11. Osiem minut i czterdzieści jeden sekund.

1K 35 165
                                    

‼️UWAGA TEN ROZDZIAŁ ZAWIERA BRUTALNE SCENY PRZEMOCY GŁÓWNIE FIZYCZNEJ MIEJCIE TO NA UWADZE‼️

a tymczasem życzę wam powodzenia, heh...

Emiliano

Trzymając peta między zębami, poszukiwałem zapalniczki po kieszeniach spodni, kiedy pchnąłem drzwi wejściowe od swojego klubu. Zimne powietrze dało mi siarczystego plaskacza w pysk, a gdy wypuściłem oddech ciepła para opuściła moje usta z mieszającym się chłodnym powietrzem. Pociągnąłem
nosem od chwilowego kataru, wyciągając wreszcie zapalarę. Przystawiłem płomień do końcowki marlboro, po czym zaciągnąłem się mocno, poprawiając poły swojej kurtki.

Niespiesznym krokiem wyruszyłem w stronę mojego zaparkowanego białego porsche, popalając po drodze swojego zaczętego
peta. Oblizałem wargi, przesuwając spojrzeniem po spustoszałym parkingu co nie było aż tak dziwne, patrząc na to, że było dziesięć po czwartej nad ranem. Ziewnąłem przeciągle, wydmuchując nikotynowy dym, lecz zatrzymałem się na ułamek sekundy, gdy odniosłem wrażenie, że wyłapałem ruch po swojej prawej. Zmarszczyłem brew, przystając w miejscu. Wyjąłem papierosa i spuściłem dłoń wzdłuż ciała, okręcając się uważnie wokół własnej osi z dziwnym odczuciem, że ktoś mnie obserwuje.

Kurwa, zjarałem tylko trzy blanty, nie mogło mi tak mocno dać we znaki...

Pokręciłem sam do siebie głową, a następnie zacząłem grzebać w kieszeni kurtki w poszukiwaniu kluczyków do swojego porsche. W tym samym czasie zawibrował mój telefon, dlatego zaprzestałem poszukiwań, aby zobaczyć
od kogo pochodziło powiadomienie.

Odblokowałem iPhone'a widząc nową wiadomość od Lorenzo, zatem z zainteresowaniem zerknąłem na pole tekstowe.

Carter: Jestem w domu, ale nie sam. Nie drzyj więc pizdy, jak wrócisz.

Uniosłem brew zaskoczony. Nie sam?

Zastanawiałem się co to mogło oznaczać,
lecz od razu wykluczyłem opcje, że był z jakąś dziwką, albo laską wyrwaną w klubie na numerek.

Po pierwsze: zawsze pieprzył się w miejscu, gdzie poznawał jakąś dziewczynę i nie zapraszał jej do domu, zaś po drugie nie pieprzył się z nikim, niż podczas ostatniego razu z Anastasią przed swoją rzekomą śmiercią, czyli dwa lata temu, co zaprzeczało pierwszemu.

Sam zastanawiałem się jakim cudem to było możliwe, bo nie dość że Lorenzo był typowym ruchaczem, to z pewnością na jego miejscu przez okres dwóch lat wybuchłby mi jaja.

Powątpiewałem, żeby okłamywał mnie w tej kwestii, bo raczej nie dzielił się swoim życiem seksualnym, oprócz tego co widziałem, aczkolwiek kiedy ostatnim razem wybraliśmy się razem do burdelu żadna laska, która kiedyś mogłaby go interesować, nie zrobiła na nim wrażenia. Najlepsze było to, że nawet nie spojrzał na żadną ocierającą się o niego dziwkę, czy inną kobietę, która najchętniej obciągnęłaby mu na widoku.

Cóż, to tylko udowadniało prawdzie, że nie zapomniał od tak o Anastasii, jak na początku sam zapewniał. Potarłem brodę z zamyśleniem, dopalając papierosa, który zdołała się samoistnie spalić co najmniej do połowy.

Postanowiłem odpisać, widząc że jest wciąż
aktywny.

Gatto: To z kim jesteś? Zdradzasz swoją ex narzeczoną?

Przerolowałem wnętrze policzka językiem z rojącym się uśmieszkiem, kiedy trzy kropki podskoczyły.

Carter: Popierdoliło cię? Jestem z Anastasia.

Burned LayoutWhere stories live. Discover now