Rozdział 1

141 20 0
                                    

Perspektywa Maki

Kiedy zobaczyłam te zmęczone oczy od razu przypomniał mi się mój dziadek, pamiętam jak na jego ostatnie lata patrzył na mnie tym zmulonym wzrokiem..haha stare dobre czasy.
-Wszystko dobrze?- Spytał bochater zmęczonym tonem
Szybko wstałam i zaczełam się kłaniać
-Tak tak, bardzo dziękuje za ratunek.- Odpowiedziałam dość energicznie jak na mnie o tej porze dnia. W momencie gdy odpowiadałam na jego pytanie przyjechała policja.
-Czy moglibyśmy dostać raport z tego wydarzenia, świakowie, jak to się stało, czy ktoś jest ranny?- Zaczął wymieniać różne pytania policjant
-Dasz radę opowiedzieć co się stało?-Spytał mnie poważnie bochater
-Tak, dam radę.-Podeszłam do policjantów i zaczełam opowiadać przebieg zdarzeń, nie było to dla mnie dość trudne, ponieważ akcja minęła bardzo szybko. Po zdanym raporcie podziękowałam policjantą, biorąc swoje rzeczy. Gdy przechodziłam obok bochatera znów mu podziękowałam i odeszłam. Sama nie spodziewałam się, że w tym dniu może się tyle wydarzyć. Od razu gdy weszłam do domu poszłam się porządnie umyć od brudu który był na mnie przez upadek w trakcie ataku złoczyńcy. Po zjedzeniu kolacji, poszłam do sypialni by nareszcie dostać mój utęskoniony sen.
Następnego ranka obudził mnie mój budzik domagający się wyłączenia. Gdy tylko wygrzrbałam się z łóżka szybko przygotowałam sobie ciuchy do pracy, a mój dzisiejszy ubiór składał się z czarnej spódnicy za kolano i koszuli w różowe kwiatki. Po mojej codziennej rutynie pielęgnacyjnej, ubrałam się i zjadłam pożywne śniadanie. Pamiętam jak mieszkałam z moją mamą i codziennie jak rano wstawałam do szkoły robiła mi omleta z sosem sojowym i dużą ilością ryżu, stare dobre czasy. Pomimo, że śniadanie wygląda bardzo podobnie do tego co moja rodzicielka robiła, nie ma w sobie tego samego smaku. Niestety musiałam skończyć rozmyślać i zebrać się do pracy. W drodze do biura minełam U.A. widziałam te dzieciaki w mundurkach które sama nosiłam, przez ten widok znów zaczęłam rozmyślać o moich starych przyjaciołach, nawet nie pamiętam jaki mieli hero-name. Niestety nic tu po mnie, zepsułam w przeszłości to nie dam rady tego naprawić w przyszłości(Bymajmniej tak wtedy myślałam). W trakcie mojego rozmyślania prawie przeszłam obok kawiarni, a dzień bez kawy to nie dzień. Gdy tylko weszłam do środka ujrzałam moją przyjaciółkę Hari, ona również zwróciła na mnię uwagę, bo spojrzała mi prosto w oczy i się uśmiechneła.
-Maki!! Jak dobrze cię widzieć, widziałam co ci się wieczorem przytrafiło, nie miałam odwagi by podbiec chociaż jakbym wybiegła to prawdopodobnie bym pogorszyła sytuacje.- Zaczeła nawijać jak szalona
-Spokojnie kobieto haha, nic mi się złego nie stałam mam tylko delikaten udrapnięcia ale nie jest ono poważne, nie umrę...chociaż bym mogła umrzeć dzisiaj jakbyś nie przygotowała mi mojej kawy.- Powiedziałam przejęta
-Jasne już ci robię!!.
Po nie długiej wymianie słów dostałam moją kawe latte i wyszłam z kawiarni. Moim ostatnim przystankiem było moje biuro. Nie stęskniona za tym budynkiem weszłam do windy, która zawiozła mnie na 8 piętro. Zasiadając do biurka zobaczyłam tonę dokumentów, jednak dzisiejsze dokumenty się różniły od innych, były tak jakby z jakiejś agencji? Sama nie wiem, wziełam je do ręki i zaczełam przeglądać. Moją uwagę przyciągnął blondyn z masą lakieru na włosach. Przypominał mi kogoś, jednak nie mogłam przypomnieć sobię, w trakcie moich nieudanych prób przypomnienia sobie skąd go kojarze, do mojego biura wskoczył jak poparzony Toru.
-MAKI! Powiedz mi prosze, że dostałaś dokumenty o bochaterach! Patrze na moje biurko i nie ma ich, przecież szef mnie zamorduje!!.- Krzyczał przerażony
-Na szczęście je dostałam, proszę bardzo. A wiesz może jak ten bochater się nazywa?- zapytałam wskazując na blondyna
-On? To Present Mic, nie znasz go? Jego qurik to Voice, jest super naprawdę! Jednak lepiej nie być w pobliżu jak jego używa..-odpowiedział zafascynowany Toru
-Oh okej haha, wielkie dzięki.- Odpowiedziałam zamyślona.
Kiedy Toru wyszedł z pokoju przypomniałam sobie, że Hizashi miał qurik voice, natychmiastowo wyszukałam w komputerze Present Mic i wyskoczył mi on. Mój stary dobry przyjaciel, chociaż jemu udało się zostać bochaterem. W trakcie moich rozmyślań przypomniałam sobie, że musze wypełnić dokumenty. Dzisiaj poszło mi wyjątkowo szybko, dlatego przed 21 już byłam wolna. Nawet nie czułam potrzeby by wejść po herbatę. Od razu w domu zasiadłam do stołu i wziełam swojego laptopa, wyszukałam Present Mic,weszłam w jakiś artykuł o jego biografi. Zobaczyłam jakie jest jego prawdziwe imię i nazwisko. Brzmiały one Hizashi Yamada byłam już teraz 100% pewna, że to mój były przyjaciel. Postanowiłam również wpisać Aizawa Shota, w tym przypadku nie było dużo wyników z tego co pamiętam, mówił coś, że chce zostać nocnym bochaterem. Starałam się ze wszystkich sił by znaleść jego zdjęcie, odnalazłam tylko jedno, jednak nie było widać jego twarzy. W tamtym momencie przypomniałam sobie, że podobna osoba wczoraj uratowała mnie od złoczyńcy, teraz wszystko nabrało dla mnie sensu.

______________________________________
Tak oto wygląda mój pierwssy rozdział, zachęcam do zostawienia ☆, oraz napisania w komentarzu co o tym sądzicie i jak wam się podoba!
xoxo

800słów

"𝗡𝗶𝗴𝗱𝘆 𝗻𝗶𝗲 𝗷𝗲𝘀𝘁 𝘇𝗮 𝗽𝗼𝘇𝗻𝗼" 𝗔𝗶𝘇𝗮𝘄𝗮 𝗦𝗵𝗼𝘁𝗮Where stories live. Discover now