trudna rozmowa

1.9K 60 14
                                    

Minęło już kilka dni od tamtych wydarzeń. Vincent przeprowadził ze mną ważną rozmowę na temat związku mojego i Adriena. Pozwolił mi również wrócić do Barcelony i tam dokończyć z studia, ale po głębszych przemyśleniach uznałam, że wolę zostać w Pensylwani i być bliżej Adriena. Umówiliśmy się również na kolację z Adrienem i moimi braćmi, którzy nadal nie akceptowali mojego związku, za jakiś czas by dokładnie wszystko omówić.

Z Santanem spotkałam się kilka razy. Korzystaliśmy jak najwięcej ze zgody od mojego najstarszego brata. Chodziliśmy na randki. Adrien spisał się na medal bo ciągle wymyślał nam jakieś fajne nowe rzeczy do robienia. Jeszcze nigdy nie czułam się tak szczęśliwa.

Któregoś dnia Vince podzielił się ze mną informacją, która na chwilę
odcieła mi dopływ powietrza do płuc.

Siedzieliśmy z braćmi w salonie, postanowili zostać na trochę w rezydencji. Maya i Monty wrócili już do Francji a Martina do Nowego Jorku.  Z dnia na dzień starali się być dla mnie coraz milsi ale średnio im to wychodziło bo co pięć minut, któryś wytykał mi jak mogę być tak głupia i spotykać się z Santanem. W pewnej chwili dosiadł się do nas Vince.
-Jutro lecimy na kanary spotkać się z ojcem.
Otworzyłam szeroko oczy.
-Ojciec jest u Blanshe?- spytał Shane.
-Tak ale tylko na kilka dni dlatego chciał żebyśmy do niego przylecieli.
-Okej, fajnie.- mruknął Tony.
-Tak...- wyjąkałam.
Bracia wyszli z salonu by zapewne iść i się zpakować, ale gdy ja miałam wychodzić odezwał się Vince.
-Hailie poczekaj chwilę.
-Tak?- spytałam.
-Ojciec nic niewie o tobie i Santanie oraz o wypadku. Chciałbym żebyś to ty mu o tym powiedziała.
-A...Nie mógłbyś ty tego zrobić?
Vincent pokręcił głową.
-Nie Hailie. Ty mu o tym powiesz. Myślę, że musicie poważnie porozmawiać. Mogę wam jedynie towarzyszyć.
Kiwnełam głową po czym poszłam do siebie.

Reszta dnia zleciała dość szybko. Nim się obejrzałam leżałam już w łóżku. Nie mogłam zasnąć. Bałam się rozmowy z ojcem, jego reakcji. Bałam się, że może przekonać Vinca do zmiany zdania. Albo, że specjalnie poleci do stanów zabić Adriena a moi bracia chętnie mu w tym pomogą.

Will obudził mnie o siódmej rano. Zjedliśmy z braćmi szybkie śniadanie po czym pojechaliśmy na lotnisko. Anja nie leciała z nami. Uznaliśmy, że tak będzie lepiej. Ojciec zobaczy się z wnukami przy następnej okazji.

Cały lot zamartwiałam się rozmową z Tatą. Nie był zadowolony gdy usłyszał, że w tajemnicy spotykam się z Adrienem. Dylan zaproponował mi oglądanie filmu na co się zgodziłam by choć przez chwilę o tym nie myśleć. W połowie filmu dosiadł się do nas Shane, który zjadł nam wszystkie przekąski.

Gdy usłyszałam komunikat o lądowaniu. Mój żołądek ścisną mi się ze stresu. Cieszyłam się gdy wkońcu mogłam odetchnąć świeżym powietrzem.

W drodze Vince robił jeszcze wykład moim braciom, że gdy zostanie poruszony nie chciany przez nas wszystkich temat Adriena mają nie komentować i się zachowywać. Choć zapewne i on chciałby wyrazić swoje "szczere" opinie na ten temat.

Stanęliśmy przed domkiem Blanshe. Na tarasie zabyczyłam już czekającego na nasze przybycie ojca.
Starałam się nie panikować stawiając kroki w jego kierunku. Miałam nadzieję, że nie jest już na mnie zły przynajmniej do puki nie dowie się o nowych rewelacjach.

Ojciec powitał braci szeroko otwartymi ramionami. Ja byłam na końcu.
-Królewno...
Ojciec uściskał mnie na powitanie. Nie wyglądał jak by się na mnie wściekał co mnie trochę pocieszyło.
-Cześć tato.

