childhood friend

494 14 106
                                    

Promienie słońca wpadające do pomieszczenia, mnie obudziły. Podniosłem się do siadu. Rozejrzałem się, było ładnie i schludno. Białe ściany ładnie się łączyły z białymi meblami. Wielkie okno po lewej stronie ukazywało las. Super jakieś zadupie. Zgadywałem że drzwi będą zamknięte więc nawet nie próbowałem ich otwierać. Siedziałem tak z dobre pięć minut przyglądając się moim dłoniom. 

Zacząłem z nudów zdejmować opatrunek na mojej prawej ręce. Okropnie się czułem patrząc na to. Moja cała ręka była zrujnowana, tatuaże które tak kochałem, aktualnie wyglądały gorzej niż gówno. Strupy i głębokie obtarcia przez które w większości miejscach miałem zdartą skórę, zajmowały prawie całą moją kończynę. Moje uwiecznione na moim ciele szkice, nie będą takie same. Chuj z nich został.

Wstałem i ruszyłem do drzwi, nie liczyłem na to że się otworzą. Ku mojemu zdziwieniu, zrobiły to. Delikatnie wyjrzałem na korytarz. Był on biały tak jak wszystkie drzwi których było nawalone od chuja. po prawej stronie były schody prowadzące w dół, ruszyłem w ich stronę i po nich zszedłem. W powietrzu było czuć smakowity zapach który zwiększał coraz bardziej mój głód. Podążałem za ich źródłem, stanąłem w drzwiach do kuchni, a w niej znalazłem.

Czarnowłosą dziewczynę.

Noel.

Właśnie przyrządzała posiłek. Zajebiście. Postawiłem na powrót do pomieszczenia z którego przyszedłem. W powrocie przyśpieszyłem kroku, lecz dalej stawałem ciche kroki, nie chcę teraz niczyjej uwagi.

Udało mi się tam dostać bez problemowo. Usiadłem na łóżku i zacząłem rozmyślać, co się do kurwy odpierdala.

"PODAJCIE MU TO CHOLERSTWO BY NORMALNIE KUMAŁ CO SIĘ DZIEJE."

"Tony, Shane powiedział Dylanowi co mu mówiłeś i nie wiele później gdy byłeś nie... spałeś  to was zaatakowano..."

Westchnięcia Shane'a w szpitalu na pytanie o moim zdrowiu.

Moje co chwilowe usypianie.

Gorsze samopoczucie.

Okej, moje zdrowie było cholernie złe, czemu?

Z moich zamyśleń wyrwało mnie to, że ktoś otwórz drzwi. Natychmiastowo odwróciłem się w ich kierunku, a w nich stała wcześniej wspomniana, Noel.

Jedyne co pamiętam, to że po raz kolejny urwał mi się film. Kurwa!

Gdy się obudziłem, zauważyłem że byłem do kogoś przytulony. Pierdolona Noel.

Szybko się podniosłem. Tak to była ona. Zdezorientowana spojrzała na mnie po czym się delikatnie uśmiechnęła, tak trochę złowieszczo. Wstałem i zrobiłem kilka kroków do tyłu. Ona też wstała i ruszyła w moim kierunku.

Kurwa jakaś typiara którą kochałem okazała się być psychicznie chora oraz mnie porwała! Co mam kurwa zrobić!?

- Jejku... - Westchnęła podniecona. - Jesteś taki zajebiście przystojny... A na dodatek jesteś już tylko mój! - Zaśmiała się. - Jak uroczo.

- Co ty kurwa bredzisz! Jaki twój? Co ci się w łbie pojebało!

- Ciiii... nie psuj tej pięknej chwili. - Spojrzała głęboko w moje oczy i położyła ręce na mojej klatce piersiowej. - Tyle na ciebie czekałam.. I cię mam. Nikt mi ciebie nie zabierze. - Jedną rękę położyła na moim policzku.

- Nie dotykaj mnie ty małpo! - Zabrałem jej ręce ze mnie i ją odepchnąłem.

- Jeszcze zobaczysz, pokochasz mnie tak mocno, jak ja pokochałam ciebie. - Psychicznie się uśmiechnęła i znów do mnie podeszła. - Jesteś moim księciem, a ja twoją księżniczką.

Impossible Wish // Tony MonetTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon