(19) Zabiorę cię stąd

11 3 0
                                    

Pov. Basia
Siedziałam na łóżku w pokoju moim i Hansa.
Niestety ale jestem zmuszona dzielić z nim pokój.
Po śmierci musiałam z nim być wciąż.
Co prawda nie jest tutaj jakoś źle.
Przywykłam już do mieszkania tutaj i do domowników tego domu.
Niestety ale dla Adama będzie to trudniejsze.
Ja kontakty z Rzeszą ograniczałam do minimum, on niestety nie moze.

Długo sama nie siedziałam bo już po paru minutach do pokoju wszedł mój szanowny mąż z jakąś tacką.
- Basiu słońce. Zanieś proszę Adamowi jedzenie- Odparł starszy i podał mi tą tackę na której była pizza. Uśmiechnełam się lekko.

- Niech zgadnę. Faszysta robił tak? -
On także się uśmiechnął i kiwnął głową.
Zaśmiałam się cicho i powoli się podniosłam.
Hans zdążył już wyjść.
Bez zbędnego zwlekania wyszłam z pokoju i od razu skierowałam się do pokoju Rzeszy w którym aktualnie znajdował się mój brat.
Stojąc przed drzwiami pokoju wzięłam tackę w jedną rękę.
Ku mojemu przerażeniu tacka zaczęła się chwiać.
Udało mi się jednak ją utrzymać.
Tak szczerze to nie wiem co Włochy by zrobił gdyby dowiedział się że kawałek jego pizzy spadł mi na podłogę.

Mając wolną jedną rękę otworzyłam drzwi.
Adaś leżał na łóżku z zamkniętymi oczami.
Mimo że miał zamknięte oczy widziałam że nie spał.
- Adaś. Włochy zrobił tobie jedzenie. Zjedź wszystko dobrze? - Zapytałam uśmiechając się lekko.
Spojrzał na mnie leniwym wzrokiem a chwilę potem lekko nie ufnie na talerz.
Usiadłam obok stawiając talerz obok niego.
Adaś spojrzał na mnie znudzonym wzrokiem.
- No jedz...- Powiedziałam nadal uśmiechnięta.
- A jak mam to zrobić? - Zapytał.
Na moment uśmiech zszedł mi z twarzy.
No tak.
Na rękach miał kajdanki.

- Oh. No tak... To... Poczekaj zaraz wrócę- Powiedziałam wstając.
Adam westchnął.
- Mówisz tak jakbym miał inną możliwość...- Powiedział przekręcając oczami.
Chyba nie ma humoru.
Chociaż...
Co ja się dziwię?

Już nic nie odpowiadając wyszłam z pokoju i szybko poszłam do biura Hansa.
Weszłam do biura, wcześniej oczywiście pukając.
- Wiesz może czy Rzesza wziął ze sobą kluczyk do kajdanek którymi jest przypięty Adaś? - Zapytałam.
Hans zmrużył brwi.
- A po co ci? - Zapytał.
- Adaś nie może zjeść bo na rękach ma kajdanki- Powiedział.
Hans kiwnął głową.
- No tak...- Mruknął i schylił się.
Mężczyzna zaczął szukać czegoś w szafce.

W końcu znalazł mały kluczyk i wstał.
Złapał mnie za rękę i razem wyszliśmy z biura.
Skierowaliśmy w stronę pokoju gdzie był Adam.
Dopiero wtedy puścił moja rękę i otworzył drzwi.
- No nareszcie. Dłużej się nie dało- Powiedział Adaś przekręcając oczami.
Zachichotałam cicho i wzięła kluczyk od Hansa.

Podeszłam do łóżka i odpiełam jedną rękę.
Już chciałam odpiąć drugą jego rękę jednak przeszkodził mi w tym Hans.
- Jedną- Powiedział i zabrał z mojej dłoni kluczyk.
Spojrzałam na niego niezrozumiałym wzrokiem.
Hans jednak nie wyglądał jakby miał mi to wyjaśnić.
Westchnęłam i spojrzałam na Adasia
- No. Teraz możesz jeść- Powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
Adam spojrzał nie ufnie na kawałek Pizzy po czym wziął go do ręki i ugryzł.
Chłopaj chyba domyślając się że nic mu się przez tą pizzę nie stanie zaczął ja szybciej jeść.
Na ten widok uśmiechnęłam się.
Myślałam że jak zwykle zacznie narzekać i nie zje jej ale widocznie tym razem był na tyle głodny że wolał nic nie mówić.
Poczułam jak Hans złapał mnie za rękę i pociągnął w górę delikatnie.

- Jak skończy zapnij go z powrotem- Burknął podajac mi kluczyk i skierował się do wyjścia.
Spojrzałam na Adasia.
Chyba nie zamierzał nic mówić.
Wiem że jeśli Adaś powiedziałby coś do Hansa to nie byłoby to dobre.
A Hans nie toleruje takich rzeczy.
- Te Hans- Powiedział Adaś.
Czyli jednak.
Jednak nie jest aż taki ogarnięty jak myślałam.
Mężczyzna odwrócił się i spojrzał na chłopaka.
- Wiesz może gdzie ten przeklęty Niemiec ma moje ubrania? - Spytał.
Westchnęłam głośno i zmrużyłam lekko oczy spoglądając na Hansa.

Nie takie szczęśliwe zakończenie- PoprawioneWhere stories live. Discover now