4. Jedno wielkie kłamstwo.

586 25 31
                                    

Cześć Misiaki 🐻
Tak jak poinformowałam na moim ig autorskim zawieszam na ten moment Bloody Sin.

Wyjaśniłam tam powody itd więc jak ktoś jest ciekaw dlaczego podjęłam taką decyzję to zapraszam wszystko w wyróżnionym story :)

Teraz skupiam się tylko i wyłącznie na trylogii, nałożyłam na siebie zbyt wiele, a chciałabym skończyć dla was TĄ historię tak, jak należy ;)

Dlatego teraz rozdziały będą się pojawiać tylko z BL, więc mam nadzieję że fani BS nie będą na mnie źli i przekonają się także do tej historii <33

kocham, ściskam i dziękuję za wyrozumiałość.

Anastasia

Gryzłam nerwowo wnętrze policzka z napięciem rosnącym z minuty na minutę czekając na swój bagaż, który leniwie sunął w moim kierunku po pasie bagażowym. Oplotłam się ramionami, czując się niespodziewanie
przytłoczona ludźmi, którzy wpatrywali się we mnie jakbym była obcym tubylcem, który przyjechał na wakacje.

A ja tak naprawdę wróciłam do domu.

Tam, skąd uciekałam.

Nie wyszłam jeszcze nawet poza próg lotniska, a już wyczułam ten znajomy, ciepły tropikalny klimat za którym tak bardzo się stęskniłam.
Wywołało to na mojej twarzy mimowolny uśmieszek, więc podgryzłam kącik ust zębami, nie chcąc wyglądać z boku jak szczerząca się do
siebie wariatka. Jakiś miły pan pomógł mi ze ściągnięciem mojej cholera wie ile ważającej walizki, za co byłam mu bardzo wdzięczna,
bo znając mnie połamałabym sobie ręce, gdybym podniosła ją w górę.

Przerzuciłam pukiel włosów na lewą stronę, biorąc głębszy oddech na odwagę, kiedy wzniosłam oczy ku wyjściu przez ogromne automatycznie rozsuwane drzwi. Czułam się tak... przytulnie. Jak gdyby nie było mnie
tu raptem tydzień, a nie dwa lata, dlatego już wiedziałam jak trudno będzie mi się ponownie rozstać z tym miejscem, gdy przyjdzie pora,
aby wrócić do rzeczywistości. Rozkoszowałam się widokiem, kiedy jednocześnie sprawdzałam czy aby na pewno mam wszystkie dokumenty,
telefon, portfel i resztę szpargałów, ale na szczęście niczego po drodze nie zgubiłam. Mój telefon zawibrował od kilku powiadomień na raz, kiedy wyłączyłam tryb samolotowy, dlatego zobaczyłam rząd wiadomości od Lucasa, ale moją uwagę bardziej przykuł numer mojego brata, który napisał do mnie dwie minuty temu, informując mnie że czeka na parkingu.

Zacisnęłam mocniej palce na rączce od walizki, ruszając nieco śmielej przed siebie, a gdy tylko wyszłam na zewnątrz i zaczerpnęłam wdech
tego cudownego, ciepłego powietrza... mimowolnie zatrzymałam się na środku przejścia, zapewne irytując opuszczających port pasażerów, ale wszystko przestało być istotne.

Po prostu stanęłam na środku, tak jakby świat się zatrzymał.

To uczucie było takie... niezwykłe jak gdybym
magicznie odżyła i obudziła w sobie starą wersję Anastasi, która żyła jeszcze dwa lata temu, mieszkając tu szczęśliwa i mając całkiem niezłe życie. Przymknęłam powieki, pozwalając aby do moich nozdrzy wparował ten domowy, słodki zapach wspomnień, który wywoływał w moim ciele przyjemne ciarki. Ciepłe powietrze musnęło moje policzki, przypominając mi że kurtka była mi absolutnie niepotrzebna, dlatego szybko się jej pozbyłam, bo gdybym tego nie zrobiła, pewnie zapociłabym się w ciągu mniej niż dziesięciu minut. Przebiegłam palcami po swoich włosach, a następnie zaczęłam szukać spojrzeniem swojego brata.

Burned LayoutDonde viven las historias. Descúbrelo ahora