3. Jaki jest haczyk?

165 11 8
                                    

[Perspektywa Gazell]

Do akademii wracałem tylko z Xavierem, gdyż Burn musiał załatwić bardzo "ważne sprawy" a kiedy on mówi o jakiejś ważnej sprawie to chodzi mu o najzwyklejsze wyrywanie lasek. Jednak dalej nie dawała mi spokoju sytuacja z szpitala ta bransoletka Harumi to na pewno był meteoryt.

- Możesz mi powiedzieć po jaką cholerę dałeś Harumi meteoryt!? - Nie wytrzymałem musiałem się tego dowiedzieć, lecz Xavier milczał i nie odezwał się ani słowem. - Xavier kurwa mać wiesz jakie mogą być tego konsekwencje!? Ojciec o tym w ogóle wie!?

- Po pierwsze tak ojciec o tym wie. Po drugie ja nie chciałem jej stracić.

- O czym ty pieprzysz ona ma tylko stłuczone żebra to nie zagraża jej życiu. - byłem dosyć mocno zdziwiony.

- Fakt Harumi ma stłuczone żebra, ale również naruszone kilka narządów a to już mogło się dla niej tragicznie skończyć. - Odpowiedział spuszczając głowę w dół.

- Skąd o tym wiesz? Powiedziała ci?

- Nie, podsłuchałem rozmowę lekarzy, nie miała 100% szansy, że z tego wyjdzie.

- Dobra mniejsza z tym jaki jest haczyk?

- Co? O czym ty w tym momencie mówisz? - popatrzył ma mnie zdziwionym wzrokiem. 

- Naprawdę myślisz, że ojciec od tak dał by ci meteoryt dla jakiejś dziewczyny, której nawet nie zna? - Było widać, że dało mu to do myślenia, też byłem ciekawy jaki jest haczyk Harumi to miła dziewczyna i nie chciał bym żeby coś jej się stało.

[Perspektywa Harumi]

Tydzień później:

Dzisiaj wychodzę z szpitala chociaż lekarze nalegali żebym została jeszcze 2 tygodnie, bo mogą wystąpić jakieś powikłania i żebra mogą ulec większemu urazowi jednak się na to nie zgodziłam już mi się zbierało na odruch wymiotny od tych przeklętych białych jak kartka ścian mojej sali. Kiedy kończyłam się pakować przyszedł do mnie Xavier on jak to on od razu zobaczył, że jestem nie w humorze.

- Harumi co się stało nie cieszysz się, że wychodzisz? - zapytał podchodząc do mnie bliżej.

- Oczywiście że się cieszę...ale - ucięłam zdanie co wyraźnie zmartwiło Xava. - Nie ważne skończmy ten temat. - powiedziałam zapinając moją torbę z rzeczami.

- Harumi.......W porządku- Nie odezwał się więcej na ten temat widząc moją niechęć do tego tematu oraz że wole go unikać, jak ognia wstrzymał się z zadawaniem pytań i odpuścił. Zeszliśmy na dół do recepcji, gdzie czekał lekarz z moim wypisem, wzięłam wypis i wyszliśmy z szpitala Xavier uparł się, że odprowadzi mnie do domu więc nie mogłam mu odmówić. Po około 28 minutach wolnego spaceru dotarliśmy do ulicy, na której jest mój dom.

- Xavier może wpadniesz na herbatę?

- Wiesz Harumi nie chcę robić problemu i.....

- Ech skończ gadać i chodź! - Krzyknęłam łapiąc chłopaka za nadgarstek i ciągnąc go pod drzwi mojego domu. - Właź i skończ gadać.

- Harumi to ty? - zawołała moja mama zdziwiło mnie to, że jest w domu a nie w swoim biurze.

- Tak to ja i przyprowadziłam gościa. - Oznajmiłam i po chwili można było usłyszeć, że ktoś biegnie po schodach i zanim się obróciłam wpadł na mnie i przytulił mój mały siostrzeniec Ricardo.

- Ciociu czemu cię tak długo nie było? Tęskniłem za tobą! - powiedział nie odklejając się ode mnie.

- Spokojnie Rico już jestem i się nigdzie nie wybieram. - odpowiedziałam kucając przed nim i przytulając do siebie. Jestem w stanie powiedzieć, że tylko ta mała istotka trzyma mnie w tym domu, matka Ricardo, czyli moja przyrodnia siostra pracuje i mieszka w Włoszech wraz z swoim narzeczonym, dlatego chłopczyk mieszka z nami.

- Choć Xav idziemy na górę. - powiedziałam i złapałam Ricardo za rączkę kierując się w stronę mojego pokoju. - Rozgość się Xavier.

- Ładny masz pokój Harumi. - Powiedział i usiadł na krześle obok mojego biurka.

- A dziękuje bardzo. - Odpowiedziałam siadając na łóżku a Ricardo na moich kolanach. Rozmawialiśmy jeszcze około godziny Rico już dawno zasną mi na kolanach.

- Harumi wiesz ja muszę się już zbierać. - Oznajmił spoglądając na zegar wiszący na ścianie. - Mam ważne spotkanie.

- W porządku Xavier poczekaj zaniosę Ricardo do jego pokoju i odprowadzę cię chociaż kaw......

- Do drzwi masz się nie przemęczać i nie chcę słyszeć słowa sprzeciwu jasne? - Przerwał mi zdanie z bardzo poważną miną.

- Gbur. - Powiedziałam pod nosem zamykając drzwi od pokoju chłopca.

- Ej nie jestem gburem tylko się o ciebie martwię ledwo wyszłaś z szpitala.

- Dobra, dobra ja swoje wiem a teraz dreptaj na to swoje spotkanko no już!

- Czy ty mnie wyganiasz jesteś taka...

- Niewdzięczna? tak nie pierwszy raz to słyszę miło poznać Harumi Di Riggo Love. - patrzeliśmy na siebie z udawaną powagą jednak po chwili oboje wybuchliśmy śmiechem.

=======================================================

767 słow.

Oto kolejny rozdział też jest dosyć krótki ale mam nadzieje że wam się spodoba.❤️

Cieszę się że udało mi się poprawić kolejny rozdział.

========================================================

Boskie rodzeństwo | IEWhere stories live. Discover now