10. Wyglądasz dobrze w moich koszulkach.

998 28 98
                                    

no... to tak na lepszy sen...

Zamrugałam, odganiając łzy z oczu, przyglądając się po raz kolejny zdjęciu. Lucas, mój dotychczasowy partner. Chłopak, narzeczony... jakie to miało znaczenie? Najboleśniejsze i najistotniejsze było to, że był to on. Siedział w MOIM mieszkaniu na MOIM
pieprzonym fotelu, a na kolanach okrakiem siedziała mu dokładnie ta sama blondynka, której zdjęcie dostałam dziś od Lorianne. A żeby było tego mało; była kompletnie naga. Jej sztuczne jak wywnioskowałam za pierwszym razem cycki wciskały się w jego tors, a on trzymał swoje dłonie na jej pośladkach. Te same dłonie, które dotykały mnie.

Kobieta dosiadała go okrakiem zupełnie obnażona, a całe zdjęcie wyglądało dosłownie jak z taniego pornosa. Wplątywała palce w jasne włosy mojego chłopaka. Te same, w które to ja wplątywałam palce. I pieprzyli się.

W moim mieszkaniu, na moim fotelu w moim salonie.

Bez kontroli nad swoim ciałem opadłam bezwładnie na kanapę, nawet nie skupiając
się na tym czy aby napewno była tuż za mną. Moje oczy nie oderwały się od fotografii nawet na sekundę, tak jakbym katowała samą siebie
i musiała sobie wbić do głowy ten obraz raz na zawsze. Gryzłam dolną wargę do krwi, aż poczułam na niej metaliczny smak. Po nie wiem jakim czasie złapałam za drugie zdjęcie, które leżało w pośród pozostałych.

Ponownie Lucas i ona.

Tym razem na podłodze. Rżnął ją od tyłu, szarpiąc za długie blond włosy, a ona otwierała usta w krzyku. Wpijał palce w jej biodro, posuwając ją bezczelnie od tyłu. Na reszcie zdjęciach było to samo. Raz klęczała przed nim na czworaka, raz brała go do ust, a w jeszcze innym przypadku to on chował twarz między jej udami. W uszach słyszałam prawdziwy dźwięk tłuczenia szkła, które wydawało moje serce. Rozpieprzyło się na miliony drobnych kawałeczków, a co lepsze - ja nie miałam nawet siły się rozpłakać, albo wydobyć z siebie jakąkolwiek sensowną w tej sytuacji reakcję. Tylko pytanie brzmiało... czy któraś byłaby
właściwa? Ściskałam tak mocno opuszkami palców kawałek wydruku, aż doszłam do chwili w której nieświadomie zaczęłam zgniatać całość w zbitą kulę. Zacisnęłam resztki zdjęcia w pomiędzy palcami, a potem zaczęłam wpatrywać się w zaciśniętą pięść, dopóki z mojego gardła nie wyrwał się szloch. Był on najbardziej reakcją na moją bezsilność i chyba czysty szok, nim doprowadził mnie on do punktu kuliminacyjnego. Wciągnęłam głęboko powietrze, prawie się nim zachłystając od gwałtownego wdechu, a moje oczy na nowo wypełniły łzy. W którymś momencie cisnęłam kulką z pięści prosto w panele, wydając z siebie sfrustrowane, a jednocześnie zrezygnowane westchnienie. Nie minęło nawet dziesięć sekund, a moim ciałem wstrząsnął dreszcz. Umysł nie pozwolił mi podjąć decyzji.

Najwidoczniej ciało zrobiło za mnie całą robotę, ponieważ niepohamowany żałosny odgłos płaczu i bezsilności wypadł mi z ust
głośnym westchnieniem. Zassałam oddech w próbie zachowania zimnej krwi, ale zdałam sobie po prostu sprawę, że na to było już za późno.

(little death - the nbh)

Zaczęłam jeszcze głośniej płakać, a mój żałosny szloch szybko przemienił się w jeszcze bardziej uwłaczające moją osobę wycie. Rozpadłam się
przy nim. Znowu. Ponownie popełniałam ten sam błąd, wiedząc że wkrótce tego pożałuje. Wściekłym ruchem zrzuciłam ze stolika pozostałe zdjęcia, które kłuły mnie tak boleśnie w oczy, a potem wsunęłam palce we włosy od nasady, wydobywając z siebie przeciągłe łkanie. Mój płacz niósł się echem po całym przepełnionym głuchą ciszą domem. Już po
kolejnej chwili z mojego gardła wyrwał się ochrypły krzyk przepełniony wściekłością, obrzydzeniem i nienawiścią do samej siebie. Zaciskałam palce na pasmach włosów, łkając we własne dłonie ze świadomością, że Lorenzo to wszystko widział. Ponownie widział mój upadek. Nie mając tak naprawdę pojęcia co zamierzałam zrobić, pozwoliłam aby moje nogi same poprowadziły mnie gdzie tylko chciały. Carter drgnął w reakcji na moje wstanie z kanapy, tak jakby spodziewał się, że zacznę
uciekać, czy coś w tym stylu.

Burned LayoutWhere stories live. Discover now