obiadek u Vincenta

2.1K 49 4
                                    

Siedziałam właśnie w samolocie i leciałam do willi Monetów w Pensylwanii. Jestem zestresowana jeszcze bardziej niż przed ostatnim spotkaniem z braćmi.
-Pani Monet. Niedługo lądujemy.- powiedziała do mnie stewardessa.

Bałam się spotkania z braćmi, wiedziałam, że muszę się wyluzować bo Vincent zacznie zadawać niewygodne pytania. Włączyłam moją ulubioną playliste i wróciłam do czytania.

Gdy wylądowałam na lotnisku czekał już na mnie Will.
-Witaj Malutka.- podszedł i przytulił mnie.
-Cześć Will.
-Chodźmy wszyscy są już w domu a jeśli się nie pośpieszymy to Shane i Dylan wszystko nam zjedzą.
Zachihotałam i poszłam za Willem do jego samochodu.
-Co tam u Ciebie malutka?

Nie stresuj się, nie stresuj się Hailie!

-Dobrze
-Cieszę się.
-A co u Ciebie Will? Jak z Harisonem?
- Dobrze, jestem szczęśliwy.
Gdyby tylko wiedział dzięki komu ja jestem szczęśliwa co samą mnie dziwiło, już nie byłby taki szczęśliwy.
-Zasługujesz na wszystko co najlepsze Will.
-Dzięki, ty też malutka.

Gdy dojechaliśmy do rezydencji już w drzwiach powitała nas Anja razem z Lizzy. Ucieszyłam się gdy je zobaczyłam.
-Hejka Hailie. Cześć Will.- przywitała nas Anja.
- Hej.
Lissy gdy tylko mnie zobaczyła od razu się do mnie przytuliła. Wzięłam ją na ręce i wspólnie poszliśmy do jadalni gdzie przy stole czekała już reszta braci.
Vincent przywitał nas pierwszy
-Witaj Hailie, Will.- powiedział jak zwylke eleganckim i formalnym głosem. Przyzwyczaiłam się już do tego, że mój najstarszy brat używa taktownego nawet w domu, przy rodzinie.
- Hej Vince
-Usiądźcie.
Przywitaliśmy się szybko z świętą trujcą i wszyscy usiedliśmy. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się. A ja zapomniałam o strachu ale tylko jednak na chwile.
-Jak tam w Hiszpani Hailie?-zagadneła
mnie Anja.
-Bardzo dobrze.
- To cudownie. Znalazłaś sobie kogoś skoro już nie jesteś pod wścibskim okiem braci?
Moje serce zabiło szybciej.
- Nie.- odpowiedziałam i miałam nadzieję, że brzmię pewnie.
-I bardzo dobrze mała dziewczynko.
Nie chcemy przecież żeby jakiś niewinny chłopak za szybko skończył swój żywot. Prawda chłopaki?- powiedział Dylan z chytrym uśmieszkiem a chłopcy mu przytakneli.
Gdyby tylko wiedzieli. Nawet nie potrafiłam sobie wyobrazić innego scenariusza niż mnie stojącą nad grobem Santana.
-Jesteście okropni.- odparłam oburzona.
-Poprostu się martwimy Hailie. - powiedział do mnie Shane.
-Skoro już rozmawiamy to chciałbym ogłosić, że przyjęcie zaręczynowe moje i Martiny odbędzie się za miesiąc.
-To wspniale Dylan. Już nie mogę się doczekać.
-a ja chciałbym ogłosić, że jutro idziemy na bankiet- powiedział Vincent.
-Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że Adrien Santan również tam będzie.

Dzisiaj trochę krótszy rozdział.
Buziaki.
 

Zakazana Miłość W Świecie Zasad(A.S&H.M)Where stories live. Discover now