(2) Strach powrócił

33 4 0
                                    

Pov. Polska
Westchnąłem cicho stając w miejscu.
Czechy zdawał się zdenerwowany.
Nie wiem czy na mnie jednak mam nadzieję że nie.
Chociaż nie zrobiłem chyba nic złego więc na mnie na pewno nie jest zły.
Westchnąłem ponownie, odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę domu.
Droga minęła mi dłużej niż wcześniej.
Może dlatego że przez delikatny stres szedłem wolniej?
Wszedłem do domu spuszczając słuchawki na szyję i wszedłem do salonu.
- Hej co to za...- Nie zdąrzyłem dokończyć zdania bo w salonie zobaczyłem Niemcy i Rosję.

- Witaj Polsko - Odparł Niemcy po czym obydwoje wstali.
Nagle jakby wszystkie wspomnienia wróciły.
Dziwnie się poczułem.
Widząc Rosję i Niemcy poczułem się tak jakbym stał przed Nimi
Zamknąłem na moment oczy.
Kiedy je otworzyłem pisnąłem głośno.
Przede mną nie stali już Rosja i Niemcy tylko ZSRR i Rzesza.
Poczułem nagły strach.
Nie mogłem oddychać, w głowie miałem tysiąc myśli.
Ich tu nie było, racja?
Nie mogli być.
Oni nie żyją.

W moich oczach pojawiły się łzy.
Krzyknąłem przerażony i upadłem na podłogę.
Zignorowałem ból związany z upadkiem i ciągle obserwując dwa kraje od razu zacząłem się cofać.

W końcu natrafiłem na coś o co się oparłem jednak z pewnością nie była to ściana.
Spojrzałem w górę i zobaczyłem mojego ojca.
Był... Dziwny.
Cały blady, nie miał flagi na twarzy a do tego skóra wokół jego ust i oczu była prawie czarna.
To był przerażający widok.
Ponownie krzyknąłem i tym razem zamykając oczy odczołgałem się od niego.
Po chwili znowu uderzyłem plecami o coś i tym razem była już to ściana.
Oparłem się o nią i zacząłem głośno płakać przerażony.
Po tylu latach znowu ich zobaczyłem.
Znowu widziałem ten szaleńczy uśmiech Rzeszy który do niedawna śnił mi się po nocach.

Pov. Niemcy
- On się boi nas...? - Spytałem Słowacji kiedy Węgry i Czechy próbowali uspokoić Polaka.
- Nie was tylko waszych rodzin. Polska może i czasami zachowywał się dziwnie kiedy ktoś o tych czasach wspominał. To prawda. Jednak nie rozumiem co on zobaczył przed uderzeniem w ścianę. Idlaczego aż tak się tego wystraszył- Westchnął zaciekawiony ale i także zmartwiony.
- Mniej więcej takie stany to u niego normalne. Po wojnie Czechy zaczął mieć ataki paniki a Polska stany lękowe. Co prawda już ich prawie z tego wyleczyliśmy jednak czasami ataki się zdarzają. U Polski występuje niestety to coraz częściej. Nie wiem co zrobić żeby mu pomóc. Już wszystko zrobiliśmy co mogliśmy-  Wzdycha kręcąc głową.

Westchnąłem cicho.
Może z Polską nie mam takich dobrych relacji jak z Czechami jednak jest on mi bliski.
Nie chce żeby bał się mnie przez mojego ojca i wujka.
- To my już pójdziemy- Odpowiedziałem i szybko z Rosją skierowaliśmy się do drzwi.
- Przepraszam za niego! - Krzyknął za nami.
Kiedy wyszliśmy z ich domu zaczeliśmy się kierować w stronę naszych.
- Uhh... Mieliśmy z nimi spokojnie porozmawiać- Powiedziałem z lekkim rozczarowaniem.
- Nasze rodziny już pare set lat temu tak nam to zagwarantowały- Spuścił głowę.
Plan był taki że przyjdziemy do nich porozmawiać o tym jak się czują i tak dalej.
Od pewnego czasu nie mamy z nimi kontaktu a przyznam że się martwię.
Rozmawiałem już z wszystkimi krajami pokrzywdzonymi przez mojego ojca i zostali tylko Polska i Czechy.
Miałem nadzieję że dzisiaj uda mi się z nimi porozmawiać.

- Współczuje im- Powiedziałem po chwili zgodnie z prawdą.
- Ja też - Uśmiechnął się delikatnie kiedy doszliśmy do mnie.
- No więc bywaj mój towarzyszu- Zaśmiał się i przytulił mnie mocno do siebie.
- Mam nadzieję że widzimy się jutro u mnie- Odparł Rosjanin.
- Jasne że tak- Także uśmiechnąłem się i oddałem przytulasa.

