Discover now