Weszliśmy do środka. Blanshe jak zwykle przywitała nas w kuchni gdzie pichciła wraz z Benem obiad.
-No jak miło, że w końcu odwiedziliście mnie wszyscy.- powiedziała babcia z wyrzutem.
Już dawno zdążyłam przyzwyczaić się do jej dosyć trudnego harakteru. Tak naprawdę była kochana.

Zasiedliśmy do obiadu. Oczywiście nie zabrakło tematów do rozmów.
-Dylan kiedy twój ślub z Martiną?- spytał ojciec
-Niedługo.- odpowiedział mu syn z uśmiechem.
- Nie obiecuje, ale spróbuję coś wykombinować by się na nim zjawić.
-Tylko żebyś znowu nie trafił do więzienia.- zażartował Tony.
- Nie zamierzam.
-Cieszę się, że moi wnukowie moją w końcu swoje drugie połówki. A ty Hailie masz kogoś? Czy chłopcy nadal pilnują Cię jak małą dziewczynkę?

Przy stole zapanowała gęsta atmosfera. Widziałam jak moi bracia spinają się a ich twarze czerwienieją ale tak jak nakazał im Vince nie odzywali się. Przełknełam ślinę.
Odkrząknełam.
-Właściwie...to...tak...- powiedziałam cicho. Zerknełam na Dylana, który usiłował stłumić parsknięcie. Will zacisnął rękę na nożu. Jestem pewna, że gdyby Santan tu siedział już by nim oberwał jak kiedyś ode mnie, tylko, że Will trafiłby w samo serce.

Ojciec  zauważył dziwne zachowanie moich braci. Nawet Blanshe ucichła.
-Królewno...- zagadnał ojciec. Jego ton się zmienił. Zapewne już podejrzewał o kogo chodzi.
-Hailie chciałaby ci coś powiedzieć.- wtrącił się Vincent.
Spojrzałam na niego spodełba.
-Może...pójdziemy na spacer...?
-Dobrze.
Widać było, że ojciec coraz bardziej się nie cierpliwi.

Wstaliśmy od stołu razem z Vincem. Wyszliśmy i ruszyliśmy w kierunku plaży.
-Zatem Hailie chciałabyś mi coś powiedzieć?- zagadnął ojciec i spojrzał na mnie przenikającym wzrokiem.
-Tak...ja..
Zerknełam kątem oka na Vinca, który się nie odzywał ale widziałam jak mięśnie jego twarzy się napinają.
Wzięłam głęboki wdech. Teraz albo nigdy.
-Ja...spotykam się z...Adrienem.- powiedziałam na jednym wdechu.
Ojciec przystanął.
-Co...?! Przecież rozmawialiśmy ostatnio o tym. Czysz nie?
Wyglądał na wściekłego. Nie zaskoczyło mnie to jakoś bardzo. Czułam, że zareaguje tak jak ostatnio.
-No tak...ale Vince...Vincent nam pozwolił.
-Pozwoliłeś im?!- fuknął na niego ojciec.
-Uwierz, że mi też się to nie podoba. Ale Adrien uratował Hailie życie za co jestem mu wdzięczny. Udowodnił, że chyba naprawdę ją kocha.- odpowiedział mu mój najstarszy brat.
- Jak to uratował ci życie. Co się stało?!- głos ojca tym razem wyrażał zmartwienie i panikę.
-Ja..ja wybiegłam na ulicę i...prawie przejechał mnie samochód.
-Królewno...Dlaczego to zrobiłaś?- spytał ojciec.
-Niewiem...
Camden westchnął.
-I Adrien cie uratował tak?
-Tak...
Ojciec pokręcił głową z rezygnacją.
-Niewiem czy kiedykolwiek zaakceptuje wasz związek, ale chce byś była szczęśliwa.
-Dziękuję tato.
-A z Santanem to ja sobie porozmawiam osobiście.- powiedział już trochę ostrzejszym tonem.
-Tato...
Już widziałam te ich "rozmowe"
-No co musi wiedzieć, że jeśli Cię skrzywdzi to osobiście go zabiję, a chłopcy chętnie mi pomogą.
Przewróciłam oczami ale uśmiechnęłam się pod nosem bo myślałam, że będzie gorzej.

Gdy wróciliśmy chłopcy popijali piwo na tarasie. Dosiedliśmy się do nich. Atmosfera stała się luźniejsza. Pogadaliśmy trochę a potem wszyscy rozeszli się do swoich pokoji.

Zakazana Miłość W Świecie Zasad(A.S&H.M)Where stories live. Discover now