Rozdział 11

59 8 4
                                    

Perspektywa Aizawy

Siedziałem w tej sali nauczycielskiej i odliczałem sekundy do zakończenia lekcji z tymi matołami. Mieliśmy godzinę wychowawczą na której oczywiście poszedłem spać.

17:52
17:53
17:54
17:55
17:56
17:57
17:58
17:59
18:00
*dryń dryń dryń*

Opuściłem salę bez żadnego słowa, moja klasa mnie zna i wie, że tak robię dlatego to nie problem.

Widziałem, że muszę po drodze wejść do domu i sie przebrać w jak to Hizashi poiwedział "cywilne ciuchy" czy on wogóle coś sugerował? Nie obchodzi mnie to.

Pokonałem drogę do domu tak jak została ona pokonana w drugą stronę, dotarłem w podobnym czasie.

Wchodząc do domu odłożyłem wszystkie moje rzeczy. Poszedłem do mojej szafy starając się wyciągnąc stamtąd coś co nie było moim strojem bochaterskim. Po około 2 minutach wyjąłem czarny golf oraz czarne dżinsy, które miały szeroką nogawkę ale nie jakoś super dyużą.

Obowiązkowe było umycie się dlatego nie czekając poszedłem do łazienki zdjąłem z siebie ubrania i wszedłem pod prysznic. Po 10 minutach już byłem gotowy do wyjścia. Uważam, że w stroju bochaterskim wyglądam lepiej.

Spojrzałem na zegarek i zobaczyłem, że jest godizna 18:46 postanowiłem podjechać pod knajpe moim autem. Jest nim - czarne ferrari. Po około 8minutach drogi dotarłem pod miejsce i zaparkowałem centralnie przed logiem knajpy.

Perspektywa Maki

Nie wiem dlaczego ale poczułam się zestresowana spotkaniem z nimi wiedziałem, że muszę wyglądać jak człowiek dlatego zdecydowałam się ubrać czarną sukienkę sięgająca do moich kostek byla ona przylegająca do ciała ale żeby nie wyglądać zbyt elegancko na goŕe postanowiłam ubrać biały sweterek.

Podjechałam busem na miejsce, ponieważ pieszo byłoby za daleko a busem zajeło mi to 20 minut. Może potem wróce pieszo. Musiałam podejść pod knajpę z 900m co miało mi zająć 12 minut. Niestety moje szczęście nie pozwoliło mi na spokojną drogę.

Poczułam czyjąś obecność, i to nie było dobre uczucie nerwowo się rozglądałam wokół siebie. Nie mogłam zostawić tego bo mogło by stać się coś złego. Wybrałam numer do Shōty z nadzieją, że odbierze. Poczekałam chyba 10sekund i usłyszałam pocztę głosową z drugiej strony.

-Nie, nie, nie, nie chyba sobie żartujecie ze mną - szeptnęłam sama do siebie w panice.

Kiedy zauważyłam, że Aizawa oddzwania chciałam odebrać jednak zostałam oderwana od tego telefonu, przez chłopaka o ciemnych jak smoła włosach. Kiedy mu się przyjżałam dokładniej miał on okropne fioletowe blizny na przedramieniach, twarzy, i wole nie wiedzieć gdzie jeszcze. Starałam się podesłać lokalizację komukolwiek, jednak wyrwał mi telefon, mogę liczyć teraz na szczęście, że się wysłało.

-Kim jesteś czego ode mnie chcesz?! - Spytałam zbyt agresywnie co jak widać dość rozgniewało czarnowłosego.

-Ahhh zawsze te same pytania, kiedy zaczniecie być chociaż trochę orginalni? - Mówił podchodząc do mnie.

Przyklęknał przy mnie i spojrzał głęboko w oczy zauważyłam w nich pewien blask, który został przygaszony iskierką, nie wiem czym została ona spowodowana.

-Powinnienem cię zabić, jednak wiedz, że na twojej drodze znajdą się jeszczd gorsze osoby. Nie mogę ic zbyt dużo zdradzić. W zamian za oszczędzenie ci życia pokaż gdzie masz portfel i mi go podaj.

Drżącymi rękoma wyjęłam beżowy pirtfel z małymi hello kitty na boksch. Zostałam przez to obdażona krzywym spojrzeniem, spodziewałam się, że wyjmie z niego pieniądze on go przeszukał i wyjąl dwa zdjęcia - jedno z chłopakami z U.A. a drugie z Touya. Spojrzał jeszcze na moje dane, które znajdywały się na karcie płatnoczej.
Nic nie mówiąc wręczył mi spowrotem i odszedł. Wracając na główną ulicę.

Zostałam tutaj osłupiała, spojrzałam na zegarek i zauważyłam ze zostały mi 2 minuty. Jak się domyśliłam wiadomość się nie dosłała. Napisałam na grupię, że się chwilę spóźnie.

Dotarłam pod knajpę o 19:04, wchodząc do niej starałam siodnaleść dwóch charakterystycznych mężczyzn i jak widać udało mi się, dalej na drżących nogach podszedłam do ich stolika i usiadłam.

-Co jest Maki, że wyglądasz jakby cię złoczyńca zaatakował haha? - zapytał Hizashi

-Chybs nawet coś gorszego niż złoczyńca... albo to był złoczyńca sama już nie wiem. - odpowiedziałam patrząc na nich szklanymi oczami

Przygladał mi się uważnie Aizawa i jego wyraz twarzy był zestresowany, zatroskany i coś jeszcze ale nie potrafiłam tego opisać.

-Co się stało? Jeżeli podasz nam jakieś dane będziemy w stanie to załatwić zamiast ciebie. - powiedział z powagą Shōta

-Postaram się... no to zaczęło się od tego, że...

______________________________________
Kochani zobaczcie kto powraca!! Mam nadzieję, że aktywność powróci postram sie wrzucać rozdział systematycznie. Zachęcam do dawania ☆ i komentarzy oraz obserwacji!! Miłego czytania i dnia!! Xoxo

730 słów

"𝗡𝗶𝗴𝗱𝘆 𝗻𝗶𝗲 𝗷𝗲𝘀𝘁 𝘇𝗮 𝗽𝗼𝘇𝗻𝗼" 𝗔𝗶𝘇𝗮𝘄𝗮 𝗦𝗵𝗼𝘁𝗮Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz