2. Szesnaście miesięcy

201 28 2
                                    


TW
(Cały rozdział zawiera sceny przemocy psychicznej i fizycznej. Może być ciężki w odbiorze dla wrażliwszych osób)

3 znowu będzie z perspektywy Nathana

*****

Pierwszy miesiąc,

Rozdygotany Nathan przyglądał się coraz bardziej słabnącym zarysom postaci. Nie odważył się jednak rzucić okiem na leżące pod jednym z drzew ciało. W tamtej chwili nie był w stanie uronić z siebie żadnej łzy, chociaż doskonale czuł okropny ucisk w gardle. W końcu odwrócił wzrok i wbił go w swoje pobrudzone błotem buty. Nawet jeżeli chciałby coś powiedzieć, nie udałoby mu się sklecić żadnego zdania. Włożył rękę do kieszeni i zacisnął ją na naszyjniku. Nie zamierzał przejmować się tym, że z jego rozciętej brwi ciekła strużka krwi. W tamtej chwili miał na głowie naprawdę większe zmartwienia.

— Podjąłeś słuszną decyzję, Nathanie. — Usłyszał głos Bruce'a, który siedział obok niego na miejscu kierowcy.

Ty ją za mnie podjąłeś, pomyślał Nathan, ale nie zdobył się na odwagę, aby się odgryźć.

Przemierzali gęste lasy Vancouver aż w końcu wyjechali na jedną z asfaltowych dróg. Nathan oparł swoją głowę o szybę, aby tylko nie spojrzeć na Bruce'a. Doskonale wiedział, że mężczyzna co chwilę mu się przyglądał.

Gdy dojechali pod ogromny hangar, Nathan odpiął pas, który zapinał już z przyzwyczajenia i wstał na proste nogi. Był okropnie zmęczony, zarówno psychicznie i fizycznie. Po wejściu do hali, Bruce skierował go w stronę jednego z pokoi na końcu długiego korytarza mieszczącego się w antresoli. Był ciemny, skromny i przerażający. Łóżko, a raczej materac, mieszczący się w rogu pomieszczenia, nie wyglądał na zbyt wygodny. Oprócz niego w pokoju znajdował się jeszcze stary fotel oraz zniszczony stolik, którego drewniane nogi były zupełnie przeżarte. Jedna komoda obok łóżka również nie prezentowała się atrakcyjnie. Ściany były obdrapane i brudne, a podłoga klejąca. W pomieszczeniu unosił się nieprzyjemny zapach stęchlizny, alkoholu oraz krwi.

Była to pierwsza próba Nathana. Posiadał on bowiem fobię przed brudem. Zacisnął szczękę, gdy jeden z jego butów przykleił się do obdrapanej podłogi. Nie mógł tego znieść. Tak bardzo pragnął z tamtąd uciec. Chciał znaleźć się w ramionach swojej Haley i schronić w nich przed całym światem. Dopiero kiedy ją stracił, zrozumiał, że marnował za dużo czasu na zbędne przemyślenia. Mógł w pełni wykorzystać czas, który był im dany. Zrobił tak wiele błędów, których nie mógł już naprawić.

— Przyjdź na kolację, Nathanie — prychnął złowieszczo Bruce, po czym wyszedł z pokoju.

Pierwsza noc wcale nie była najgorsza. Owszem, nie zmrużył oka nawet na chwilę, jednak ta noc nie mogła równać się z tymi, które dopiero miały nadejść.

Po kilku dniach spędzonych w obskurnym pokoju, Nathan zdecydował się na wyjście z pomieszczenia. Niepewne wychylił głowę, a gdy zauważył, że nikt nie stoi pod jego drzwiami, westchnął i wyszedł na korytarz. Z antresoli dostrzegł Noah, która nonszalancko przemieszczała się po głównej hali. Postanowił ją zaczepić i zadać jej kilka pytań. Ale gdy stanął przed blondynką, wszystkie pytania wyparowały z jego głowy.

Ona go zabiła, pomyślał Nathan.

Czuł, że krew odpływa mu z mózgu i odcina wszystkie funkcje życiowe. Gdyby nie przytrzymał się brudnej ściany, z pewnością by upadł.

Jego Noah zabiła Milesa. Jego Noah okaże się również jego katem.

— Nathanie, jak miło widzieć, że w końcu wróciłeś do żywych! — Głos Bruce'a z echem rozniósł się po hali.

My Reborn - TOM IIWhere stories live. Discover now