1. Czwarty listopad, cztery kule, czarny worek.

977 29 198
                                    

NO HEJECZKA MOJE UPIORKI 👻

tak, teraz będę was tak nazywać, bo wy powyzywaliście mnie pod ostatnim rozdziałem i epilogiem 😐

nie no wiedziałam że i ja i wy długo nie wytrzymacie bez kontynuacji trylogii, więc jako wasza mommy spełniam życzenia i zapraszam na I rozdział 🖤

AHA I CO WAŻNE!

OSOBY KTÓRE DARZĄ MIŁOŚCIĄ HISTORIE ANASTASI I LORENZO MAM DLA WAS INFORMACJE ‼️

NA MOIM AUTORSKIM INSTAGRAMIE POWSTAŁ NABÓR PATRONACKI DO PROMOWANIA MOJEJ KSIĄŻKI NA WATTPADZIE

DLATEGO JEŚLI CHCIELIBYŚCIE PRZYCZYNIĆ SIĘ DO ROZWOJU I TOMU TO WPADAJCIE PO WIĘCEJ INFO NA IG: eternalflame_watt ‼️

JEŚLI PROWADZICIE BS, BT ALBO COKOLWIEK ZWIĄZANEGO Z KSIĄŻKAMI TO PISZCIE ŚMIAŁO OTWIERAM DLA WAS SWOJE RAMIONA 😭🫶🏼

a teraz...

proszę się przygotować bo zaczynam jazdę bez trzymanki part 2

ŁIJU ŁIJUUUUU

***

*Dwa lata później...*

4 listopad 2018 rok

Anastasia

Dźwięk piosenki wydobywających się z ust Celeste przerwało stłumione pukanie do drzwi, które po chwili zostało poprzedzone irytującym
dzwonkiem. Poderwałam się z obitego skórą taboretu, prawie potykając się o powyrzucane z szafy pary szpilek, które wyjęłam około dwie godziny temu, podczas gdy zaczęłam się szykować na wieczorne wyjście. Dopadłam do telefonu z którego płynęła playlista, po czym zapauzowałam muzykę, aby lepiej wytężyc słuch, czy się nie przesłyszałam. Dzwonek ponownie rozbrzmiał w czterech ścianach wynajmowanego przeze mnie mieszkania w nowoczesnym stylu, dlatego odłożyłam szczoteczkę od maskary i w samym satynowym szlafroku, którym się szczelniej opatuliłam, pobiegłam truchtem w kierunku korytarza.

   - Już idę!- zawołałam alarmująco, zawiązując sobie w pasie pasek od narzuty, ponieważ pod spodem miałam na sobie tylko samą bieliznę.

Na boso przestąpiłam wykładzinę prowadzącą aż do wyjścia i spojrzałam przez wizjer, a na widok zniecierpliwionej blondynki, od razu przekręciłam zamek w drzwiach. Ledwo otworzyłam drzwi, a do środka już wparowała
rozgniewana Lorren, która trzymała w dłoni kopertówkę.

    - No ty jeszcze nie gotowa?!- zawołała, zgarbiając ramiona w niedowierzaniu, kiedy pocałowałam ją w policzek na przywitanie, chcąc ukoić jej złość.

   - Wiesz, że dziś musiałam zostać dłużej w firmie... - wymamrotałam na swoja obronę, wznosząc delikatnie kącik ust, kiedy ruszyłam z powrotem do swojej sypialni, aby tym razem przebrać się w sukienkę. - Przepraszam, za obsuwę, obiecuję że zaraz się ubiorę i wychodzimy!- rzuciłam przez ramię, przeskakując przez swoje walające się szpilki po podłodze.

   - To ja otworzę wino... - westchnęła z kapitulacją, wchodząc do mojej niewielkiej, ciemnej kuchni w której przeważały czarne i szare kolory.

Moje mieszkanie nie było jakieś niesamowicie duże, czy wspaniale wyposażone, bo chociaż mieszkałam w nim jakieś dwa lata, to jednak nadal czułam się w nim w pewnym sensie... obco.

Nie żebym narzekała na wielkość, bo i tak miałam je w całkiem niezłej lokalizacji, a ceny blisko centrum Nowego Jorku były wzięte z kosmosu i ciężko było coś znaleźć gdzie będę mogła oprócz czynszu mieć także na jedzenie przez resztę miesiąc. Żyłam na całkiem dogodnych warunkach i chociaż przez większość czasu mieszkałam sama, tak mój partner w końcu zdecydował się do mnie wprowadzić i lada dzień miał przywieźć swoje rzeczy i dokładać się do opłat.

Burned LayoutWhere stories live. Discover now