(8) Wybaczyć?

24 4 0
                                    

Pov. Kanada
Na twarzy taty wyraźnie było widać ból.
Trzeba było coś zrobić bo nie wiem jak długo wytrzyma.
Spojrzałem wymownie na Amerykę.
Ten wyjął dyskretnie swój pistolet zza paska pokazując mi tym samym że też mam sobie zorganizować jakąś broń.
Rozglądałem się za czymś co nadawało by się na takową broń.
Jedyne co takiego zobaczyłem to toporek który niedawno zostawiłem u rodziców.
Momentalnie przypomniałem sobie historię z nim związaną.
To wtedy rozciąłem sobie nim rękę i tamtego dnia mama dała mi wykład na temat uważana z ostrymi przedmiotami.

Ale teraz nie czas na wspominanie.
Teraz muszę pomóc tacie.
Pokazałem dyskretnie na niego palcem Ameryce.
Ten kiwnął głową.
Powoli się schyliłem i wziąłem do ręki toporek.
Ameryka zaczął odliczać od 5 do 0 na palcach.

Kiedy skończył wyskoczyliśmy przed tatę.
Duch momentalnie poleciał do tyłu tak samo jak tata.
Brytania jedynie uderzył plecami o ścianę, duch za to nie mając na co wpaść zatoczył się do tyłu i upadł na podłogęm
- Oszaleliście?! - Warknął ojciec dysząc głośno.
- My nie. Polska tak- Powiedział pewnie Ameryka.
- Spadać mi stąd. Przyjdzie wasza kolej. Najpierw chcę zająć się Brytanią i Francją- Powiedział podnosząc się z podłogi.
Duch spojrzał w podłogę przygryzając lekko wargę.
Po chwili ponownie spojrzał na nas i uśmiechnął się lekko.
- Chociaż... Dobrze. Skoro chcecie pierwsi...- Odparł i zaczął do nas podchodzić szeroko się uśmiechając.
Spojrzałem na Amerykę czekając aż da jakiś znak.

Ameryka zmrużył lekko brwi wpatrując się w ducha.
Po chwili westchnął cicho i machnął ręką w dół po czym wreszcie się odezwał.
- Kanada zostaw to- Powiedział chowając broń za pasek.
Spojrzałem na niego zdziwiony i mocniej ścisnąłem mój toporek.
- Że co niby?! - Prawie że krzyknąłem.
- Ameryka on chce nas zabić a ty...- Zacząłem jednak on mi przerwał.
- Potem ci wytłumaczę. Proszę, zaufaj mi- Powiedział spoglądając na mnie błagalnym wzrokiem.
- Tak wytłumaczysz mi ale w niebie kiedy już nas wszystkich pozabija- Prychnąłem i rzuciłem toporek na kanapę.
Duch stanął patrząc na nas wyraźnie zszokowany.
Po chwili zaczął się śmiać
- Wspaniały wybór. Zabije każdego kogo kocha na jego oczach a potem jego! Ja wiedziałem że będzie łatwo ale nie że aż tak! - Krzyknął nadal się śmiejac.

Pov. Ameryka
Duch zbliżył się do mnie i spojrzał prosto w moje oczy.
Miał złoty kolor oczu jednak gdzieniegdzie dało się zobaczyć piękny niebieski kolor.
Taki jak miał Polska.
Gdzieś tam jeszcze był co znaczy że miał jakiekolwiekszansę na odzyskanie kontroli.
- Polska- Powiedziałem cicho.
- Tak Ameryko. Cały czas jest tu obecny. Nie może nic zrobić- Także szepnął.

Złapałem go za policzki i nadal patrząc w jego oczy zastanawiałem się co powiedzieć.
Przymknąłem na moment oczy i westchnąłem po czym zacząłem głaskać jego policzki.
- Nie chcesz zrobić nikomu krzywdę. Ani mi ani Kanadzie ani ojcu. Nie jesteś na niego zły. Przeszło ci już dawno. Polska postaw mu się bo narobisz głupstw- Powiedziałem otwierając oczy.
Lekko się zdziwiłem kiedy niebieski kolor zaczął znikać.
Westchnąłem głośno.
Zobaczyłem za nim Czechy z nożem. Wiedziałem co chce zrobić.

- Przepraszam Polska. Ale sam sobie z tym nie poradzisz- Kiwnąłem do Czech.
Ten podszedł i wbił nóż w plecy ducha.
Z jego ust wydarł się głośny i przeraźliwy krzyk.
Odsunął się ode mnie, odpychając od siebie Czechy.
Spojrzał na Czecha i uśmiechnął się szeroko.
Warknął głośno i powolnym krokiem zaczął iść w jego stronę.
- Myślisz że czymś takim cokolwiek mi zrobiłeś...? - Spytał uśmiechając się.
- Nic mi nie...- Zaczął jednak przerwał.
Czarny pył opadał z jego ciała.
Duch upadł na kolana delikatnie dotykając dłońmi swojego brzucha.
- Nie, nie nie nie... Nie! - Krzyknął.
- Co ty zrobiłeś! - Wykrzyczał spoglądając na Czechy.

Nie takie szczęśliwe zakończenie- PoprawioneWhere stories live. Discover now