6. Ja jestem twoim biologicznym ojcem

160 9 7
                                    

[Perspektywa Byrona]

Wracałem do domu razem z Herą szliśmy w ciszy nie cierpię tak iść więc postanowiłem ją przerwać.

- Hej Hera co myślisz o tej nowej? - zapytałem

- O Harumi? Nie miałeś innego tematu do rozmów? Ale skoro chcesz wiedzieć to cię zasmucę jak dla mnie jest za wcześnie, żeby wypowiadać się na jej temat, ale trochę zaniepokoił mnie ten incydent z dzisiaj.

- Żartujesz? ty się o kogoś martwisz? TY?

- Tego nie powiedziałem, ale radzę ci nic nie mówić ciotce o tej dziewczynie.

- Dlaczego?...... A w sumie nie ważne. Nie wieżę w to, że to moja siostra.

- Nie musisz nikomu wierzyć równie dobrze możesz jechać do urzędu i się przekonasz.

- Hera dobrze wiesz, że nie mam na to czasu.

- Ty nigdy nie masz czasu! Możesz mieć siostrę masz możliwość, żeby to sprawdzić a twoim jedynym argumentem jest ,,Nie mam czasu''!

- Hera...... Ja

- Ja się zbieram do zobaczenia Byron.... i przemyśl to. - powiedział i odszedł w stronę swojego domu.

- Bożę, dlaczego ja muszę taki być!? Dlaczego to JA zawsze muszę wszystko zepsuć!? - krzyknąłem do siebie wchodząc do domu trzaskając drzwiami.

- Byronie Love nikt cię nie nauczył, że drzwiami się nie trzaska!? - krzyknęła moja ciotka wychodząc z kuchni.

- Wybacz ciociu, ale nie miał kto. - oznajmiłem kierują się w stronę mojego pokoju.

- Znowu się pokłóciłeś z Herą? Ostatnio często się kłócicie, o co tym razem poszło?

No przecież nie powiem ,,Wiesz ciociu poszło o dziewczynę, która twierdzi, że jest moją siostrą a ja jestem takim idiotą, że mój najlepszy przyjaciel chciał mi pomóc a ja jak ostatni debil stwierdziłem, że nie ma czasu!?".

- A czy to ważne?.... O nic specjalnego. - powiedziałem i poszedłem do pokoju unikając dalszej rozmowy z ciotką. 

[Perspektywa Harumi]

szłam sama do domu spodziewając się, że nikogo nie będzie i się nie myliłam stanęłam przed drzwiami i sięgnęłam do kieszeni po kluczę i wkładając je do zamka otwierając drzwi poszłam do swojego pokoju spoglądając na zegar na jednej z ścian.

- 16:37!? szłam do domu półtorej godziny!? Hm.... mam pomysł!

podeszłam szybko do szafy i znalazłam swój stary drużynowy strój z Akademii królewskiej fakt nie grałam dobre 3 lata, ale zawsze można spróbować rodzice nie lubią, kiedy gram dla nich jest to strata czasu i ten sport nie jest dla dziewczyn, ale to nie prawda. przebrałam się w strój a do torby zachowałam ciuchy na zmianę chyli białą bluzkę, czarną bluzę i szare jeansy, włożyłam tam również Liptona oraz słuchawki z telefonem i w pośpiechu wyszłam z domu zamykając drzwi i kierując się na boisko nad rzeką tylko miałam nadzieje, że nie będzie tam żądnej drużyny.

- No i fajnie nikogo nie ma. - Powiedziałam sama do siebie i zeszłam po schodach na boisko odkładając moją torbę na ławkę. Wzięłam jedną z piłek która była w pojemniku na kółkach obok jednej z ławek i powędrowałam na boisko. zrobiłam sobie krótką rozgrzewkę i zaczęłam biec z piłką przed siebie.

Teraz albo nigdy. - Pomyślałam i wyskoczyłam do góry a za moimi plecami pojawiły się czarne skrzydła z fioletowymi końcami.

- Wiedza śmierci! - Krzyknęłam a piłka otoczona czarno fioletową mgłą poleciała do pustej bramki. - Nie było najgorzej.

powtórzyłam tę technikę jeszcze kilka razy po czym podeszłam do ławki wyciągając mojego Liptona z torby napiłam się i odłożyłam napój na ławkę i chciałam wrócić do ,,treningu" ale ktoś krzykną za moimi plecami.

- Hej Jude a to nie jest strój królewskich!? - Krzykną chłopak z białymi włosami podniesionymi do góry.

- Trzeba się zmywać. - szepnęłam do siebie i szybko wzięłam swoją torbę i pobiegłam najszybciej jak umiałam tak żeby nie zobaczyli mojej twarzy.

[Perspektywa Marka]

szedłem z Axelem i Judem chodnikiem, kiedy zobaczyłem jakąś postać na boisku stałą do nas tyłem miała długie blond włosy więc na początku pomyślałem, że to Byron, ale ten ktoś miał chyba strój Akademii Królewskiej od razu obstawiłem, że to chłopak, bo w drużynie Akademii z tego co pamiętam nie było żadnej dziewczyny chciałem coś powiedzieć, ale Axel mnie wyprzedził.

- Hej Jude a to nie jest strój królewskich!? - Kiedy to usłyszał niemal natychmiast wziął swoją torbę i uciekł w stronę drzew.

- Tak to był strój Królewskich, ale wyglądał jak Byron a on nigdy by nie włożył tego stroju. 

[Perspektywa Harumi] 

Biegłam do mojego domu i ku mojemu zaskoczeniu drzwi wejściowe były otwarte weszłam i przede mną staną ojciec przecież on miał wrócić za 2 tygodnie.

- Gdzie ty się szlajasz po nocach!? I co ty masz na sobie grałaś w piłkę!? - Nie cierpię, kiedy ktoś na mnie krzyczy więc krew w moich chyłach zaczęła się gotować i nie wytrzymałam.

- Tak! A tobie nic do tego! - Wydarłam się na niego.

- Jak śmiesz tak mówić do własnego ojca! - Krzykną podchodząc do mnie i uderzając mnie w twarz z otwartej dłoni upadłam na ziemię złapałam się za policzek strasznie piekł a w moich oczach zebrały się łzy, które po chwili spłynęły mi po policzkach.

- Ty nie jesteś moim ojcem! - Krzyknęłam przez łzy wstając z podłogi.

- Otóż jestem skarbie, ja jestem twoim biologicznym ojcem. - powiedział łapiąc mnie za podbródek.

- Nie! nie uwierzę ci! - krzyknęłam odpychając go od siebie biorąc swoją torbę i zaczęłam iść do pokoju tylko po to, żeby się przebrać i wybiec z domu.

===================================================

870 słów.

Mam nadzieje, że rozdział się podoba! ❤️❤️

==================================================== 

Boskie rodzeństwo | IEWhere stories live. Discover now