Kiedy odsuneliśmy się pomachałem mu i wszedłem do mojego domu.
Do mnie od razu podbiegł mój pies.
Pogłaskałem Berlina za uchem i poszedłem do biura.
Tam usiadłem na fotelu i zająłem się pracą.
A bynajmniej starałem się nią zająć.
Jednak w głowie ciągle miałem Czechy.
Za dużo o nim myślę.
Sam nie wiem czemu.
To dziwne uczucie.
Czuję tak jakby... Ciepło kiedy o nim myślę...
Może ja się w nim... Nie.
Na pewno nie.
Muszę się zająć pracą a nie głupstwami.

Próbowałem pracować jeszcze przez dwie godziny jednak widząc że nic z tego nie wyjdzie westchnąłem i wstałem.
Wyszedłem z biura i rozejrzałem się za moim psem.
- Berlin. Gdzie jesteś? - Spytałem schodząc na dół.
Berlin słysząc mnie od razu wziął smycz w pysk i podbiegł z nią do mnie.
Uśmiechnąłem się lekko.
- Chcesz iść na spacer? No dobra- Powiedziałem.
Może to dobry pomysł żebyśmy wyszli na spacer? Jest ładna pogoda jak na luty.
Na szybko ubrałem buty po czym zapiąłem Berlinowi smycz i razem z nim wyszliśmy na dwór.
Może teraz przejdę się do Rosji?
Myślę że nie ma na teraz planów.

Z tym pomysłem udałem się w stronę domu Rosji.
Który nie był daleko, jakieś 15 minut od mojego domu.
Będąc tam od razu zapukałem do drzwi jego domu.
Nikt mi nie otworzył.
Od razu się zmartwiłem.
Nie minęło sporo czasu odkąd się pożegnalimy, Rosja nie powinien nic ważnego robić.
Albo może po prostu nie usłyszał.
Na pewno nic mu nie jest.
Po prostu nie usłyszał.
Zdecydowałem się zadzwonić dzwonkiem.
I to dwa razy.
Jednak nawet po tym drugim razie Rosja nie otworzył
Zmrużyłem brwi i powoli uchyliłem drzwi.
- Rosja...? - Spytałem cicho.
Powoli wszedłem do domu a Berlin za mną.
- Rosja...? Gdzie jesteś...? Wszystko dobrze...? - Spytałem cicho.
Stanąłem słysząc głośne kroki na górze.
Po chwili zobaczyłem schodzącego Rosję.
Od razu zauważyłem że jest w delikatnym nieładzie, tak jakby się z kimś szarpał
Rosjanin widząc mnie zmrużył brwi i podszedł do mnie.
- Co ty tu robisz? - Spytał stając przy mnie.
Rosja żeby spojrzeć mi w oczy musi spojrzeć delikatnie w górę.
To są zalety bycia wyższym nawet o te 5 centymetrów.
- Ja...?- Spytałem cicho.
Mimo że Rosja był niższy to jednak łatwiej potrafił mnie wpędzić w zakłopotanie.
- Tak, ty Niemcy. Co tu robisz? - Spytał ponownie.
Zaraz po jego słowach usłyszałem jak coś na górze spada.
- Chciałem wyjść z tobą na spacer.... Jesteś zajęty? - Spytałem.
Rosja odsunął się ode mnie delikatnie, nadal na mnie patrząc.
- Nie jestem. Poczekaj na mnie na podwórku. Dobrze? - Spytał.
Ja pokiwałem głową i od razu wyszedłem.

Dopiero teraz mocniej zaciągnąłem się powietrzem.
Od Rosji mocno czuć było wódkę.
Jak w tak krótkim czasie się mógł upić?
Coś zdecydowanie było nie tak.
Nie dość że Rosja był cały potargany to jeszcze zapewne się upił. 
I jeszcze te coś co spadło...
Może go o to wypytam kiedy już wyjdzie.
Już go nie ma od dobyrch 7 minut i 26 sekund.
Strasznie długo siedzi w domu a zwaszcza że był przecież ubrany.

Rosja wyszedł po 2 minutach i 45 sekundach.
- Już jestem. Przepraszam że musiałeś czekać- Powiedział uśmiechając się lekko.
- Nic się nie stało... Nie bierzesz ze sobą Sybira? - Spytałem.
- Nie... Niech zostanie w domu. Dzisiaj chyba się nie wyspał i ma strasznie zły humor. Do tego chyba jest chory- Powiedział.
- To może zostań w domu i się nim zajmij? - Powiedziałem.
Rosja machnął ręką.
- Poradzi sobie. To nic groźnego- Odparł.
Pokiwałem głową i razem poszliśmy przed siebie.

Nie takie szczęśliwe zakończenie- PoprawioneWhere stories live. Discover now