decyzja

2K 54 35
                                    

Rano obudziłam się przytulna do Shane. Szturchnełam go lekko by się obudził ale zapomniałam, że mojego brata praktycznie nie można obudzić dlatego zeszłam z łóżka i pchnełam go tak, że spadł na podłogę.
-Ałć!- powiedział Shane pocierając sobie głowę.
Zaśmiałam się cicho ale tylko jednak na moment bo zaraz przypomniałam sobie wczorajszy dzień, a na samo wspomnienie oczy mi się zaszkliły.
Shane musiał to zauważyć.
-Hailie w pożądku?- spytał.
-T-tak..
-Chodź, idziemy na śniadanie.
Tylko nie to nie byłam gotowa stawić czoła wszystkim moim braciom.
-Ja...Nie chcę.
-Hailie... musisz jeść.
- To możesz przynieść mi coś tu do pokoju?
- Nie, musisz kiedyś z tąd wyjść.
-Yyh..no Dobrze.
Wyszliśmy z pokoju i powolnym krokiem zmieżaliśmy w stronę kuchni.

Gdy zobaczyłam wszystkich moich braci przy stole patrzących na mnie tym swoim wzrokiem myślałam, że zapadne się pod ziemię. Ojciec chyba już wyjechał bo nigdzie go nie widziałam.

W końcu usiadłam do stołu. Siedziałam między Shanem a Willem.
Było mi smutno, bo Will nie przywitał się ze mną jak za każdym razem, nie przytulił, nawet na mnie nie zerkną.
Tak jak z resztą pozostali bracia.

Jedliśmy w ciszy. Jedynie czułam co jakiś czas na sobie wzrok, niektórych braci. Dylan chyba nawet chciał coś powiedzieć ale szybko zrezygnował. I bardzo dobrze bo nie chciałam z nikim rozmawiać, nie byłam w nastroju. Zerkałam czasem na Vinca próbując wyczytać coś z jego twarzy ale ta jak zwykle pozostała kamienna.
Martwiłam się jaką decyzje podejmie a nawet czy już jej nie podjął. Martwiłam się o Adriena. Bałam się tego jakie mogą być dla niego konsekwencje naszej relacji.

W końcu zjadłam i odeszłam po cichu od stołu dziękując po drodze Eugeni za pyszny posiłek.

Znów zamknęłam się w moim pokoju, nie zamierzałam z niego wychodzić. Było mi tu dobrze. Miałam tylko nadzieję, że bracia nie wpadną tu zaraz robiąc mi kolejną awanturę ale chyba nie mieli takiego zamiaru patrząc na ich zachowanie przy śniadaniu.

Minęło kilka godzin a ja tylko leżałam na łóżku i nic nie robiłam. Ktoś zapukał do drzwi a potem delikatnie je otworzył i wszedł do środka.
-Hailie, ta ja Maya.- powiedziała zmartwiony głosem moja ulubiona ciocia.
Od razu wyskoczyłam z łóżka i pobiegłem się do niej przytulić
Wiem, że zachowuje się jak dziecko, ale Maya była jedyną osobą, która akceptowała moją relację z Adrienem a nawet wspierała mnie w niej.
Rozpłakałam się jak pięciolatka, której zabrano pluszaka, tylko, że mi zabrano kogoś dla mnie ważnego, bliskiego.
-Już dobrze...- powiedziała Maya pocieszającym głosem.
W końcu się od niej odkleiłam.
-Co...Ty tu robisz?- spytałam.
-Gdy usłyszeliśmy z Montym co się stało od razu postanowiliśmy przylecieć. Przykro mi Hailie.
Przytuliłam się do niej jeszcze raz po czym usiadłyśmy na mim łóżku.
-Widząc twoją twarz i miny twoich braci zapewne mogę stwierdzić, że nie było kolorowo.
-Oczywiście że nie było.
-Cóż, czego się spodziewać po Monetach.- weschneła Maya.
- Moi braci są mną zawiedzieni i wkurwieni. Jedynie Shane okazał mi odrobinę wsparcia chociaż on też najchętniej torturowałby Adriena potem zamordował a na koniec pochował jego zwłoki gdzieś na innym kontynencie, żeby nawet jako duch nie mógł mnie odwiedzać.
Maya parskneła.
- To nie jest śmieszne Maya.- powiedziałam z wyrzutem.
-Wybacz.- powiedziała po chwili.
-Więc Monty też tu jest.
-Tak przyleciał razem ze mną.
-I jak... jaka była jego reakcja na to wszystko?
-Cóż na początku nie był zachwycony. W końcu jakoś nigdy szczególnie nie przepadał za Adrienem. Ale potem zrobiłam mu trzygodzinny wykład o was i w końcu uznał, że skoro chcesz z nim być to Vince powinien ci pozwolić. W końcu Monty też złamał kilka zasad i ja. Nie powinniśmy się w sobie zakochać a ja powinnam wyjść za Adriena- Maya przerwała na chwilę.- co w sumie teraz wydaje mi się śmieszne. Cóż nie pasowaliśmy do siebie. Za to widziałam jak na Ciebie patrzył, jak byś była całym jego światem.
Moje oczy znowu się zaszkliły A Maya kontynuowała.
-Kazałam nawet Montiemu porozmawiać z Vincentem gdy dolecimy i właśnie to robi.
-Na..naprawdę?
-Tak stara sie przekonać go, że Adrien wcale nie miał złych zamiarów i, że powinien dać wam zgodę na związek, a przynajmniej nie mieszać w to organizacji.
-Wątpię żeby mu się udało- wydukałam. - jeszcze nigdy nie widziałam Vinca tak wściekłego.
- Jeszcze ja z nim porozmawiam, zobaczysz tak mu nawciskam, że chociaż może w małym stopniu się ugnie.
-Dziękuję.
-Nie ma za co.
Byłam wdzięczna Mai naprawdę mnie wspierała. Podziwiałam, że ma odwagę rozmawiać z Vincentem bo ja już chyba nigdy się do niego nie odezwę.

Był już wieczór Maya zaciagneła mnie do salonu po czym poszła na rozmowę z moim najstarszym bratem.
W salonie siedzieli tylko bliźniacy i Monty, zgadywałam, że Dylan i Will wyładowują się na siłowni

Usiadłam koło Montiego na kanapie.
A on od razu zaczął mnie zagadywać
-Szczerze nie spodziewałem się, że coś
Cię połączy z Adrienem ale widziałem jak na Ciebie patrzył na weselu Vinca.
-Tak... Ja też.
Tony prychnął a Shane starał się nas olewać i byłam mu za to wdzięczna.

W końcu Maya wróciła, a po kilku minutach w wejściu do salonu stanął Vincent. Spojrzał na mnie chłodno i powiedział tylko.
-Hailie do gabinetu.
Od razy ruszyłam za nim pełna obaw.
-Vince wszedł do środka pierwszy. Nawet nie usiadł na swoim fotelu tylko staną niedaleko biurka a ja jak najbliżej drzwi by tylko być jak najdalej od niego.
Vince w końcu przemówił chłodnym tonem cały czas patrząc mi w oczy.
-Hailie, podjąłem decyzję.
Wtedy moje serce na chwilę się zatrzymało.

Zakazana Miłość W Świecie Zasad(A.S&H.M)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz