1. Spotkanie po latach

275 9 5
                                    


[Perspektywa Harumi]

3 dni przed rozpoczęciem meczu:
Jak codziennie wstałam około 6 choć jest to dosyć dziwne, bo zwykle wstawałam później może to dlatego że ostatnimi czasy źle sypiam wstając z łóżka i idąc w stronę łazienki potknęłam się o własne nogi.
- Pięknie ja to już się o własne nogi potrafię zabić. - Westchnęłam znów odzyskując równowagę weszłam do łazienki i zaczęłam rozczesywać moje blond włosy, bo na głowie miałam istny chaos, Po doprowadzeniu siebie do porządku zeszłam na dół zastając mamę w kuchni.

- dzień dobry mamo. -powiedziałam jeszcze lekko zaspanym głosem.

- Oh dzień dobry Harumi od kiedy ty tak wcześnie wstajesz? - zapytała z uśmiechem.

- Ostatnio źle sypiam i dręczą mnie koszmary widzę w nich biała postać z skrzydłami na tle czarnych płomieni wyciągającą do mnie rękę jednak, kiedy próbuję jej dotknąć natychmiast znika i zaczynam spadać w ciemność. - odpowiedziałam siadając na krześle i opierając moją głowę o rękę.

- Spokojnie to tylko sny- powiedziała kładąc przede mną talerz z kanapkami.

- Dziękuję mamo.

- Nie ma za co wybacz Harumi, ale śpieszę się do pracy w domu będziesz sama do jakiejś 13 puki tata nie wróci z pracy - powiedziała z uśmiechem i zanim wyszła pocałowała mnie w czoło. Świetnie kolejny dzień i pół niego spędzę sama zanim poszłam do pokoju poszłam zobaczyć skrzynkę na listy był tam list do mamy, do taty i...

- DO MNIE?!- krzyknęłam po chwili zabierając wszystko z skrzynki weszłam do domu listy zostawiłam na blacie w kuchni, poza tym zaadresowanym do mnie poszłam na górę do mojego pokoju i otworzyłam list czytając go nie mogłam uwierzyć własnym oczom.

- DO MNIE?!- krzyknęłam po chwili zabierając wszystko z skrzynki weszłam do domu listy zostawiłam na blacie w kuchni, poza tym zaadresowanym do mnie poszłam na górę do mojego pokoju i otworzyłam list czytając go nie mogłam uwierzyć własnym oczom

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

- Mój brat będzie grał w finale strefy futbolu (Nie wiem czy dobrze napisałam) za 3 dni, czyli spełnił swoje marzenie. i kogo do cholery jest to pismo, kim jest ten stary przyjaciel? - po chwili zobaczyłam, że w kopercie był też bilet na mecz.
3 godzin później:

Nudziło mi się samej w domu więc wyszłam na spacer i zaszłam na boisko nad rzeką na którym trenowała jakaś drużyna spojrzałam na nią po czym odwróciłam wzrok i chciałam iść dalej, ale zatrzymał mnie krzyk jakiegoś chłopaka.

- Ej ty uważaj! - Krzykną jeden z nich a ja odwróciłam się i zobaczyłam szybko lecącą piłkę w moją stronę sprawnie zatrzymałam piłkę podbijając ją do góry i łapiąc w jedną rękę wtedy cała drużyna spojrzała na mnie z zdziwieniem i po chwili podbiegł do mnie bramkarz z uśmiechem godnego psychopaty.

- To było niesamowite! nazywam się Mark Evans jestem kapitanem drużyny Raimona, Jak się nazywasz? Chciała byś z nami zagrać?, Grasz w jakiejś drużynie?, Gdzie chodzisz do szkoły? - zaczął zasypywać mnie pytaniami a ja się tylko delikatnie uśmiechnęłam i powoli zaczęłam odchodzić w stronę mojego domu.

Boskie rodzeństwo | IEWhere stories live. Discover now